"Belfort", bo o tej grze będzie dziś mową kusił mnie już od dawna. Atrakcyjna szata graficzna, tematyka wpadająca w moje upodobania, mechanika, której jestem fanem. Czego chcieć więcej? Gdzieś z tyłu głowy cały czas myślałem nad jej zakupem, aż tu pewnego dnia trafiłem na wielką obniżkę w jednym ze sklepów - cóż mogłem innego zrobić? Od razu kupiłem i czekałem na swój egzemplarz. Pozostawało tylko jedno pytanie - czy zbiorę odpowiednią ekipę, której "Belfort" się spodoba?
Wraz z Lubą gramy w gry, które najlepiej sprawdzają się na dwóch graczy - naszym kolejnym zakupem będzie oczywiście "Patchwork", który musi znaleźć się w naszej kolekcji. Ze znajomymi spotykamy się dość często, jednak nie we wszystkie gry da się zagrać, jedna z osób nie lubi strategii, inna nie trawi euro, a jeszcze inna dostaje palpitacji serca na myśl o losowości. "Belfort" to gra euro z dużym udziałem losowości i naszpikowana elementami strategii - kto może być idealnym odbiorcą takiej gry? Pomyślałem o kumplach, którzy zazwyczaj lubują się w wymyślaniu własnej taktyki na zniszczenie przeciwnika, chcą pokazać, że to oni są najlepszymi graczami we wszechświecie. Przyniosłem "Belforta" na jedno spotkanie i wiecie co? Będę go przynosił znacznie częściej.
W pudle znajdziemy świetnie napisaną instrukcję, planszę zamku, która składa się z pięciu elementów, masę drewnianych znaczników - elfów, krasnoludów, gnomów, kostki budynków oraz surowce; karty budynków, plansze zasobów i kalendarza i na końcu żetony - kolejności, gildii i mnożenia. Wszystko to wykonane zostało z zachowaniem najwyższej estetyki - na każdy element "Belforta" patrzy się z nieopisaną satysfakcją, że pieniądze, które zostały wydane na grę, nie poszły w błoto.
O co w tym chodzi? Na początku instrukcji zostajemy poinformowani, że na wskutek błędu, do wybudowania miasta "Belfort" została zatrudnionych pięciu architektów, a nie jak na początku sądziłeś, tylko ty. Teraz musisz walczyć o miano głównego architekta miasta, pokazując innym gdzie raki zimują. Twoim zadaniem będzie posyłanie swoich elfów lub krasnoludów po zasoby, budowanie budynków, wynajmowanie gnomów i korzystanie z gildii w taki sposób, by po siedmiu miesiącach mieć największą ilość punktów.
Gra składa się z kilku faz:
1. Wysyłamy swoich pracowników na pola akcji - są one oznaczone kwadratową deską z kółkiem w środku - to znak, że możemy tam położyć krasnoluda lub elfa. Takie pola znajdują się na kartach naszych budynków, przy polach gildii, w pośredniaku gdzie możemy zatrudnić dodatkowych pracowników lub w obozie króla, gdzie zmieniamy kolejność rozgrywki. Każdy z graczy, po kolei, zgodnie z cyfrą na otrzymanym wcześniej herbie wykłada po jednym pracowniku.
2. Gdy spasujemy, resztę naszych pracowników posyłamy po zasoby - drewno mogą zbierać tylko elfy, kamień krasnoludy, by zebrać sztabkę żelaza wymagana jest para tych pracowników, a złoto wydobędzie i krasnolud i elf. Gracz, który posiada na danym polu najwięcej pracowników, otrzymuje premię w postaci dodatkowego surowca. Tak kończy się pierwsza faza.
3. Następnie przychodzi czas na zebranie dochodu, który generują wybudowane budynki - informacja ile złota otrzymamy za konkretny budynek jest umieszczona w prawym górnym rogu karty. Po zebraniu pieniędzy musimy zapłacić należny podatek - ten zależy od ilości punktów, które zebraliśmy - im więcej punktów posiadamy, tym większy podatek przyjdzie nam zapłacić. To niezwykle sprawiedliwa zasada, prawda?
4. Kolejna faza, to faza akcji, w której każdy z graczy wykonuje wszystkie jakie chce. Głównie będzie to wznoszenie budynków, kupowanie gildii lub budowanie murów miejskich. Architekt może również odwiedzić faktorię, gdzie raz na turę może zrealizować jedną sprzedaż oraz jedno kupno. Zatrudnienie gnoma daje możliwość odblokowania specjalnej akcji budynku, która przyniesie nam dodatkowe korzyści. Ostatnią z możliwych akcji jest kupno dodatkowej karty budynku lub dobranie jeden z trzech już odsłoniętych.
