2 wrz 2014

14

Elżbieta Cherezińska - Niewidzialna Korona czyli pieśń o małym rycerzu.


Elżbieta Chereziśnka Niewidzialna korona recenzja opis opinia kamil czyta książki zysk i s-ka władysław łokietek odrodzone królestwo Bardzo lubię powieści historyczne. Historia to był mój ulubiony przedmiot w szkole, taka pasja, której się oddaję, a nauka przychodzi z łatwością. Często dawałem ściągać kolegom i koleżankom z klasy, bo to co dla nich było trudne i kompletnie niepotrzebne, mi przychodziło z łatwością i przypominało o naszym dziedzictwie. Kto z nas nie lubił bajek i legend o mężnych rycerzach, królewnach i dostojnych paniczach? Gdy już dorośliśmy bajki zamieniły się w filmy i seriale pełne intryg, zwaśnionych rodów i walk o władzę – zawsze takie produkcje będą miały popyt, jednak czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego tak jest? Może budzi się w nas nieposkromiona chęć przeżycia niesamowitych przygód, liźnięcia średniowiecznego życia? A może chcemy oderwać się od naszej, szarej rzeczywistości pełnej nowoczesnej technologii i technicznych ułatwień, które mają służyć wygodniejszemu życiu? Prawda jest taka, że historia jest ciągle obecna w naszym życiu i za każdym razem fascynuje nas swoją głębią, kulturowym dziedzictwem i przekazami, które muszą zostać zapamiętane – dla przyszłych pokoleń.


Mam przed sobą najnowszą książkę Elżbiety Cherezińskiej Niewidzialna Korona. Przy zbliżającej się premierze, na przydrożnych bilbordach na czarnym tle, wołało do nas stare, prawdziwe hasło Królestwo to więcej niż król, a my mogliśmy dostrzec tajemniczą postać, dzierżącą koronę króla. Byłbym zapomniał, kampania promocyjna rozreklamowała książkę jako powieść historyczną, luźno traktującą losy księcia Kujaw Władysława, późniejszego króla Łokietka. Moja chętka na tą historię urosła do niebotycznych rozmiarów, a dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka mogłem szybko przekonać się czy wysokie oceny są autentycznie subiektywne, czy wystawione pod publiczkę. Niewidzialna Korona to druga, z tej serii książki Cherezińskiej – poprzedniczka traktowała o rozbiciu dzielnicowym i uporczywym dążeniu na tron Przemysła – króla, którego jedynym marzeniem było ujrzeć swój kraj ponownie połączony, pod jednym sztandarem.

Król nie żyje. Przemysł II został zamordowany. Zaczyna się gra o koronę. Tak rozpoczyna się Niewidzialna Korona zapraszając czytelników do zgłębienia historycznych dziejów kandydatów do tronu. Władysław, przez wrogów nazywany Karłem, a przez przyjaciół Małym Księciem jest głównym pretendentem do polskiej korony, jednak każdy z nas wie, że polscy magnaci i baronowie od zawsze decydowali o lasach Polski, niejednokrotnie spychając ją na skraj bankructwa i rozbicia. Tak jest i tym razem – każdy orze jak może, na pierwszy plan wychodzą układy i układziki, intrygi grają pierwszą rolę, a nikt, tak naprawdę nie zważa na dobro ojczyzny, ważne są posiadłości, nawet te najmniejsze i dobre stosunki z władcą, który jest lubiany i popularny. Do tronu pretenduje również Henryk, książę głogowski, który nieustannie nęka Władka i uruchamia wszelkie konszachty by mu zaszkodzić. Do polskiej gry o tron, jak niektórzy mają w zwyczaju nazywać powieści Cherezińskiej, włącza się jeszcze jeden władca, chcący zgarnąć wszystko za jednym zamachem.

Powiem Wam od razu – to nie jest czysta i regulaminowa książka historyczna. Historyczny jest tutaj tylko jej rys, i zachowanie prawdziwych imion, nazwisk, średniowiecznych realiów, nazw geograficznych i faktycznych wydarzeń z tamtego okresu. Niewidzialna Korona zbiera oceny niezwykle wysokie albo te najniższe – Ci drudzy argumentują pogwałceniem polskiej historii i bronią swoich racji mówiąc, że nie powinno wplatać w historyczne wątki zmyślonych wydarzeń i elementów rodem z high fantasy. A tych jest całkiem sporo – od spersonifikowanych herbów, które latają i czuwają po wątki homoseksualne i rolę kobiet. Powieść autorki jest silnie sfeminizowana, kobiety odgrywają potężną rolę w odgrywanych wydarzeniach, dzierżą władzę i nie zawahają się jej użyć do własnych celów. Wykorzystują swoją seksualność, a faceci nagle są im posłuszni jak baranki, ich średniowieczna rola klaczy rozpłodowych i spełnianie zachcianek małżonka jest zepchnięta na boczny tor.

Mamy tutaj i kapkę literatury fantasy. Wysłanniczki pogańskiego bożka pewnie dzierżą w swoich smukłych dłoniach potężne łuki i ciągle są obecne w życiu pewnej, małej królewny, pomagając jej zdobyć to, o co wszyscy walczą. Ich leśne perypetie i tajemnicze narady miały wprowadzić pewną dozę niepewności i zaostrzyć nasze apetyty na więcej, jednak wyszło trochę nużąco i kiepsko – ich wątek mógłby być okrojony do minimum, chyba, że ktoś ma bardzo bujną wyobraźnię i lubi takie cuda w polskiej historii. Dla mnie wątek zdecydowanie na minus.

Cherezińska opiera swoją książkę na faktycznych, historycznych wydarzeniach, zmienia jednak ich wydźwięk i role poszczególnych postaci. Vaclaw II Przemyślida to dziecko i idiota zamknięte w ciele mężczyzny, który ma przebłyski świadomości i geniuszu. Jedyne o czym potrafi mówić to seks i rozpładzanie, a jego żarty są niesmaczne i pozbawione humoru, nawet jego wierny pies biskup Muskata załamuje ręce, by później nimi klaskać na genialne pomysły króla. Od razu można dostrzec w nim chęć rywalizacji i plecenia sieci intryg, by jak najbardziej podburzyć fundamenty nowej Polski – jego układy sięgają głęboko w kraj, a i sam o wszystkich wydarzeniach wie jako pierwszy. Władysław, często nazywany Władkiem to patriota i huragan w jednej osobie. Nie pomyśli zanim coś zrobi, usprawiedliwia swoje czyny dobrem Polski, jednak możemy wyczuć od niego niezdrową ambicję i wolę walki. A do wojaczki będzie miał okazji co nie miara – po wyborze margrabiów na księcia Starszej Polski zostanie zaatakowany ze wszystkich stron – Brandenburgia, Prusy, Święte Cesarstwo Rzymskie, Czechy poczują łatwy kąsek, a i Śląsk swoje trzy grosze dołoży, ba! Sam papież gdzieś się nam przewinie.

Tak jak wspominałem wyżej, nie zaklasyfikowałbym Niewidzialnej Korony jako powieści historycznej. Od początku miałem problem z oceną tej książki, bo sam nie wiedziałem jak mam ją traktować – przedstawiane wydarzenia są tymi prawdziwymi, jednak pewne eksperymenty autorki z naszą historią niespecjalnie przypadły mi do gustu, chociażby te wyznawczynie Trzygłowa. Wiem, że typowa książka historyczna o losach przyszłego króla Polski, Władysława mogła by być kompletnie nudna i by się nie sprzedała, no ale ludzie! Ileż można mówić o seksie? Rozumiem, że pisarka chciała nadać więcej osobowości bohaterom, uczynić ich bardziej ludzkimi i wrażliwymi osobami, ale wątek homoseksualny to już przesada, zwłaszcza, że jest opisany karykaturalnie i wprowadza nas w stan głębokiego politowania. Technicznie rzecz biorąc, trafiło się kilka, korektorskich błędów, które aż rażą w oczy, jednak cały layout i skład jest wykonany perfekcyjnie.

Cherezińska zgrabnie zmieściła się w dziesięciu latach, swojej.. fabuły? A i na końcu zapowiada, że to nie ostatnia książka o średniowiecznej Polsce - będzie trzecia część. No właśnie, posłowie autorki. W swoich słowach dziękuje ona niezliczonemu gronu specjalistów, historyków, a nawet pewnemu węgierskiemu uczonemu, którego słów i tak nie rozumiała. Problem jest taki, że rys historyczny, o który oparła ona swoją książkę jest do znalezienia na Wikipedii i kilku, naukowych książkach. Na lekcjach historii rozszerzonej w liceum, temat na pewno jest szeroko omawiany, może nie tak szczegółowo, by pisać o tym książkę, jednak historyczne detale, potrzebne do jej napisania, są do znalezienia w ciągu kilku godzin. Może się i czepiam, ale zwracam uwagę na wszystko o czym autor pisze, a tutaj poczułem się lekko oszukany – dostałem książkę historyczną, która autorka broni jako taką, a wcale takową nie jest.

Niezaprzeczalnie pierwszoplanową rolę jaką odrywa Niewidzialna Korona to uświadamianie Polaków w ich dziedzictwie, o którym bardzo często zapominamy. Powiedzmy sobie szczerze, że nasze społeczeństwo nie czyta prawie wcale, a z książkami historycznymi mieli do czynienia w szkole średniej. Nowa powieść Cherezińskiej zachęca swoją frywolnością i wolną interpretacją, odrzucając archaizmy i niezrozumiałe wyrażenia. Dialogi i przemyślenia są napisane prostym językiem, takim jakim porozumiewają się ludzie XXI wieku, bez żadnych średniowiecznych wtrąceń. Plus jest taki, że książkę czyta się niezwykle szybko i łatwo, bo potrafi ona wciągać i intrygować. Po kilkunastu stronach zaczniemy uwielbiać Władysława, mimo jego porywczej natury, nienawidzić Jakuba de Guntersberga i szanować arcybiskupa Świnkę – zaczniemy utożsamiać się z poszczególnymi bohaterami, bo prędzej czy później obudzi się w nas chęć przygód i poznania zwyczajów i kultury tamtych czasów. Dzięki tej książce przypomnimy sobie o co walczyli nasi przodkowie, jak piękną i bogatą mamy historię, a i może zachęcimy naszych przyjaciół i rodzinę by sięgnęli po Niewidzialną Koronę.

Kończąc, musze podkreślić i poprosić Was, by nie traktować powieści jako historii prawdziwej, nie wzbogacanej, z prostolinijnymi bohaterami. W moim odczuciu Cherezińska chciała zaproponować coś nowego, coś co zachęci nas do sięgnięcia po historię – w większości znienawidzony przez nas przedmiot szkolny. Aby coś nudnego stało się ciekawe trzeba to lekko zmienić i nagiąć panujące, często archaiczne zasady, może autorka przesadziła w kilku pomysłach, jednak całość wychodzi na duży plus. Recenzja powinna być subiektywna, a ja zapewniam Was, że moja, człeka lubującego się w historii, taka jest. Przymrużam oko na wplatanie różnorakich wątków i zmianę ról poszczególnych postaci - jeśli chcecie przeczytać coś nowego i mix gatunków takich jak fantasy, kryminały, romanse, dramaty i literaturę kobiecą, sięgnijcie po Niewidzialną koronę, to wszystko już tam jest.



Za piękną, średniowieczną przygodę dziekuję

http://zysk.com.pl/

Wydawnictwo
Zysk i S-ka

Data wydania
30 czerwca 2014

Liczba stron
764

Ocena
7/10

14 komentarzy:

  1. Ja mam na półce pierszy tom, ale trochę przeraża mnie jej objętość

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za tę recenzję, doczekałam się i widzę, że jednak pały nie wystawiasz ;) Nie przeczytam, bo niecierpię historii, ani powieści na niej opartych. Za to mogę Ci zaproponować nową pozycję Otwartego, czyli "Bóg, honor, trucizna" Forysia, może Ci się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, nie zniechęciłeś mnie, chętnie poczytam Cherezińską :D Może dla kogoś świetnie orientującego się w historii będzie irytująca, ale ja już niewiele pamiętam i mając na uwadze, że książka jest wzbogacona różnymi "sztuczkami", chętnie po nią sięgnę, by dowiedzieć się czegoś więcej o naszej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też lubię hitorię, zwłaszcza z okresu I i II wojny światowej.
    Czytając pierwszy i drugi akapit recenzji pomyślałam: "Coś dla mnie". Potem: "Chyba jednak nie..." I czuję się rozdarta, bo fantasy, kryminały, romanse, dramaty to jedne z moich ulubionych rodzijów powieści, a z drugiej... nie czuję się przekonana. I jeszcze siedemsetileśtam stron? W roku szkolnym - ze względu na ograniczoną ilość czasu - staram się dobierać cieńsze letury ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja mimo wymienionych przez ciebie wad dam jej szansę. Zacznę jednak od poprzedniej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O pierwszym tomie czytałam i bloggerka wypowiadała się w samych superlatywach :) Ty widzę też oceniłeś dosyć wysoko - 7/10 to dla mnie całkiem przyzwoita ocena. Na pewno się skuszę, ale zacznę od początku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie albo mówią w samych superlatywach albo gnoją równo ;D Ja na pewno powrócę do książek Cherezińskiej i pierwszego tomu :)

      Usuń
  7. Wątki fantastyczne mi nie przeszkadzały. Co do feministycznego podejścia, to przyznam że nie zwróciłam na to uwagi. Bardzo dobrze mi się czytało tą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  8. W szkole nie znosiłam historii, teraz tego żałuję, bo o wielu rzeczach muszę doczytywać teraz, często na bieżąco, żeby uzupełnić wiedzę. Ale paradoksalnie lubię książki, które wplatają wątki historyczne w swoją fabułę, lubię jak autorzy przedstawiają swoją wersję wydarzeń historycznych lub swoją interpretację powstałą na podstawie dostępnych źródeł. Lubię jak wypełniają luki i postaciom historycznym nadają kształt. Z tego względu powieści Cherezińskiej mam od dawna na oku :)

    Nie wiedziałam jednak, że tyle w jej książkach seksu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten ostatni argument skutecznie zachęca do przeczytania ;P

      Usuń
    2. No zależy, sama erotyka to za mało :P

      Usuń
  9. Przyznam, że bardzo lubię prozę Cherezińskiej, ale ani "Korony śniegu i krwi" ani "Gry w kości" nie traktowałam jako powieści historycznej, tylko jako świetną powieść z historycznym tłem. Tak samo patrzę na "Niewidzialną koronę", której lektura jest wciąż przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo trafna recenzja, sama miałam podobne odczucia co do tej książki (najbardziej irytujące były te herbowe bestie i ożywające tatuaże), jednak mam pytanie: właściwie w czym przeszkadzał Ci wątek homoseksualny? W sumie nie było tego dużo i nie rzucało się w oczy, przynajmniej dla mnie…

    OdpowiedzUsuń