Świst kul, zapach prochu, ostry smak rumu, okrzyki bojowe, kordelasy, tropikalne wyspy, potężne statki bojowe. Świat piratów i korsarzy, kto z nas w młodości nie chciał zakosztować tego typu swawoli? Mimo że nie do końca znaliśmy historię i obyczaje piratów to i tak chcieliśmy być tacy jak oni. Motyw piratów bardzo dobrze się sprzedaje, jednak co wyjdzie z połączenie właśnie tego motywu, zgrabnego stylu autora i ostrego humoru, który wprost zmusza czytelnika do kolejnych salw śmiechu? Przedstawiam Państwu drugą część przygód kapitana Wywijasa w książce Marcina Mortki "Wyspy Plugawe"!
To co rzuca się od pierwszych stron "Wysp Plugawych" to niezwykle umiejętnie opracowana akcja i jej przepływ. Tak naprawdę od pierwszych stron coś się dzieje i czytelnik zostaje wplątany w prawdziwą kabałę. W tym całym rozgardiaszu znów pędzimy wraz z głównym bohaterem i jego załogą, tak jak za starych, dobrych czasów! Mortka postanowił spisać epicką przygodę, którą każdy może jakoś powiązać ze znanymi Piratami z Karaibów - dokładnie ten sam klimat jest aż namacalny, atmosfera niezwykle wciągająca, a akcja? Zwalnia tylko w paru momentach i to naprawdę na kilka chwil. "Wyspy Plugawe" czyta się niezwykle szybko!
Drugi plus to wyraziste i genialne wprost postaci! Dobrze opisane, każdy ma swoją rolę, tak naprawdę w każda skrywa jakąś tajemnicę, intryguje czytelnika. Najważniejszy oczywiście jest Roland, o którym wiemy naprawdę niewiele. Wraz z rozwojem opowieści dowiadujemy się co raz więcej, i mimo swoich wad, to właśnie on będzie naszym ulubieńcem. A cała reszta załogi? Prawdziwa zbieranina nietypowych osobliwości - pół-gobliny, szamani, gobliny, satyrzy, jednostki, których pochodzenia można się tylko domyślać. Trzeba zaznaczyć, że nikt tutaj nie jest "normalny" w naszym, człowieczym sensie tego słowa. Paskudne gęby, wyjątkowe umiejętności, ohydna aparycja - czysta mieszanka wybuchowa. To lubię! Po raz kolejny! :)
Styl autora to prawdziwa gratka dla fanów wyrazistego i krnąbrnego języka. Mimo że postacie wykreowane przez Mortkę są prawdziwie fantastyczne, to autor z ich opisem poradził sobie naprawdę dobrze. Każda postać jest umiejętnie i obrazowo przedstawiona, tak by czytelnik z łatwością mógł wyobrazić sobie ich wygląd. To samo tyczy się każdego miasta, ważniejszych szczegółów i statków - bo to one grają tutaj pierwszorzędną rolę. Dochodzimy tym samym do głównego dania całej książki czyli świetnego humoru. Osobiście mam dziwne poczucie humoru i potrafię się śmiać z rzeczy, które dla innych są kompletnie pozbawione sensu.
Drugi plus to wyraziste i genialne wprost postaci! Dobrze opisane, każdy ma swoją rolę, tak naprawdę w każda skrywa jakąś tajemnicę, intryguje czytelnika. Najważniejszy oczywiście jest Roland, o którym wiemy naprawdę niewiele. Wraz z rozwojem opowieści dowiadujemy się co raz więcej, i mimo swoich wad, to właśnie on będzie naszym ulubieńcem. A cała reszta załogi? Prawdziwa zbieranina nietypowych osobliwości - pół-gobliny, szamani, gobliny, satyrzy, jednostki, których pochodzenia można się tylko domyślać. Trzeba zaznaczyć, że nikt tutaj nie jest "normalny" w naszym, człowieczym sensie tego słowa. Paskudne gęby, wyjątkowe umiejętności, ohydna aparycja - czysta mieszanka wybuchowa. To lubię! Po raz kolejny! :)
Styl autora to prawdziwa gratka dla fanów wyrazistego i krnąbrnego języka. Mimo że postacie wykreowane przez Mortkę są prawdziwie fantastyczne, to autor z ich opisem poradził sobie naprawdę dobrze. Każda postać jest umiejętnie i obrazowo przedstawiona, tak by czytelnik z łatwością mógł wyobrazić sobie ich wygląd. To samo tyczy się każdego miasta, ważniejszych szczegółów i statków - bo to one grają tutaj pierwszorzędną rolę. Dochodzimy tym samym do głównego dania całej książki czyli świetnego humoru. Osobiście mam dziwne poczucie humoru i potrafię się śmiać z rzeczy, które dla innych są kompletnie pozbawione sensu.
