29 cze 2014

5

Rozmawiając z.. Aleksandrem Kowarzem, autorem Samemu Boga Chwała


Wywiad Aleksander Kowarz Samemu Bogu Chwała Rydwan Bogów Władca Pierścieni autor książka isnpiracje fantastyka postapoRozmawiając z.. to cykl wywiadów z ludźmi kultury. Nie będą to sztuczne rozmowy z typowymi pytaniami, a luźne pogaduchy o książkach, inspiracjach, przemyśleniach. Dowiecie się, jakimi ludźmi są autorzy książek, które czytacie - co robią w życiu, dlaczego piszą, jaki gatunek jest ich ulubionym i jaki wpływ na ich twórczość mają najbliżsi. Cykl zaczynam rozmawiając z Aleksandrem Kowarzem - autorem książki Samemu Bogu Chwała, której recenzję mogliście przeczytać kilka dni temu [KLIK]. Autor okazał się przesympatycznym człowiekiem, lubującym się w klasycznej fantastyce, nie bojącym się mówić to co myśli. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do przeczytania mojego pierwszego wywiadu :)


Wywiad Aleksander Kowarz Samemu Bogu Chwała Rydwan Bogów Władca Pierścieni autor książka isnpiracje fantastyka postapo
Na początku chciałem powitać Szanownego kolegę, fana fantastyki. Jak to się u Pana zaczęło? Skąd zainteresowanie fantastyką, a książkami w ogóle?

Zainteresowanie literaturą zaszczepiła we mnie mama. Gdy byłem dzieckiem często mi czytała. Pierwszą książką, jaką przeczytałem samodzielnie była powieść na podstawie filmu „E.T.”, a pierwszą samodzielnie kupioną były „Opowieści z Narnii”. Myślę, że to mogło mieć jakiś wpływ na zainteresowanie fantastyką…

W jednym z wywiadów z Panem, przeczytałem o Pana sympatii do twórczości Tolkiena. Władca Pierścieni to lektura ponadczasowa, dająca nam obraz prawdziwego zła i zwycięskiego dobra, pełna symboli i alegorii. Co urzekło Pana najbardziej? Czy ta miała wpływ na to jak Pan teraz w swojej twórczości kreuje rzeczywistość?

Tolkien wykreował wspaniały świat, pełen magii i tajemnic. Sam twierdził, że nie stworzył Śródziemia, jedynie odnalazł je w starych mitach i legendach, ale to jednak jego wyobraźnia powołała do życia wszystkich bohaterów i pchnęła ich na wyprawę pełną niebezpieczeństw. A co mnie najbardziej urzekło za pierwszym razem… Nie potrafię tak do końca odpowiedzieć na to pytanie. Powieść pochłonęła mnie całkowicie i bez reszty od pierwszych stron, wprost nie mogłem się od niej oderwać do samego końca. Najbardziej fascynująca jest sama podróż. To, jak wraz z bohaterami poznajemy świat w którym żyją, a który do tej pory kończył się dla nich dosłownie o kilka kroków od domu. A wszystko przez mały pierścień, znaleziony dawno temu w jaskini… Ale chyba najbardziej zafascynowali mnie Czarni Jeźdźcy, którzy swym pojawieniem się wywrócili do góry nogami życie spokojnej krainy…

Odpowiadając na drugie pytanie, „Władca Pierścieni” zdecydowanie ma wpływ na to, jak kreuję rzeczywistość. Podobnie jak każda inna książka jaką przeczytałem, każdy film jaki obejrzałem i moje własne przeżycia. Jakaś część zawsze zostaje w człowieku, nieuświadomiona, i wpływa na postrzeganie rzeczywistości. Oraz, w przypadku pisarzy, na sposób, w jaki przelewamy ją na papier.

Pozwolę sobie zadać najbardziej popularne pytanie skierowane do pisarzy – skąd czerpie Pan inspiracje, co najbardziej motywuje Pana do pisania? Przyznam szczerze, że momentami czułem się jakbym czytał jedną z powieści Dana Browna. 


To zabawne, bo ja, czytając „Kod Leonarda…”, czułem się, jak bym miał do czynienia z przerobioną „Samemu Bogu chwała”… Mówiąc serio, pierwszą wersję SBC napisałem będąc jeszcze w liceum. Wyglądała nieco inaczej, była krótsza, ale sam szkielet powieści pozostał niezmieniony. Ośmieliłem się nawet wysłać maszynopis do wydawnictwa Prószyński i S-ka. Oczywiście nie byli zainteresowani, ale przynajmniej dostałem odpowiedź. Ponoć nawet nieźle się to czytało…

Inspiracje pojawiają się najczęściej z odwiecznego pytania „co by było, gdyby?”. Co by było gdyby w Polsce znaleziono skarabeusza pochodzącego ze starożytnego Egiptu? Co by było, gdyby Kościół posiadał dziś władzę, jaką dysponował w średniowieczu? Oczywiście dochodzą do tego zasłyszane historie, własne przeżycia, zainteresowania…

Do pisania motywuje mnie to samo, co do czytania. Chcę zobaczyć, co będzie dalej. Z tym, że proces jest dłuży, trudniejszy, często żmudny i bolesny. Poza tym odczuwam wewnętrzny przymus pisania, po prostu źle się czuję, gdy zbyt długo nie piszę.

Każdy pisarz ma swój sposób na wenę – różnie z nią to jest. Czy ma Pan takie miejsce, w którym może się Pan wyciszyć i pisać? Czy jednak należy Pan do grona osób, które każdy pomysł spisują na kartkę papieru i później próbują wplątać do opowieści?

Mam dwa miejsca, w których lubię pisać. Pierwszym z nich jest mój gabinet (ostatnio współdzielony z żoną). Zamykam drzwi, puszczam muzykę, która pasuje do mojego obecnego nastroju i piszę. Czasem nie wychodzi i trzeba dać sobie spokój, ale w przeważającej ilości przypadków uda mi się spłodzić chociaż kilka sensownych zdań.

Drugim miejscem jest herbaciarnia, gdzie przy filiżance herbaty (albo trzech) mogę się na jakiś czas odciąć od rzeczywistości i wsiąknąć w fabułę powieści.

Powracając do Pana ostatniej książki, powiem Panu szczerze, że w trakcie czytania Samemu Bogu Chwała kilkukrotnie łapałem się na tym, że zachwycam się stylistycznym i koncepcyjnym profesjonalizmem powieści, zwłaszcza, że to Pan ją opracował i poddał korekcie. Religia to temat popularny, lecz skąd u Pana zainteresowanie takim tematem?

Dziękuję. Religią interesuję się od czasów liceum, zwłaszcza wierzeniami ludów starożytnych, co widać w „Rydwanie”, ale i współczesnymi systemami wiary. Szczególnie interesujące są dla mnie mity narosłe wokół zakonu templariuszy, czemu dałem wyraz w SBC.

Pierwsza Pana powieść Rydwan Bogów została wydana na papierze, natomiast Samemu Bogu Chwała tylko i wyłącznie w formie elektronicznej. Jaki był tego powód?

Powód jest prozaiczny. Po prostu żadne z wydawnictw, do których wysłałem SBC nie było zainteresowane wydaniem. „Rydwan…” miał więcej szczęścia trafiając do wydawnictwa Zysk i S-ka.

A nie uważa Pan, że tematyka SBCH jest dość kontrowersyjna w naszym kraju, które kiedyś było prawdziwym przedmurzem chrześcijaństwa – może to był powód, przez który wydawnictwa nie chciały wydać książki? Nie obawiał się Pan, że będzie trudno taką powieść wydać?

Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się. Liczyłem na to, że skoro udało się wydać „Rydwan…”, to teraz będzie tylko łatwiej. No cóż, pomyliłem się. Poza tym o wiele bardziej kontrowersyjna książka wspomnianego już Dana Browna sprzedała się świetnie. Wydawnictwa nie miały żadnego problemu z tematyką.

Dan Brown to marka, którą chcą wszyscy, co by nie napisał to i tak zostanie to wydane, nie patrząc na treść i styl.. niestety. Zatem nigdy nie było chwili słabości, w której chciał Pan zmienić swoją koncepcję fabuły, tak aby była społecznie akceptowalna, a co za tym idzie łatwiejsza w wydaniu? Jak wiemy są tematy, które społeczeństwo uważa za mocno kontrowersyjne, a przez co wydawnictwa takowych unikają, bo się ich po prostu boją.

Zacytuję Sapkowskiego. Na spotkaniu autorskim powiedział, że do danej książki pasuje jedna fabuła, a jeśli historia się z nią kłóci, zmienia się historię, a nie fabułę. Więc nie, nie miałem zamiaru nigdy przerabiać fabuły, aby się komuś przypodobać. Jest tak, jak miało być.

Lubię takie podejście, autor powinien trzymać się swojego zamysłu i nie zmieniać go pod naciskiem wydawcy. A co Pan sądzi w takiej sytuacji o polskim rynku wydawniczym, mamy kilka dobrych wydawnictw, kilka słabszych, ale gdzie w tym tłoku umieścić debiutantów?

