Witojcie! Wakacje nie były bogate w wyjazdy i wycieczki - z Lubą chodziliśmy albo na basen, albo piesze wyprawy po okolicy lub, co gorsza - pracowaliśmy. Pozostałą część roku zajmują nam zajęcia na uczelniach, przez co te 3 miesiące to najlepszy sposób na zarobienie paru groszy. A te akurat się przydały, bo postanowiliśmy pojechać w góry, pierwszy raz razem, więc nie było żadnych wymagających szlaków i trudnych do zdobycia szczytów. Chciałem jej pokazać jak widzę Zakopane i Tatry, co jest w nich takiego magicznego i co powoduje, że będziemy tam wracać co roku. To były trzy, cudowne dni, co prawda męczące, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu - do końca drżeliśmy o pogodę, jednak jak się później okazało, bezpodstawnie, bo wydawała się jakby specjalnie zamówiona na nasz przyjazd. Zacznijmy od początku..
Piątek to pobudka skoro świt, pakowanie rzeczy, które mogłyby się jeszcze przydać i wsiadamy w busa do stolicy Małopolski. Stamtąd łapiemy autobus prosto do Zakopanego. Muszę Wam powiedzieć, że taka podróż jest o wiele wygodniejsza, mimo przesiadki. Pociągiem w stronę gór jechałem raz i to była moja ostatnia przygoda z polskimi kolejami - 4 godziny drogi, przy 2 spędzonych w autobusie robi różnice, zwłaszcza, że piątek to nie najlepszy dzień na podróż dwuśladem w góry.
Widok z balkonu - Giewont |
Wybraliśmy ośrodek, w którym spałem już dwa razy i do którego będę wracał jeszcze nie raz -
przepiękna okolica, cisza, spokój skutecznie poprawiają nastrój, zwłaszcza w piękne dni - niecałe dwa kilometry do centrum. Na przeciwko znajduje się karczma, w której żarełko jest bardzo dobre, a atmosfera iście zbójnicka - co weekend można trafić na imprezę z kapelą góralską i zasmakować lokalnej śliwowicy ;D Niestety musieliśmy przystopować z robieniem zdjęć, bo szybko skończyła nam się pamięć, a jeszcze tyle było do zobaczenia, przez co nie pokażę Wam wszystkiego, co bym chciał. Poprawię się za rok, a może nawet i w zimie?
Krupówki |
Pierwszy dzień to zwiedzanie miasta i rozkoszowanie się idealną pogodą - słońce smażyło jak nie w
Zakopanem, było bardzo ciepło i przyjemnie. Obowiązkowy spacer po Krupówkach zakończył się obiadem w lokalnej knajpie, a Wielka Krokiew nie zrobiła takiego wrażenia na Lubej jak zakładałem, że zrobi :P Szybko się okazało, że mamy zbyt mało czasu na zwiedzenie wszystkich zakątków miasta - trafiliśmy akurat na trwający festiwal folkloru, przez co turystów było jeszcze więcej. Skusiła ich piękna pogoda i przyjemne powietrze, które skutecznie skłaniało do długich spacerów.Gdy już wróciliśmy do pokoju, obładowani zakupami i pamiątkami prysznic był prawdziwym błogosławieństwem, a ciepłe łóżko szybko wywołało u nas niezmożoną chęć spanka.
Trochę się bałem o drugi dzień, bo mieliśmy iść nad Morskie Oko, a wiadomo, że nikt nie chce spacerować mokry i zziębnięty. Zapowiadali burze i duże opady deszczu, przez co wszelkie peleryny i parasole były wskazane. Niepotrzebnie. Poranne zachmurzenia szybko przeszły do historii, a my mogliśmy się rozkoszować IDEALNĄ pogodą na górskie wyprawy. Dawno nie trafiłem na tak sprzyjające warunki, choć przejrzystość mogłaby być ciut większa. Na Palenice dotarliśmy busem (koszt dojazdu masakrycznie wysoki!) około 10 rano, a ilość samochodów i turystów była oszałamiająca - wyglądało to tak, jakby pielgrzymka z Jasnej Góry wybrała akurat ten dzień na spacer nad Morskie Oko. Po początkowych tłumach, wkrótce skutecznie się przerzedziło i im dalej pod górę tym ludzi było mniej.
Na osobny akapit zasługują konie. Luba to prawdziwa miłośniczka zwierząt maści wszelakiej, przez
Już prawie jesteśmy! |
co jej serce, wrażliwe na każdą krzywdę, było oburzone widokiem koni ciągnących duże wozy wyładowane turystami. Zwłaszcza w świetle ostatnich wydarzeń, gdy jedno z tych stworzeń po prostu padło ze zmęczenia, wyglądało to trochę gorzej. Sam również jestem temu przeciwny, bo takie zachowanie to czysta głupota - jeśli wybierasz się nad Morskie Oko, to po co masz tam wyjechać zamiast dojść? Jeśli nie potrafisz na nie wyjść, to życzę Ci powodzenia w dotarciu do Doliny Pięciu Stawów czy Hali Gąsienicowej - nawet nie ryzykuj i się nie łudź - tam koniki Cię nie zawiozą. Nigdy nie wsiądę do takiego wozu, bo po górach chodzę piechotą :)
Na szczęście Morskie Oko spodobało się Lubej o wiele bardziej niż skocznia, a i mnie jakoś bardziej urzekło niż zwykle, chociaż widziałem je już 5 razy. Było co prawda zimno i wietrznie, ludzi masa, jednak kolor wody jakby przeniesiony z Lazurowego Wybrzeża - mówię serio! W połączeniu z dobrze widocznymi szczytami - Rysy, Mnich i Siedem Granatów, wszystko wyglądało bardzo majestatycznie :) Mam w zwyczaju brać jakiś ładny kamień z miejsc, które odwiedzam, a mimo już kilkukrotnej wizyty w tym miejscu, nie miałem jeszcze takiej pamiątki - oczywiście tym razem o tym nie zapomniałem i kamień trafił do mojej pokaźnej kolekcji. Luba chciała iść dalej i wspiąć się na Czarny Staw pod Rysami, jednak musiałem jej to delikatnie wyperswadować - niewygodne obuwie spowodowałyby odpadnięcie naszych nóg :P Wróciliśmy do willi późnym popołudniem niesamowicie zadowoleni i uśmiechnięci, bo wszystko układało się po naszej myśli, a wycieczka okazała się najlepszą w naszej karierze :D
Trzeci dzień to już powolne pakowanie się, spacer po Krupówkach, obiad i niechętne opuszczanie Zakopanego - żal było wyjeżdżać i po kilku minutach rozmowy doszliśmy do wniosku, że mogliśmy zostać na jeszcze jeden dzień - pogoda nas rozpieszczała, Morskie Oko zachwyciło, a atmosfera i klimat miejsca i naszego ośrodka poprawiały nastroje. Trzygodzinna podróż do domu i powrót do szarej rzeczywistości nie mogły zburzyć naszych wspaniałych nastrojów - na pewno wrócimy tam za rok! A może uda się nam zorganizować na zimę? O tej porze roku jeszcze nie odwiedzałem stolicy Tatr :)
Mała galeria zdjęć, które zasłużyły na specjalną uwagę :D
Nawet z Zakopcu mają swój most miłości :D |
Jakoś bardzo podoba mi się to zdjęcie :) |
Taki napis witał wszystkich, którzy dotarli do celu :D |
I na koniec, jeszcze raz Morskie Oko :) |
Jako górofil nieprzeciętny domagam się więcej większych zdjęć. ;)
OdpowiedzUsuńPowinno działać ;D
Usuńhttps://www.dropbox.com/sh/p4fxyvc73kf8hs4/AABwcx58z3CcyPkWbnr4PotMa?dl=0
Czemu takie małe te zdjęcia? Chciałam chociaż nacieszyć oczy ;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą nie rozumiem, jak Ty, mieszkając tak blisko Zakopanego jeździsz tam tak rzadko ;)
Shit, nie skorygowałem tego błędu! Jakoś to poprawię ;D
UsuńZa mało czasu.. Albo studia, albo praca i jakoś wszystko to ucieka. Będąc dzieciakiem jeździłem co tydzień, ale to z rodzicami ;D
Świetna sprawa! Super, że udało CI się wyrwać choć na chwilę od szarej codzienności ;) Mam nadzieję, że mnie też to czeka w najbliższej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńpociągiem do Zakopanego jechać to tragedia, busem też ciężko bywa, jeśli są korki. generalnie Zakopianka to szalenie niewdzięczna droga. z tego powodu zwykle Zakopanego unikam, zwłaszcza w sezonie, bowiem ten tłok mnie przeraża. szczególnie w te wakacje wybierałam zdecydowanie mniej zaludnione miejsca, mimo iż do Zakopanego mam słabość. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
http://poprostumadusia.blogspot.com/
Myślałam, że góry są już przereklamowane... Myliłam się! Utwierdziła mnie w tym twoja relacja, jak i niedawna lektura "Lokatora do wynajęcia"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Widzę, że wyjazd udany! :) I zdjęcia świetne - tylko małe... ale co nieco i tak zobaczyć można. Wstyd mi, ale nad Morskim Okiem jeszcze nigdy nie byłam i już żałuję. Muszę się wybrać. A jeszcze gdybyś tak zdradził gdzie nocowaliście... byłoby super. Bo raz wylądowaliśmy w takim zad**iu, że masakra. Dobrze, że to była wycieczka klasowa, bo bym uciekła. :)
OdpowiedzUsuńGóry są zawsze dobrą opcją na wyjazd. Nieważne czy ma się do dyspozycji jedynie weekend, tydzień wolnego, czy całe wakacje :)
OdpowiedzUsuńJa mam góry a co dzień i w wakacje też zdobywałam szczyty :) Zakopane 100 km ode mnie :)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za takimi wyprawami, lecz w Zakopanym byłam tylko podczas sezonu zimowego, a sportów zimowych to ja nie lubię. Marzyłam o tym, by w lato wyruszyć nad Morskie Oko, niestety wolnego w te wakacje nie miałam, więc niestety na marzeniach się skończyło, lecz miło słyszeć, że wyjazd się udał! :)
OdpowiedzUsuńLubię Zakopane, ale nie latem ;)
OdpowiedzUsuń