Ahoj szczury lądowe! Czy ktoś z Was nigdy nie słyszał o piratach? Zapewne wszyscy kojarzą pirata-dziwaka Jacka Sparrowa i jego specyficzną załogę. Kapitan Barbossa i William Turner również powinni być Wam znani :) Tak szczerze powiedziawszy, to od małego jesteśmy zaznajamiani z piracką bracią. No tak! Przecież już na balach przebierańców w przedszkolach i podstawówkach prym dzierżą wróżki wszelkiej maści, superbohaterowie no i oczywiście piraci. Ich ekstrawaganckie, kolorowe stroje są idealnym przebraniem dla dzieciaków. Każdy z nas chciał być kiedyś wilkiem morskim z potężną flotą i setkami marynarzy na pokładzie. Wszelkie filmy, kreskówki i książki skutecznie podsycały w nas zazdrość wobec takiego, swawolnego i pełnego luksusu życia. Przecież żywot pirata to spektakularne bitwy morskie, wielkie podboje, zuchwałe kradzieże i wolne od trosk bogate życie! No nie do końca..
Colin Woodard podjął się niesamowicie trudnego zadania. Postanowił przedstawić Republikę Piratów w jak najprawdziwszym świetle, bez żadnych przejawów sympatii do któregokolwiek z bohaterów. Chciał nam pokazać na czym polegało piractwo, jakim sposobem piraci zostali postrachem mórz obu Ameryk i jak ta złota era się skończyła. W kulturze utarło się przeświadczenie o życiu bez trosk, czystych pokładach i ładowniach, braku chorób i wielkich bitwach morskich, z których wiele statków wychodziło bez szwanku. Rzeczywistość jest kompletnie inna i nieco przygnębiająca - po lekturze Republiki Piratów można dojść do wniosku, że życie pirata nie było różami usiane, a ich statki wcale nie były takie potężne.
Złota era piractwa przypada na lata 1715-1725, zaraz po wojnie o sukcesję hiszpańską. Miejscowa ludność była po prostu zdziesiątkowana i niezdolna do jakiegokolwiek zorganizowania się czy wspólnego działania. Brać piracka zawiązywała się już wcześniej, jednak swoją szansę dostali właśnie po tej wojnie. Wszystkie kraje, biorące udział w konflikcie, miały zniszczone floty, a morale żołnierzy sięgało morskich wodorostów. Wtedy to właśnie kilku śmiałków rozpoczęła piracki proceder - łupienie statków handlowych, zajmowanie niewielkich miast i kolekcjonowanie okrętów. Po kilku mniejszych sukcesach, rozbestwieni do granic możliwości, zaczęli atakować coraz to większe okręty - i tutaj mamy już pierwszą sprzeczność z tym co serwują nam media. Wielkich bitew i spektakularnych abordaży było jak na lekarstwo, całe przejęcie statku odbywało się w parę chwil - pierwsze skrzypce grało zastraszanie i wzbudzanie ogromnego zagrożenia. Kapitan pirackiego statku po prostu groził, że pośle wszystkich na dno, gdy atakowany dowódca będzie próbował odeprzeć atak. W większości przypadków ludzie bali się piratów tak bardzo, że bitwy odbywały się bez jednego wystrzału z działa czy muszkietu.
Można pytać, kto był największym postrachem mórz, kto najlepszym kapitanem statku? Zapewne słyszeliście takie nazwiska i pseudonimy jak Czarnobrody, Bellamy, Rogers, Vane czy Avery. To właśnie o nich jest książka, o ich życiu, zdobywaniu reputacji i końcowym upadku. Wymienieni wyżej, to tylko niektórzy z piratów, ale to ten pierwszy jest najbardziej rozpoznawalny - jednak nie przez swoją najpotężniejszą flotę, która pływała po karaibskich wodach, lecz przez niesłychane okrucieństwo wobec kapitanów porwanych statków i ich załogi. Czy taka rzeczywiście była prawda? Musicie się przekonać sami. Cała książka Woodarda jest naszpikowana takimi ciekawostkami, zaskakującymi faktami i morskimi opowieściami, o których nie jeden z nas marzył.
Trzeba to zaznaczyć bardzo wyraźnie - Republika Piratów to książka historyczna do szpiku kości. Nie znajdziecie tutaj grama dialogu, chyba że cytowanego, a formą przypomina klasyczne opowieści, takie morskie bajania starych wyjadaczy. Znajdziemy tutaj opisy bitew morskich, statków, miast, wydarzeń, osób i całe morze alkoholu. Tak moi Drodzy - ten fakt pozostaje bez zmian - piraci pływali na swoich statkach kompletnie pijani :) Ba! Wszyscy marynarze byli pijani, może z wyjątkiem tych należących do Królewskiej Marynarki i okrętów wojennych. Każdy wilk morski miał swój dzienny przydział rumu i piwa - porcje potężne i tylko wytrwali mogli sprostać temu codziennemu wyzwaniu.
Język jest niezwykle prosty i przystępny dla każdego. Woodarad umiejętnie prowadzi swoją opowieść, wśród huków wystrzałów i przekleństw piratów, prowadząc nas przez złotą erę piractwa, która upadła przez samych zainteresowanych - bandyci rozhulali się na tyle, że nie zważali na nikogo, a ówczesnego króla Zjednoczonego Królestwa mieli głęboko w .. poszanowaniu. Znajdą się tacy, którzy będą narzekać, że książka potrafi się znudzić, a długaśne opisy są do niezaakceptowania, na szczęście wszystko jest ujęte w zgrabnych akapitach, więc gdy kogoś nie interesuje budowa statku czy opis masztu, może spokojnie opuścić ten fragment, bez uszczerbku na opowiadanej historii.
Jedyne co mnie wprost irytowało i czego nie mogłem zdzierżyć to zdradzanie czytelnikowi dalszych losów poszczególnych bohaterów. Przykład? Mamy dość długi opis losów jednego z piratów, jego załogi i planu, który ma go zaprowadzić do tego i tego miejsca. Autor ma dziwną przypadłość kończenia takich fragmentów "Jednak nie było mu dane tam dopłynąć" "Jednak nikt nie mógł spodziewać się, że to będzie przyszły wspólnik tego i tego" Jednak miał ich już nigdy nie zobaczyć" To takie niepotrzebne wtrącenia, które trochę burzą zabawę poznawania tej historii i swoisty spoiler, który potrafi porządnie wkurzyć.
Niezaprzeczalną zaletą Republiki Piratów jest bezstronność autora. Jest on naszym narratorem, który skrupulatnie próbuje nam przybliżyć historię piratów i ich wrogów. Swoją opowieść podpiera autentycznymi dokumentami, wiedzą ekspertów i morskimi przekazami. Korzysta również z pierwszej książki o piratach A General History of the Pyrates wydanej w 1724 roku, błędnie przypisanej Danielowi Dafoe, a spisanej przez autora anonimowego. Nie znajdziemy tutaj pustych frazesów, ani domysłów - wszystko jest przedstawione tak, by było przystępne dla współczesnego czytelnika, a jednocześnie do szpiku kości autentyczne i prawdziwe. W rezultacie dostajemy książkę kompletną i bardzo, ale to bardzo interesującą. Historia piratów nabiera nowego znaczenia, a my, w końcu dostajemy coś, co zmieni nasze postrzeganie pirackiego procederu, ale i życia, bo wcale nie było takie piękne, jak myśleliśmy.
Republika Piratów nie jest dla wszystkich, to oczywiste. Nie każdy lubi historię morskich bandytów, nie mówiąc o powieściach historycznych. Dla mnie jest to najlepsza książka o piratach jaką czytałem. Prosta, autentyczna, z autorem, który wie co chce powiedzieć swojemu czytelnikowi i ma o tym sporą wiedzę. W końcu się dowiedziałem czemu Republika upadła, i co stało się z poszczególnymi jej założycielami. Pewne kwestie są nadal nierozwiązane, jednak miną długie lata nim ich tajemnica zostanie odkryta. Jeśli lubicie piratów i kiedyś marzyliście by nim zostać, a Jack Sparrow mógłby być Waszym kamratem - bierzcie śmiało, nie zawiedziecie się!
Za możliwość długiego rejsu z Czarnobrodym i innymi piratami dziękuję
![]() |
http://wsqn.pl/ |
Wydawnictwo
SQN
Data wydania
24 września 2014
Liczba stron
384
Ocena
8/10