17 paź 2015

0

Król znienawidzony przez historię


Historia Królestwa Anglii jest pełna od spisków, nieustających intryg, wojen, szalonych królów, wiecznych sporów. Barwny i emocjonujący temat, który został już wielokrotnie użyty przez pisarzy, scenarzystów czy reżyserów. Wojna Dwóch Róż to konflikt między rodami Yorków i Lancesterów - walka o władzę, wpływy, miłość ludu. Krwawa i bezkompromisowa walka skończyła się po kilkunastu latach, szala zwycięstwa przechylała się to w jedną, to w drugą stronę. Los sprzyjał Yorkom, na tronie zasiadł Ryszard III, lecz jego zbrodnie i liczne występki podburzyły lud i podległych mu pomniejszych władców doprowadzając do powstania na czele którego stanął popierany przez Lancesterów Henryk Tudor, późniejszy Henryk VII.


Książka Sharon Kay Penman skupia się wokół osoby Ryszarda III, poznajemy go jako młodego panicza i towarzyszymy mu przez 12 lat życia. Autorka już na początku, w swojej przedmowie zaznacza, że trzyma się faktów wielokrotnie sprawdzonych, nieprzekłamanych, takich, które mają swoje potwierdzone źródła. Jednocześnie chciała trzymać się z dala od kontrowersji i upozorowanych faktów. Efektem jej pracy jest książka "Słońce w chwale", która w jej zamiarze miała opowiadać o młodości i życiu przyszłego króla Anglii, Ryszardzie III.

Co jest najdziwniejsze w całej książce? Blurb i informacja na skrzydełkach wyraźnie mówią o czym będzie ta książka, jednocześnie nastawiając przyszłego czytelnika na konkretną przygodę. Po skończeniu całej książki mogę powiedzieć tylko jedno - w tym przypadku sugerowanie się opisami na okładce to naprawdę duży błąd. Książka jest o czymś innym! Dlaczego? Wydawnictwo, kompletnie bez podania żadnych przyczyn, a tym bardziej informacji dla swoich czytelników, postanowiło podzielić oryginał "Słońca w chwale", który liczy około 900 stron, na dwie części. Stąd małe nieporozumienie i książka, która leży obok mnie, jest dość trudna do sklasyfikowania. Myślałem, że przeczytam kompletną historię pisarki, a dostałem tylko jej połowę. Jak coś takiego ocenić?

Sharon Penman zastosowała pewien typ narracji, który pewnie większość z Was lubi - całą opowieść poznajemy z perspektywy kilku bohaterów, co z góry powinno zapewniać ciekawą rozrywkę i interesującą historię. Nie tym razem! "Słońce w chwale" to narracyjny chaos, czego powodem jest bardzo prozaiczna rzecz - narratorów jest po prostu za dużo. Duża część książki zostaje opowiedziana z perspektywy głównych bohaterów, owszem, jednak mamy pewne fragmenty opowiadane przez postaci kompletnie niezwiązane z całą opowieścią, które po kilku stronach giną, a my łapiemy się na tym, że nie pamiętamy jak ten ktoś się nazywał. 

A co jeszcze gorsze, to w samej powieści historycznej (!) o Ryszardzie III, jego sylwetce, samego zainteresowanego jest bardzo mało. Najwięcej informacji dostarcza nam jego okres dzieciństwa, gdzie jest ślepo zapatrzony w brata, miłuje go ponad wszystko, każdy aspekt życia przeżywa niezwykle emocjonalnie, a cała opowieść przybiera postać opisu życia małego chłopca, który reaguje na następujące wydarzenia niezwykle żywiołowo. Ale co mówi nam to o samym królu? Zbrodnie o które jest posądzany Ryszard III w "Słońcu w chwale" nie zostały poruszone, a przynajmniej nie w tej części, nie wiemy jaki był, gdy został królem, nie znamy jego motywacji, jako o człowieku nie wiemy prawie nic.

Co jeszcze można zarzucić pisarce? W książkach historycznych nie znoszę jednej rzeczy i może część z Was zgodzi się ze mną. Stronniczość to coś, czego powinno się unikać jak ognia. Nie dość, że po przeczytaniu "Słońca w chwale" dokładnie znamy poglądy Penman na omawianą przez nią historię, to na dodatek autorka nie zadała sobie trudu, by przedstawić poszczególne postaci w ciut inny sposób. Jedyne co dostajemy to powtarzalne stereotypy i schematy historycznych postaci, które akurat w tej książce powinny być pokazane zupełnie inaczej. Przytoczę choćby postać Małgorzaty Andegaweńskiej.

W pewnym momencie dotarło do mnie, że "Słońce w chwale" jako książka historyczna jest.. przegadana. Autorka stosuje kilka uproszczonych schematów, których jedynym zadaniem jest pchanie fabuły do przodu. Często takie zabiegi wydają się wymuszone i w tym przypadku nie jest inaczej. Za dużo objętości w stosunku do treści, niektóre wydarzenia wplatane są na siłę, nie raz miałem wrażenie, że nie miały miejsca w historii Anglii. Niestety, w "Słońcu w chwale" nie ma bibliografii, więc nie ma jak tego potwierdzić. Autorka ograniczyła się do podziękowań w stronę kilku bibliotek, jednak nic poza tym. Szkoda, bo taka publikacja powinna, nie! MUSI mieć dobrze opracowaną bibliografię. W taki sposób można zainteresować swojego czytelnika, pokazać mu inne lektury z tej dziedziny, zachęcić do zgłębiania tematu. Kolejny strzał w stopę.

Podsumowując. Liczyłem na coś więcej, miałem nadzieję na naprawdę epicką przygodę, taką prawdziwą gratkę historyczną. "Słońce w chwale" nie jest książką złą, jest to poprawna historyczna opowieść, lecz bez jakichkolwiek fajerwerków, bez wielkiego 'wow', które nie pozwoli zasnąć. Ciekawa i wciągająca książka historyczna zainteresuje swojego czytelnika, ten po skończeniu jednej lektury, będzie chciał przeczytać następną na ten sam temat. W przypadku "Słońca w chwale" jest trochę inaczej - jeśli będzie druga część książki Penman, na pewno po nią sięgnę, jednak wątpię bym przeczytał jakąś inną powieść tej autorki. Wojna Dwóch Róż nadal mnie interesuje, naprawdę lubię czytać o tym okresie, jednak w tym przypadku czułem się ciut znudzony. Niestety.

Za przekazanie książki do recenzji dziękuję


Wydawnictwo
Zysk i S-ka

Data wydania
31 sierpnia 2015

Liczba stron
484

Ocena
5/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz