
Najgorsze, najbardziej pojechane i głupie tytuły i okładki książek. W internecie krążą takie perełki, a jest ich całkiem sporo, większość to książki anglojęzyczne, wydane kilkadziesiąt lat temu, które można kupić za śmiesznie niską cenę.. To ktoś to w ogóle kupuje?
Zestawienie podzieliłem na dwie części - na pierwszy ogień pójdą książki spoza granic naszego kraju, a następnie nasze rodzime perełki, nad którymi się trochę rozpiszę. Zapraszam!
Moi faworyci! Urzekły mnie tytuły takie jak Zapłodniłem córkę szatana (Dolny rząd, pierwsza z lewej) czy Nawiedzona wagina (zaraz obok). Jednak król jest tylko jeden i największą głupotą i humorem popisał się autor okładki książki Zombie szop i zabójcze króliki - mistrz Photoshopa, nic ino bić brawo.
Nie jest lepiej! Żegnajcie jądra, Kastracja - wady i zalety, Obrazy do których nie powinieneś się masturbować to tylko niektóre, dwuznaczne i ciekawe tytuły. Jestem ciekawy na ile stron rozpisał się autor książki Przewodnika dla początkujących - seks w życiu pozagrobowym.
Ostatnia dawka zagranicznych tytułów. Pan od traktora dorobił się drugiej książki i tłumaczy nam, że Wszystko co wie o kobietach, nauczył się od swojego traktora (którego kocha, jak mówił w poprzedniej części niesamowitego cyklu). Uwagę zwraca oryginalny poradnik - Jak srać w lesie? A naga blondyna z gębą krokodyla kusi cnotą.
I na koniec nasze rodzime perełki. Eliza Orzeszkowa w grobie się przewraca, to pewne. Nie jestem do końca pewny czy pani Pawlikowska była przy tworzeniu okładki jej książki (w sumie to każda okładka z jej cyklu podróżniczego jest beznadziejna). Na głowę bije poradnik księdza Pawlukiewicza, który radzi nam jak rozmawiać o tych sprawach - na pierwszy rzut oka myślałem, że chce ze mną rozmawiać o suszącym się praniu na żywopłocie. Tylko nie wiem, czy ten pan będzie się przed nim modlił czy jak? Okładka pierwsza z lewej w dolnym rzędzie jest idealnym przykładem jak spieprzyć karierę początkującej pisarce. Autorka w chwili wydania debiutanckiej powieści miała 15 lat - albo wydawnictwo poskąpiło pieniędzy na okładkę, albo nie konsultowało się z nią swoim projektem. Tak czy siak - koszmar nad koszmary!
Żadnej z tych książek nie czytałem i nie mam zamiaru nawet brać do ręki, chyba że dla beki jak to się mówi. Nie od dziś wiadomo, że najbardziej oryginalne okładki i tytuły mają książki dla dzieci, bo autor pisząc o wędrującej kupie czy gadających odchodach zwierząt chce czegoś dziecko nauczyć, nawet czegoś z tematów krępujących. Jeśli Twoje dziecko zapyta Cię kiedyś o coś wstydliwego - nie martw się, kup mu książkę!
I to by było na tyle, rozumiecie, że nie mogłem wybrać pięciu najgorszych, bo takiej możliwości nie ma. Każda coś w sobie ma i nie można przejść obok żadnej obojętnie ;) Mogę Wam jedynie wspomnieć, że pierwszym pomysłem był wybór 5 najlepszych okładek, ale ten wybór muszę udoskonalić i kiedyś na pewno się ukaże. Czekam na Wasze reakcje, ulubione typy, a może macie jakieś perełki, których ja nie znalazłem? Dajcie znać w komentarzach! Następny ranking już za miesiąc!