W zeszłym roku w Polsce wydano dwadzieścia siedem tysięcy tytułów. To ogromna konkurencja, dla debiutanta bez wyrobionego nazwiska właściwie nie do przeskoczenia. Nawet jeśli jakieś wydawnictwo zdecyduje się zainwestować w publikację, to w promocję już nie koniecznie. Być może łatwiej jest tym, którzy zaczynają od krótszych form. Publikacje w e-zinach, potem w czasopismach i dopiero wtedy powieść. Piszę „może”, gdyż sam nie jestem mistrzem krótkich form i nie udało mi się do tej pory opublikować żadnego opowiadania. Ale nazwisko kojarzone już z jakimiś publikacjami na pewno ma większe szanse.

Mówi się, że dobry produkt sprzeda się sam. Otóż nieprawda. Choćby był najlepszy na świecie,

Wywiad Aleksander Kowarz Samemu Bogu Chwała Rydwan Bogów Władca Pierścieni autor książka isnpiracje fantastyka postapo
nie sprzeda się, jeśli nikt o nim nie usłyszy. Kandydat na debiutanta musi się uzbroić w cierpliwość. Nawet jeśli książka jest dobra (cokolwiek to znaczy…), nie oznacza, że automatycznie zostanie wydana. Wiele zależy choćby od indywidualnego gustu redaktora, na którego biurko trafi… Ja przez ponad dwa lata szukałem wydawnictwa, które byłoby zainteresowane „Rydwanem…”. Gdyby rynek e-booków był wtedy bardziej rozwinięty, być może wydałbym w ten sposób również „Rydwan Bogów”. Cieszę się, że tego nie zrobiłem.

Wielokrotnie podkreśla Pan rolę swojej małżonki przy tworzeniu SBCH, sama książka jest nawet Jej zadedykowana. 5 lat to szmat czasu na napisanie powieści zwłaszcza, gdy większość polskich autorów wydaje książki taśmowo, licząc na łatwy i szybki zarobek. Co działo się przez te 5 lat?

Żona służyła mi wsparciem i pomocą przez cały proces powstawania książki i jej późniejszej korekty. Bez niej nawet nie ukazałaby się jako e-book. To właśnie ona namówiła mnie na taką formę publikacji.

Te pięć lat to okres od momentu postawienia pierwszego znaku, do chwili publikacji e-booka. Samo napisanie zajęło mi około dwóch lat. Później bezskuteczne próby znalezienia wydawcy, kolejny rok powieść przeleżała w szufladzie, a ostatnie pół zajęło mi ostateczne przygotowanie do publikacji. W tym czasie wiele się wydarzyło. Urodził się mój syn, przeprowadziliśmy się do innego domu, który wciąż remontuję, poza tym pracuję na etacie. Na pisanie nie mam tak dużo czasu, ile bym chciał.

Jakie ma Pan plany, czy poszukuje Pan inspiracji i nowych tematów do następnej powieści, a może już je Pan znalazł?

Inspirację znalazłem i obecnie piszę kolejną powieść. Mam też pomysł na kolejną, więc przez następne lata będę miał co robić. Chciałbym kiedyś spróbować sił w innych gatunkach, na przykład napisać kryminał. Co z tego wyjdzie, czas pokaże.

No i na koniec proszę powiedzieć, czego moi Czytelnicy mogą Panu życzyć w tej bliższej, jak i dalszej przyszłości?

No cóż, nie ukrywam, że obecnie najbardziej chciałbym zobaczyć SBC na półkach księgarń. A moim wielkim marzeniem jest uczynić z pisania sposób na życie. Mieć tyle czasu na pisanie, ile bym chciał, móc po prostu żyć z pisania.

Oby się spełniło! Dziękuję bardzo za poświęcony mi czas i życzę dalszych sukcesów!



Niech posypie się góra lajków dla autora i jego fanpage'a! [KLIK]
Zapraszam do czytania jego książek, bo są naprawdę godne uwagi :)


5 komentarzy:

  1. Wywiad ciekawy, gratuluję :) Ale błagam Cię - odmieniaj nazwiska. "Rozmawiając z... Aleksandrem Kowarzem" - tak to powinno brzmieć. To nieodmienianie to jakaś plaga, zwłaszcza na dyplomach za wszelakie osiągnięcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wywiad. Gratuluję!
    Ale proszę... zmień może kolory czcionek dla pytań albo dla odpowiedzi? Tekst się strasznie "zlewa" i mam problem w czytaniu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujący wywiad, dzięki któremu mogłam poznać nieznanego mi dotychczas autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wywiad, wyszła Ci z tego ciekawa rozmowa z ciekawym człowiekiem, aż nabrałam chęci na jego książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję pierwszego wywiadu Kamilu! Świetne pytania! Ale sam wywiad uświadamia człowieka, że praca pisarza jest czasami okropnie niewdzięczna.

    OdpowiedzUsuń