Dawno nie pisałem nic o żadnej grze, za co niezmiernie Was przepraszam :) Przychodzę do Was dzisiaj z planszówką, która jest autorstwa naszego rodaka - Ignacego Trzewiczka, jednego z najpopularniejszych twórców gier na naszym rynku. Stronghold powinna Wam się kojarzyć z niesamowicie grywalną grą komputerową, która zdobyła masę fanów na całym świecie, a jej popularność nie słabnie aż po dziś. Ja sam lubię wrócić do mojego ukochanego Krzyżowca, który mimo braku fabuły wciągał mnie na dłuugie godziny. Stronghold jako planszówka reprezentuje się naprawdę epicko, ale po kolei.
O co chodzi w ogóle w tej grze? Stronghold jest grą planszową przeznaczoną dla 2-4
graczy, która opowiada historię oblężenia twierdzy Skanja na zachodzie
Agarii. Gracze dzielą się na obozy Najeźdźcy oraz Obrońcy i przystępują
do walki o to, jak kronikarze zapiszą tą bitwę w kronikach. Innymi słowy, musisz obronić swoją twierdzę lub, gdy grasz Najeźdźcą - po prostu ja zdobyć i nie zostawić po niej nawet najmniejszego kamyczka. Od razu widać gołym okiem jaka to jest gra - idealnie strategiczna, wymagająca myślenia, skupienia i precyzji w działaniu, bo nawet najmniejszy błąd może kosztować Cię utratą swojego zamku.
Pudełko jest ciut większej wielkości niż standardowe pudełka, a w środku znajdziecie mnóstwo żetonów, kart i kostek - czyli to, co maniacy lubią najbardziej.Plansza jest niesamowicie dokładna i stworzona z niezwykła precyzją. Już na samym początku jesteśmy wciągnięci do świata gry, bo jej plansza jest jej bardzo mocną stroną. Jest niezwykle czytelna, mimo ogromu poszczególnych obszarów, można łatwo odnaleźć wszystkie z nich. Solidność wykonania to podstawa, a tutaj jest to wykonane z nawiązką - aż chce się grać! Jedynym mankamentem jest brak większej ilości koszulek czy wyprasek na to wszystko - jedna, zapewniona przez producenta to zdecydowanie za mało. Przy takiej ilości małych elementów można łatwo coś zgubić, coś przeoczyć.
Pierwsze wydanie i jego instrukcja były niezwykle mocno krytykowane przez graczy - opasłe tomisko, 60 stronicowa książeczka, w której znajdziemy instrukcję w trzech językach, posiadająca bardzo dużo błędów i niejasności. Z tego powodu wydano dwa FAQ-y, które można sobie było wydrukować. To była ostatnia deska ratunku dla tej instrukcji, bo było naprawdę źle. Drugie wydanie udowodniło, że gracze i ich opinie mają duży posłuch u producentów i twórców gier, bo instrukcja została dopracowana do perfekcji, błędy zostały poprawione, a niezrozumiałe i czasem bezsensowne zasady w końcu mogły być zastosowane w grze (choćby trucizna czy barbakan).
Stronghold daje nam możliwość przeżycia niezwykłych bitew, szaleńczych obron i krwawych potyczek. Gracz atakujący twierdzę dowodzi armią złożoną z trolli, orków i goblinów, a jego głównym celem jest jej zdobycie. Dowódca może dodatkowo zbudować liczne machiny oblężnicze, wyekwipować swoje jednostki w dodatkowy sprzęt czy przeprowadzić szkolenia. Każda akcja, jaką przeprowadza jeden z graczy niesie ze sobą pewny koszt - są to klepsydry, które atakujący przekazuje obrońcy, po zakończeniu swoich działań, Ten może zacząć szkolić nowe jednostki czy wznosić nowe mury. Możliwości ma co nie miara, bo wnętrze jego twierdzy pełne jest od różnego rodzaju kuźni, warsztatów, koszar i stajni. Może budować ulepszenia, szkolić specjalne jednostki i wytapiać mnóstwo broni. Po tych działaniach następuje szturm, czyli najważniejszy moment w grze - każdy z graczy testuje swoje przygotowania i pokazuje siłę swojego taktycznego umysłu.
Niestety muszę ponarzekać. Na początku spotkałem się z zachwytem graczy, jak się później okazało tych, którzy rozegrali jedną, maksymalnie dwie partie. Po kilkunastu rozgrywkach wdaje się pewna rutyna i można dojść do zaskakującego wniosku - najeźdźca wygra tylko i wyłącznie wtedy gdy dojdzie do cudu czy przypadkowego zrządzenia losu, albo obrońca jest taktycznym tłokiem. brak balansu w grze, mimo klepsydr daje się we znaki i to ostro - obrońca jest na uprzywilejowanej pozycji od samego początku - on musi tylko patrzyć co robi jego przeciwnik i podporządkowywać swoje działania pod jego ruchy - nic więcej. Bardzo często spotykałem się z taktyką, żeby wpuszczać do środka twierdzy wroga, bo ten tak czy inaczej przegra walkę na punkty, a rozgrywka szybko dobiegnie końca.
Jednak niezaprzeczalną zaletą Stronghold jest jej klimat! Klima klima i jeszcze raz klimat! W końcu możecie poczuć się jako stare, żołnierskie wygi z mnóstwem wygranych bitw na koncie. Solidna plansza tylko wzmaga to uczucie, a Wy będziecie chcieli więcej i więcej. Grając jako atakujący będziecie musieli bardzo wytężyć mózgownice, i o to w tej grze tak naprawdę chodzi - rozwijasz swój zmysł taktyczny. Gra daje naprawdę dużo frajdy i można grywać w nią godzinami, testując nowe rozwiązania i stosować różne taktyki.
Kończąc, można powiedzieć, że Stronghold nie jest grą dla wszystkich. Niektórzy mogą czuć się przytłoczeni ilością zasad i ich skomplikowaniem, a inni mogą twierdzić, że planszówka przypomina euro-grę. Brak balansu może popsuć rozgrywkę, ale i tak będziecie czerpać z niej mnóstwo satysfakcji. Jeśli uważasz, że jesteś dobrym strategiem, i żadna twierdza nie oprze się Twoim działaniom - kupuj w ciemno!
Wydawnictwo
Portal Games
Data wydania
26 października 2009
Sugerowana cena detaliczna
169,95 zł
Ocena
5/7
Strateg ze mnie kiepski, ale przecież nawet najlepsi zaczynali od zera :-P Gra wygląda przyzwoicie (wizualnie), a i zasady, choć skomplikowane, da się chyba wkuć :) Muszę się chyba w końcu przekonać do planszówek.
OdpowiedzUsuńNie lubię skomplikowanych gier, odstrasza mnie to, a patrząc na to jaka jest sugerowana cena detaliczna, eh czy gry naprawdę muszą być tak drogie?
OdpowiedzUsuńO Strongholdzie słyszałem już dużo dobrego. Ba! Miałem nawet kupić go sobie wraz z dodatkiem "Undead" ale pojawił się problem - brak czasu ;P Póki co nie mam ani chwili na takie gry. Ale kurde! Pograłbym z chęcią!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie przepadam za takimi grami strategicznymi :/ Instrukcja skutecznie mnie odstraszyła, to fakt. Jednak podobnie miałam z instrukcją do StarCrafta, a przebrnęłam :D
OdpowiedzUsuń