Autor przedstawił mi powieść idealną, właśnie dla ludzi z takim humorem! Śmieszne sceny, wulgarne dialogi, dzikie porównania, pokazanie czytelnikowi, że żarty potrafią być zarazem sprośne i śmieszne. Jak część z Was może wie, dużo czytam w tramwaju gdy jeżdżę na uczelnie - wyobraźcie sobie taką sytuację - godziny szczytu, tramwaj zapełniony ludźmi, gorąco, wszyscy wkurzeni, a tu nagle facet ze środka tramwaju zaczyna się śmiać. Część współpasażerów dostrzega książkę w jego ręku, zaczyna próbować dostrzec tytuł, gość zaczyna się śmiać co raz bardziej, w końcu musi schować "Wyspy Plugawe" do torby, bo nie dotrwałby do końca podróży. Wierzcie mi, dawno się tak nie śmiałem :)
Intryga z pierwszej części porażała skomplikowaniem i genialnym rozwiązaniem, do tej pory wspominam moje zaskoczenie, gdy dotarło do mnie, co się właściwie stało. W "Wyspach Plugawych" misja Rolanda, jak i cała intryga stoi na ciut niższym poziomie, nie jest tak mrocznie i niebezpiecznie. Tym razem nie będziemy świadkami ratowania świata, lecz samego kapitana, z bardzo brudnych rączek :) Co do reszty bohaterów - jestem naprawdę mile zaskoczony, dostrzeżemy ich zmianę, zauważymy kilka różnic w ich zachowaniu, Roland nie ma już takiej władzy jak kiedyś. Między całą załogą zaczynają się tworzyć więzi, coś na kształt.. przyjaźni?
Należy zaznaczyć, że "Wyspy Plugawe" to nie książka dla każdego. Specyficzny humor, dużo wulgaryzmów, obsceniczne sceny i życie pirata, które wcale nie jest usłane różami - nie każdy lubi tego typu żarty, inni będą zniesmaczeni. Jeszcze inni powiedzą, że historia nudna i oklepana. Oni nie czują tego klimatu, nie lubią pirackiego życia, nie wiedzą w czym tkwi ta magia. Ja jestem zachwycony i mogę tę książkę z czystym sumieniem ją polecić. Mortka popełnił powieść bardzo dobrą, która wciąga od pierwszej strony, zachwyca językiem i hipnotyzuje czytelnika do ostatniego rozdziału. Panie Mortka! Pisz Pan trzecią część, bo nie wytrzymie!
Intryga z pierwszej części porażała skomplikowaniem i genialnym rozwiązaniem, do tej pory wspominam moje zaskoczenie, gdy dotarło do mnie, co się właściwie stało. W "Wyspach Plugawych" misja Rolanda, jak i cała intryga stoi na ciut niższym poziomie, nie jest tak mrocznie i niebezpiecznie. Tym razem nie będziemy świadkami ratowania świata, lecz samego kapitana, z bardzo brudnych rączek :) Co do reszty bohaterów - jestem naprawdę mile zaskoczony, dostrzeżemy ich zmianę, zauważymy kilka różnic w ich zachowaniu, Roland nie ma już takiej władzy jak kiedyś. Między całą załogą zaczynają się tworzyć więzi, coś na kształt.. przyjaźni?
Należy zaznaczyć, że "Wyspy Plugawe" to nie książka dla każdego. Specyficzny humor, dużo wulgaryzmów, obsceniczne sceny i życie pirata, które wcale nie jest usłane różami - nie każdy lubi tego typu żarty, inni będą zniesmaczeni. Jeszcze inni powiedzą, że historia nudna i oklepana. Oni nie czują tego klimatu, nie lubią pirackiego życia, nie wiedzą w czym tkwi ta magia. Ja jestem zachwycony i mogę tę książkę z czystym sumieniem ją polecić. Mortka popełnił powieść bardzo dobrą, która wciąga od pierwszej strony, zachwyca językiem i hipnotyzuje czytelnika do ostatniego rozdziału. Panie Mortka! Pisz Pan trzecią część, bo nie wytrzymie!
Wydawnictwo
Urobos
Data wydania
21 października 2015
Liczba stron
416
Ocena
8/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz