13 paź 2014

0

Kamil gra #6 Gry naszej młodości, w które grał każdy :)


W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!


W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!
Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D



W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!

Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?



W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!

 Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D



W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!
W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..


W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo
dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.


W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w
kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P


W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!
Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P


W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D


W różnorakich zestawieniach, czy to książkowych, muzycznych czy właśnie planszowych, przychodzi czas na zestawienie kilku pozycji, które każdy z nas zna, i miał okazję grać, albo chociaż o takich słyszał. Najłatwiej zadać pytanie Z czym kojarzą Ci się gry planszowe? Zwykli ludzie, którzy grają kilka razy w roku odpowiedzieliby, że szachy, warcaby czy Monopoly, kompletni maniacy wymieniliby tytuły, których większość społeczeństwa nie zna i nie będzie im dane pograć. Będąc małym brzdącem rodzice często zasiadali ze mną i moją siostrą do stołu by chwilę pograć i spędzić razem bardzo miły czas. To zestawienie nie pokazuje tylko gier planszowych i karcianych, to moja osobista lista gier, w które grałem 10 i więcej lat temu. Z kolegami, z siostrą, z Lubą czy z kumplami. Gry młodej młodości :) Zapraszam!     Czy ktoś tego nie zna? Polska odmiana Monopoly, w które zagrywa się pół globu, a jego popularność nie maleje ani trochę. Erobussines był jego tańszym odpowiednikiem, które miało w domu większość dzieciaków, których rodzice chcieli trochę nauczyć o wartości pieniądza :D Wszyscy kombinowali jak ograbić pozostałych graczy, nie tracąc przy tym ani centa. To chyba jest gra, przy której można stracić sporo włosów na głowie, a nerwy zszargać sobie naprawdę mocno, no bo ile kłótni było podczas rozgrywki? Nie zliczysz! :D     Grzybobranie to chyba pierwsza gra planszowa w jaką miałem okazję zagrać. Gra banalnie prosta, jednak dla małego dziecka to było niezwykle trudne wyzwanie, a wyobraźnia dodatkowo robiła swoje, przez co rozgrywka stawała się niezwykle interesująca :D No bo jakie dziecko nie chciałoby przeżyć magicznej przygody w lesie, gdzie czeka sporo niebezpieczeństw, a warunkiem zwycięstwa jest największa liczba zebranych grzybów?               Bierki uczą cierpliwości i koncentracji. Z mamą chyba nigdy nie wygrałem, bo moja cierpliwość z okresu dojrzewania czy wchodzenia w wiek zakończony -naście była, hm, jakby to powiedzieć.. znikoma :D Moje trzęsące się dłonie wcale mi nie pomagały, a dodatkowy impuls w postaci wizji pokonania mamy działał swoje, przez co, na przekór własnej woli, nigdy nie umiałem wygrać. Czy wspominałem, że łatwo w tej grze oszukać pozostałych graczy? Jak tylko im wmówisz, że coś im się przewidziało i ten patyczek obok wcale się nie poruszył - punkt dla Ciebie :D           W szachy grać nie umiem. Nie widzę całej planszy, skupiam się na pojedynczych pionkach, przez co oponent może mnie łatwo roznieść w kilku ruchach. Zmysł taktyczny i strategiczny w tej grze nie działa u mnie wcale, przez co nigdy nie chciałem się jej uczyć. Warcaby to co innego - gra prostsza, ale równie wymagająca skupienia i opanowania co poprzedniczka. Właśnie w tą grę bardzo dużo grałem z tatą, ale pokonać go było bardzo ciężko, ale zdarzały się chwile wiktorii, które celebrowałem pełny tydzień. Tylko nie wiem czy dawał mi wtedy fory czy nie..        Mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości ten ma w kartach. Luba wytrzymuje ze mną, mimo  dziwacznych zachowań i przyzwyczajeń z mojej strony, a do kart też miałem zawsze szczęście. Przypadek? Nie sondze. W karty trzeba umieć grać, trzeba umieć liczyć, a co najważniejsze, zachowywać zimną krew. Tutaj też liczy się zmysł taktyczny i orientacja w kartach, jednak szczęście czasem też się przydaje :D Jako dzieciaki graliśmy w mało skomplikowane gry jak kuku czy wojna, jednak ciut później doszło makao, remik, tysiąc, pan (wiecie jaka jest druga, mniej kulturalna nazwa tej gry? :D) czy poker. Czasem wejdę na stronę kurnika, by rozegrać kilka partii remika, który jest moją ulubioną grą karcianą, jednak prawdziwe emocje są przy stole, gdy grasz ze kumplami.  No kto tego nie zna? No kto? Znajdą się tacy? Mówią, że w Chińczyku musisz mieć szczęście w  kostce, jednak tutaj też liczy się taktyka i orientacja w planszy. Wiadomo, jak wypadają Ci same szóstki to i tak możesz wygrać bardzo szybko, jednak przeciwnicy nie są tacy głupi, by dawać Ci fory. Każdy kombinuje jak może, a emocji przy tej grze może być co niemiara :) To chyba gra, w którą najczęściej graliśmy z rodzicami, szybka, łatwa i przyjemna, choć kłótnie też się zdarzały. Wiecie, że mam je tutaj, w Krakowie? Jakby ktoś kiedyś chciał pograć to zapraszam :P     Wersji Scrabble wyszło kilkadziesiąt, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie - ułóż tyle słów, ile potrafisz a wygrasz. Bez słownika ani rusz, bo czasem, w akcie desperacji człowiek może wymyślić takie słowo, że nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje. Z Lubą gramy dosyć często, jednak tylko wtedy gdy mamy parę godzin wolnego, bo potrafimy grać do upadłego. Nie muszę chyba wymieniać zalet tej gry? Prawidłowe operowanie słowem i jego użycie w dzisiejszych czasach jest obowiązkowe by pisać dobrze i konkretnie. W pisaniu bloga Scrabble też się przydają, zawsze poznam jakieś nowe słowo, które nie sądziłem, że istnieje :P  Gry papierowe. Obie są idealnym rozwiązaniem na nudną lekcję szkolną czy wykład na którym profesor tak ględzi, że jedynym ratunkiem przed zaśnięciem są właśnie te gry. Trzeba mieć szczęście, to fakt, jednak nie zapominajmy, że tutaj też, jak w wielu grach powyżej liczy się orientacja w planszy. Nikt nie lubi przegrywać, to jasne, jednak czasami sami sobie jesteśmy tego winni, bo jeden mały błąd może spowodować sromotną porażkę. Grając w takie gry możemy poznać bardzo dużo, różnych technik gry jak i sposobów jej rozgrywania - co człowiek to inne podejście do tematu :) Najpopularniejsze to oczywiście statki i piłka, moja sympatia bliższa jest tej pierwszej :D  Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy  nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!Wiem, to tylko niektóre gry. Jednak ja pamiętam je najlepiej i zapamiętam na zawsze, bo czas przy
nich spędzony był naprawdę dobrze spożytkowany. Teraz mam ciut mniej czasu na rozgrywanie partyjek, jednak weekend to czas oderwania od szarej rzeczywistości, który możemy pozwolić sobie na chwilę przyjemności. Idzie zima, a co za tym idzie, będziemy mogli więcej grać. Nie wiem jak wy, ale ja właśnie w jesień i zimę mam więcej czasu na czytanie, granie i oddawanie się swojej największej pasji czyli życiu z Lubą. Może to taka aura, ale zawsze staram się zorganizować swój czas jak najlepiej :) Czekam na Wasze gry dzieciństwa i młodości, bardzo chętnie poznam Wasze ulubione, może poznam coś nowego? Dawajcie znać w komentarzach!

0 komentarze:

Prześlij komentarz