5. Po fazie akcji przechodzimy z powrotem do pierwszej fazy, chyba że kończymy 3, 5 lub 7 rundę, wtedy następuję faza punktacji. W każdej dzielnicy podliczamy ilość wybudowanych budynków i w głównej mierze od tego zależy nasze końcowe zwycięstwo. Gracz, który ma najwięcej wybudowanych budynków w jednej dzielnicy dostaje 5 punktów. Punkty otrzymujemy również za posiadanie największej liczby gnomów, elfów i krasnoludów.
"Belfort" to połączenie gry euro ze strategią. Znajdziemy tutaj mechaniki worker placement oraz area control. Jak wychodzi taka mieszanka? Znakomicie. Powtórzę jeszcze raz: znakomicie! Dróg do zwycięstwa jest naprawdę wiele i tylko od naszej taktyki zależy końcowy wynik. Gracz musi przewidzieć ruchy swoich rywali, konsekwentnie realizować zamierzone cele lub zmieniać je w zależności od okoliczności. "Belfort" jest co prawda trochę mózgożerny, jednak lubię takie gry, które od początku do samego końca wymagają od nas dużego skupienia. Losowość gry stanowią karty, które dobierane są za każdym razem inaczej, owszem, po kilkunastu partiach będziemy znać na pamięć wszystkie budynki oraz ich właściwości, jednak "Belfort" nie jest grą, w którą można grać codziennie po kilka partii. Gildie i ich właściwości mówią o regrywalności gry - jest ich naprawdę sporo, a na planszy jest tylko 5 miejsc na gildie. Za każdym razem otrzymamy inne budynki, z których możemy skorzystać.
Co ciekawe to właśnie gildie są najrzadziej używane podczas rozgrywki. Czy to podczas gry z Lubą czy z kumplami, gildie i ich właściwości były używane kilka razy. Jaka tego przyczyna? Niektóre z nich mają cechy, które przydadzą się raz w grze, inne takie, które już na początku ktoś wykorzysta. Co można jeszcze zaliczyć do minusów? Przestoje. W pełnym składzie osobowym. Z graczami, którzy pierwszy raz w to grają. Naprawdę, jest to na swój sposób nużące i nudne - gdy pozostali gracze wykonają wszystkie swoje akcje, ty możesz przemyśleć swoje ruchy na tysiąc różnych sposób, a i tak nic nowego nie wymyślisz. No to siedzisz jak na szpilkach i czekasz na swoją turę by zrealizować swój misterny plan. Może nie jest to tak widoczne podczas partii z doświadczonymi graczami, których ruchy są bardziej automatyczne.
Przyjemne grafiki, które zdobią karty oraz plansze wprowadzają ciekawy klimat współzawodnictwa - faktycznie czujemy się jakbyśmy walczyli o miano najlepszego architekta miasta. Instrukcja, która moim zdaniem jest jedną z najlepiej napisanych w świecie gier planszowych dokładnie przeprowadza przyszłych graczy przez kolejne fazy gry, opisując je na konkretnych przykładach. Dodatkowym ułatwieniem jest spis wszystkich budynków oraz gildii, które bardzo pomagają w odnalezieniu konkretnych cech poszczególnych budynków.
Ciekawie została zaprojektowana rozgrywka dla dwóch graczy. Wprowadzani są dodatkowi gracze wirtualni, którzy mają więcej pracowników, dwie gildie są zawsze zablokowane, a i znaczniki budynków, jakoś tak szybciej im powstają. Wtedy trzeba się spieszyć i kombinować, jak, w najszybszy sposób zdobyć maksymalną ilość punktów za rundę. I ten wariant również sprawdza się niezwykle dobrze, w "Belforta" można grać również w dwie osoby.
Jak oceniam "Belforta"? To ciekawa propozycja dla wszystkich, którzy lubią budować, stawiać kolejne budynki, a przy okazji trochę powspółzawodniczyć. Świetna gratka dla fanów euro z elementami strategii, świetnie sprawdzi się wśród dobrych znajomych, którzy grali ze sobą w sporą liczbę tytułów. Czy "Belfort" nadaje się dla początkujących? Myślę, że tak! To dobre wprowadzenie w świat gier planszowych, mimo że jest to gra wymagająca skupienia i ciągłej uwagi, to po kilku partiach będzie ona na tyle prosta, że każdy z uśmiechem zasiądzie do kolejnych zmagań o miano Głównego Architekta.
Wydawnictwo
Lacerta
Data wydania
2013
Sugerowana cena detaliczna
145,95
Ocena
6/7
0 komentarze:
Prześlij komentarz