Pamiętam moment, w którym pierwszy raz wziąłem Achaję do ręki. Będąc w gimnazjum, razem z kumplem, który też czytał fantastykę odwiedziliśmy jedną z naszych księgarń i przeszukiwaliśmy półki by znaleźć coś ciekawego. Tak trafiłem na książkę Ziemiańskiego i jakoś tak wyszło, że pochłonęła mnie całkowicie i w ciągu dwóch, trzech tygodni przeczytałem wszystkie trzy części. Dobre zakończenie, super zabawa, myślałem, że to już wszystko. Wielki było moje zdziwienie, gdy usłyszałem, że będzie kontynuacja i to jaka! Polacy w roli głównej, poszukiwania legendarnego Pomnika Cesarzowej, zderzenie kulturowe, zagadki i tajemnice. Trzymam w ręce tom IV i zastanawiam się czy pisanie kontynuacji to był dobry pomysł. Poprzednie tomy były przeciętne i trzeba je traktować jako dobrą rozrywkę, nie jako dobry przykład fantasy. Z czwórką jest niestety tak, że mogłoby jej nie być, a czytelnik nic by nie stracił. Dlaczego? Zapraszam do lektury recenzji.
Poszukiwania Pomnika trwają nadal i tak naprawdę nikt nie jest choć o ciut bliżej do rozwikłania jego tajemnicy. W tomie numer cztery pojawiają się wszyscy bohaterowie znani z poprzednich części, jednak poznajemy i nowych, jak lubianego przeze mnie "Kolesia", który jest kompletnie inną postacią od całej reszty. Informacja, dla tych, którzy z Achają stykają się po raz pierwszy - to legendarna cesarzowa, której pomnik jest ukryty gdzieś na świecie, dając odkrywcy moc bogów. Do swojego uniwersum Ziemiański wprowadza Polaków, którzy w naszym świecie są prawdziwym mocarstwem i jako pierwsi przepłynęli Góry Bogów. Starcie dwóch cywilizacji, kultur i religii przynosi korzyści obu stronom, ale i taki układ jest bardzo wymagający.
Styl autora jest naprawdę lekki i przekonywujący do tego stopnia, że pokaźne, ponad 700-stronicowe tomiszcze czyta się szybko i sprawnie. Język Ziemiańskiego jest osobnym indywiduum, które zmienia się w zależności od sytuacji - na jednej stronie możemy poczytać długie i szczegółowe opisy poszczególnych krain, a nawet działań bohaterów, by na następnej przeczytać siarczysty i brutalny dialog okraszony kilkoma wulgaryzmami. Czyta się "fajnie" i niedzielny czytelnik znajdzie tutaj świat, który polubi, a po skończonej lekturze będzie chciał więcej i więcej.
Najciekawszy w tym wszystkim jest jednak ów świat, który żyje i skrywa jakąś potężną tajemnicę. Ziemiański umiejętnie konstruuje poszczególne etapy jego odkrywania i pokazuje, że jego bohaterom dużo brakuje, by bez problemów narysować mapę całego globu. To co piękne to różnorodność - mamy tutaj zabójcze pustynie, Złe Ziemie, których nikt nie zbadał i nie zanosi się by ktoś zdecydował się na tak niebezpieczna podróż. Wielkie miasta, gwarne i tłoczne żyją i oferują dużo, różnorakich form rozrywki, nie chcąc w zamian praktycznie nic. Wielkie i nieprzebyte lasy, zamieszkane przez dzikusów, z którymi Cesarstwo walczy od zarania dziejów w końcu, przy pomocy nowego sojusznika są powoli badane, a jego tajemnice nie są już tak nieokreślone. Tutaj wszystko żyje i czytelnik czuje to całym sobą.
Jest jednak jeden problem z Pomnikiem Cesarzowej Achai, a przynajmniej z tą częścią. Otóż, jak już napisałem wyżej mogłoby jej nie być i nic byśmy nie stracili. Oczywiście, mamy jakieś wydarzenia, które coś odkrywają, ale są to tylko małe ochłapy, które w większym problemie nic nie znaczą. A nagromadzenie szczęśliwych zbiegów okoliczności w końcowych, stu stronach to jakaś kpina. Nagle wszystko rusza do przodu, pędzi, biegnie, bohaterowie są dosłownie pchani do przodu przez akcję, byleby tylko coś się działo, tak by ostatnie strony pozostawić niedokończone. Wszystko to sprawia, że miałem wrażenie, że czwórka jest napisana na siłę i w pośpiechu, byleby zdążyć przed świętami.
Akcja w tomie czwartym jest nieprawdopodobnie liniowa i do bólu przewidywalna. Bohaterowie, do tej pory dobrze napisani i skonstruowani teraz są prowadzeni po nitce, od problemu do rozwiązania, tak że na stu, dwustu stronach jeden bohater radzi sobie z kilkoma, z pozoru nierozwiązywalnymi problemami. Trochę to sztuczne i nieprawdziwe, zwłaszcza, gdy wątków i etapów podróży poszczególnych bohaterów mamy tyle, że nie sposób się nie zgubić. Mam wrażenie, że sam Ziemiański rozpoczął tyle wątków, że parokrotnie wiąże poszczególne z nich ze sobą na siłę, byleby w części piątej wszystko łatwo połączyć. Może to tzw. syndrom środkowego tomu, gdzie nie ma o czym pisać, ale coś trzeba i wychodzi z tego taka byle jaka breja.
Strzępy informacji jakie dostajemy i którymi musimy się zadowolić są słabe. Może wynika to z mnogości wątków i ich rozbudowanej formy, jednak dość często miałem wrażenie, że za chwilę coś się stanie, jakaś informacja dotrze do bohaterów, a czytelnik zostanie z tym sam i nie za bardzo będzie wiedział co z nią zrobić. Niby coś się dzieje, jednak nie tyle, by była to epicka przygoda z wielkimi niebezpieczeństwami i wielkim skarbem na końcu drogi. Owszem, Pomnik Cesarzowej gdzieś na kogoś czeka, jednak po tym tomie mam wrażenie, że bohaterowie są o krok dalej od jego znalezienia. Boję się tylko, że na piątym tomie się nie skończy.
Dla amatorów i początkujących fanów fantastyki Pomnik cesarzowej Achai będzie dobrą i łatwą pozycją, którą czyta się szybko i sprawnie. Moc zabawy gwarantowana! Jednak na Waszym miejscu rozpoczął bym od samej Achai - będziecie wiedzieć więcej, a kilka informacji z Pomnika będzie więcej warta. Pamiętajcie jednak, że oba cykle nie są przykładami idealnej fantastyki, a dobrą rozrywką przy której zimowe, długie wieczory miną Wam błyskawicznie. Ziemiański wpisał się do kanonu polskiej literatury fantasy na stałe i nic nie grozi jego pozycji. Osobiście Achajkę lubię i przeczytam tom następny, mam nadzieję, że już ostatni.
Wydawnictwo
Fabryka Słów
Data wydania
28 listopada 2014
Liczba stron
753
Ocena
5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz