W życiu blogera książkowego przychodzi taki czas, a w sumie przychodzi taka książka, której nie sposób wystawić jednoznaczną ocenę. Wchodząc w link, może spodziewaliście się książki religijnej, poruszającej ważne tematy, może powieści amoralnej lub biografia któregoś z wybitnych pisarzy naszego globu. Muszę Was rozczarować, bo książka, którą zrecenzuję leży na kompletnie innej półce i można śmiało powiedzieć, że stoi w sprzeczności do literatury religijnej. Każdy zna, a przynajmniej powinien słyszeć o wybitnym naukowcu, na stałe przypiętym do wózka inwalidzkiego. Stephen Hawking, bo o nim mowa napisał kilkanaście lat temu bardzo popularną książkę pod tytułem Krótka historia czasu. Wydawnictwo Zysk i S-ka wznowiło wydanie jej następczyni Wszechświat w skorupce orzecha, w której opisuje, analizuje zagadnienia, które pojawiły się od czasu jego poprzedniej książki.
O ile Krótka historia czasu była napisana jak prawdziwa powieść - wszystkie rozdziały ze sobą się w jakimś stopniu łączyły i mieliśmy zachowaną pewną ciągłość opisywanych wydarzeń ze świata fizyki, tak w Skorupce każdy rozdział jest poświęcony czemuś innemu, dzięki czemu możemy zacząć jej lekturę w dowolnym momencie. Możecie zapytać, a o czym ta książka tak właściwie jest? Porusza ona zagadnienia i twierdzenia, które są fundamentem dzisiejszej nauki i bez których nie wiedzielibyśmy nic. Nie da się wymienić ich wszystkich, bo większość z Was połamałaby sobie na nich język, jednak w czasie czytania niektórych może porządnie rozboleć głowa.
W szkole średniej, o ile nie wcześniej, wbijano nam do głowy twierdzenia Newtona, wszystkie, dziwaczne ruchy jednostajne, przyspieszone, uczono nas o grawitacji, o rozchodzeniu się fal, optyce, a może niektórzy liznęli nawet astronomii. Na studiach miałem przez jeden semestr fizyki i wierzcie mi - to była katorga! O ile w liceum można było sobie z tym poradzić i otrzymywać czwórki, o piątce nie marząc, tak dostać zaliczenie na studiach to był efekt prawdziwej harówy i klepania na pamięć rzeczy, które są po prostu niezrozumiałe. To że zdałem egzamin za pierwszym podejściem to jakieś cholerne szczęście i sam do końca nie wiem jak udało mi się to zdać.
Ilu z Was wie o co chodzi w ogólnej teorii względności Einsteina? Nie wspomnę o szczególnej, która jest jakąś totalną abstrakcją. Wzór E=mckwadrat jest najbardziej znanym wzorem na świecie i każdy z nas widział go w filmach, serialach, na lekcjach i koszulkach. Jednak czy zastanawialiście się kiedyś co on oznacza? Gdzie był pierwotnie wykorzystany? Wyjaśnić obie teorie jest niezwykle ciężko i tak naprawdę potrzeba wiele uwagi i skupienia by je zrozumieć. Chyba, że jesteś totalnym omnibusem, to tylko pozazdrościć. Te twierdzenia i odpowiedzi na powyższe pytania są zawarte w pierwszym rozdziale książki, który jest swoistym wstępem do pracy naukowej, bo tylko w nim znajdziemy informacje powszechnie znane i jako tako rozumiane. Reszta to totalne abstrakty i trzeba naprawdę dużej wyobraźni by wiedzieć o co chodzi.
Mechanika kwantowa, p-brany, czarne dziury, determinizm Laplace'a, równanie Schrodingera (było na studiach..), podróże w czasie, jednostki urojone to tematyka, którą zajmuje się Hawking w Wszechświat w skorupce orzecha. Wierzcie mi, autor stara się po ludzku i zrozumiale wytłumaczyć o co chodzi, siląc się na słownictwo godne fizycznego tępaka, jednak czasem i to nie wystarcza, bo chodzi tutaj o naszą wizję. Pewnych rzeczy po prostu nie mogę sobie wyobrazić. Ogrom wszechświata i jego ruch już jako tako można dostrzec w zakamarkach umysłu, ale jednostki urojone (o zgrozo bardzo popularne w matematyce) są kompletną abstrakcją "oś czasu urojonego biegnie prostopadle do osi czasu realnego" proste? Ale proszę sobie to WYOBRAZIĆ! Właśnie taka jest fizyka w zaawansowanym stadium. Tam nie ma nic realnego czy rzeczywistego, wszystko odbywa się na wskroś naukowo i z takowym zacięciem.
Jednak książkę czyta się zaskakująco szybko, a co ważniejsze dobrze. W liceum chodziłem do klasy o profilu ścisłym, więc może to moje subiektywne uczucie, jednak wierzcie mi, że o większości rzeczy, o których pisze Hawking czytałem pierwszy raz w życiu :) Autor stara się przybliżyć nam swoją ukochaną dziedzinę naukową jako coś prostego i bez czego nie da się żyć. Opowiada swoją historię prosto i przejrzyście, jego wnioski są kompletne i zrozumiałe, co naprawdę ułatwia czytanie. Jego żartobliwy ton czasem pomaga, jednak w sytuacjach kiedy czegoś nie rozumiemy, może spowodować, że poczujemy się jak akademickie smarkacze i imbecyle. Hawking rezygnuje z matematyki. Odniesień do niej znajdziecie bardzo niewiele, przez co dla kompletnego laika Wszechświat może okazać się lekturą po prostu za trudną.
Jednak i tutaj nie należy się poddawać, bo autor stara się (naprawdę!) wytłumaczyć nam jedną kwestię na kilka sposobów. Używa do tego bardzo znanego w tej dziedzinie zwrotu Inaczej mówiąc - wtedy wiemy, że nie zrozumieliśmy pierwszej części i teraz będzie nam ona ubrana w dużo prostsze słowa.
Kilka słów należy się wydaniu Wszechświata w skorupce orzecha. Piękne, niezwykle bogate ilustracje, które ułatwiają nam zrozumienie istoty problemu; twarda okładka z obwolutą, która jest naprawdę dobrze zaprojektowana. Wspomniane przed chwilą ilustracje są duże i to na nich powinniśmy skupić nasz wzrok jeśli chcemy zrozumieć zagadnienia poruszane przez Hawkinga. To dzięki nim jesteśmy bliżej jego zrozumienia, a wierzcie mi - są naprawdę dokładne. Dzięki takiemu wydaniu mamy świadomość, że mierzymy się z czymś wielkim, a przewracanie kart książki i wsłuchiwanie się w ich szelest to prawdziwa przyjemność dla ucha. Uwielbiam takie wydania!
Wszechświat nie jest książką dla każdego. Będzie idealnym prezentem dla młodych fizyków, którzy chcą odkryć w sobie pasję poznawania. To także świetny pomysł dla wszystkich pasjonatów, którzy poświęcają swój wolny czas na zrozumienie skomplikowanych twierdzeń i obliczeń - ta książką będzie naprawdę dumnie prezentować się na ich półkach. Co ma zrobić zwykły laik z tą pozycją? Spróbuj przeczytać, dowiesz się dużo (oj bardzo dużo) ciekawych rzeczy, o których nie miałeś pojęcia. To nie zaboli, a dwa wieczory jakie spędzisz na jej czytaniu będą uwieńczeniem Twojej edukacji z dziedziny fizyki. Tylko pamiętaj! Ta książka nie jest podręcznikiem, nie musisz się tego uczyć, nie musisz zapamiętać - potraktuj to jako odskocznie od tego co czytasz na co dzień. Ja po takim zabiegu czuję naprawdę świetnie i teraz mogę spokojnie wrócić do ulubionych książek.
Jest chyba oczywiste dlaczego nie mogę, a raczej nie ośmielę się wystawić oceny tej książce, prawda?
Taka mała dygresja na koniec. Jak myślisz, za co Einstein dostał swoją nagrodę Nobla? Bez patrzenia w internety :D
Za bardzo ciekawą przygodę i kompletnie inne spojrzenie na fizykę dziękuję
http://zysk.com.pl/ |
Wydawnictwo
Zysk i S-ka
Data wydania
2003 (nowe wydanie 2014)
Liczba stron
216
0 komentarze:
Prześlij komentarz