15 paź 2015

0

Kamil gra #30 Pędź żółwiu, pędź!


Dzisiaj będzie co nie co o grze, która pochodzi z 1974 roku. Tak, moi Drodzy, Alex Randolph zaprojektował ją już kilkadziesiąt lat temu, jednak przez ten czas ani się nie zestarzała, ba! zyskała nowe oprawy. W Polsce wydało ją wydawnictwo Egmont pod nazwą "Żółwie z Galapagos" i choć sama gra nie jest niczym innowacyjnym, zachęca swoją mechaniką i powoduje mnóstwo emocji. Zainteresowani? Zapraszam na recenzję!


W pudle znajdziemy dwustronną, ładnie wykonaną planszę, 24 karty z jajkami, 7 różnokolorowych pionków żółwi, instrukcje i 3 kości k6. Wszystko jest ładnie wykonane, utrzymane w jednolitym klimacie, raczej takim bajkowym, wręcz komiksowym, co od razu informuje przyszłego gracza, że "Żółwie z Galapagos" to gra dla ciut młodszych zawodników. Dwustronna plansza prezentuje ten sam tor, tylko że z jednej strony mamy wyspę spowitą w nocnym mroku. Szkoda, że nic poza tym.


Na czym polega gra w "Żółwie z Galapagos"? Gracze na zmianę poruszają swoimi żółwiami, rzucając kostką. Kto pierwszy przekroczy linię mety, otrzymuje odkrytą kartę z liczbą jajek. Gra kończy się gdy ostatnia runda zostanie zakończona - kto ma największą liczbę jajek w posiadaniu, ten wygrywa gra. No tak banalnych zasad nie widziałem już dawno. Jest tylko jedno, a w zasadzie to dwa 'ale'..

Pierwsze, to maleńka zasada dotycząca rzutu kostkami, która zmieni całkowicie nasze wyobrażenie o tej grze. To my decydujemy iloma kostkami rzucimy! Musimy tylko pamiętać, że gdy suma wyrzuconych oczek przekroczy cyfrę 7, wtedy nasz żółw traci kolejkę. Jeśli rzucimy dwoma kostkami, nasz wynik zostanie pomnożony razy dwa, a jeśli trzy - wtedy, przykładowo, wyrzucona siódemka stanie się nagle liczbą 21, o jakie będziemy mogli przesunąć naszego zwierzaka. To jeden z lepiej użytych mechanizmów "push Your luck" jaki kiedykolwiek widziałem - wiemy dokładnie czym ryzykujemy, co musimy zrobić żeby mieć więcej - zasada stworzona prosto i przejrzyście. Nic tylko ryzykować!


Drugie 'ale', które zmienia "Żółwie z Galapagos" to kolejna decyzyjność, na którą jesteśmy wystawieni. Po każdym okrążeniu wiemy dokładnie jaka karta jest do zdobycia. I tutaj zaczyna się myślenie taktyczne - czy lepiej pędzić na złamanie karku po tę kartę? Czy może rzucić jedną kostką i poczekać na coś lepszego. W tym aspekcie "Żółwie z Galapagos" zyskują dodatkowe plusy - ze zwykłej, szarej gry pozbawionej sensu przeistaczają się w porządną grę wyścigową, w której to my możemy zdecydować o końcowym zwycięstwie. To samo dotyczy wskakiwania żółwi na siebie - gdy przeciwnik przekroczy linię mety z nami na skorupie, to my zdobywamy kartę, a później możemy wykorzystać nasz ruch by przesunąć się jeszcze dalej.


Taktyk, sposobów na wygranie jest naprawdę sporo. "Żółwie z Galapagos" stała się grą emocjonującą, bardzo dynamiczną, prostą, ale i szybką, dającą dużo radości. Problem tkwi w jej regrywalności. Losowość jest naprawdę spora, choć jak wspomniałem, mamy jako taki wpływ na ruch naszych żółwi. "Żółwie z Galapagos" to kolejna gra wyścigowa, gdzie nasi zawodnicy mogą wskakiwać sobie na plecy - tego typu gier jest naprawdę sporo i jest też dużo lepszych, proponujących ciekawsze mechaniki. 

Jednak nie narzekajmy zbyt dużo. "Żółwie z Galapagos" są kierowane do dzieci, to rzecz oczywista, to właśnie młodsi gracze znajdą tutaj ciekawą rozgrywkę, szybką, łatwą i niezwykle emocjonującą. Gra jest naprawdę dobrym rozwiązaniem na spotkanie małych lub nastoletnich miłośników gier planszowych - jej zasady są naprawdę banalne, a ilość emocji, jakie mogą się przy niej udzielić ogromna. Co lepsze, można spokojnie zostawić młodych przy rozgrywce, samemu iść po herbatę czy przygotować posiłek. Nie oszukujmy się, "Żółwie z Galapagos" to jedna z prostszych gier, w jakie miałem okazję zagrać.


Dodatkowym plusem są dodatkowe warianty dla dwóch i trzech graczy, gdzie każdy ze współzawodników jest odpowiedzialny za dwa żółwie. Jeszcze lepiej prezentują się zasady zaawansowane, a w zasadzie jedno rozszerzenie - w czasie rzutów kostkami, możemy użyć jednej ze zdobytych kart jako kostki. Przykładowo: wyrzuciłeś 2 i 3, decydujesz się oddać kartę z dwoma jajkami - tym sposobem przemieszczasz się o 21 pól, zamiast o 10. Ta mała zasada decyduje o kolejnej już, dodatkowej atrakcyjności "Żółwie z Galapagos". Nasz wpływ na podejmowane decyzje staje się coraz większy, co z kolei przysparza więcej emocji podczas batalii o karty.


"Żółwie z Galapagos" nie są innowacyjną ani genialną grą. To prosta, szybka i bardzo dynamiczna rozgrywka, która może być małym preludium do nieco cięższych tytułów. Na pewno spodoba się dzieciom - przejrzyste zasady, emocje towarzyszące wyścigowi i kolorystyczna oprawa. Dla nieco starszych graczy interesujący może się wydawać mechanizm "push Your luck", który akurat w tej grze sprawdza się znakomicie, tak samo jak możliwość podejmowania decyzji, zwłaszcza w poprzednio wspomnianym wariancie zaawansowanym. Swój egzemplarz gry zostawię na półce i z chęcią pokaże go amatorom gier. A nuż ich wciągnę w ten wspaniały świat!

Za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji dziękuję

www.krainaplanszowek.pl


Wydawnictwo
Egmont

Data wydania
2015

Sugerowana cena detaliczna
69,95 zł

Ocena
5/7


0 komentarze:

Prześlij komentarz