22 gru 2014

0

Dla odmiany - dobry przykład książki młodzieżowej


Z czym kojarzą się Wam współczesne młodzieżówki? Jesteśmy zalewani utopiami, dystopiami i innymi -topiami, gdzie pojedyncza jednostka jest w stanie zmienić bieg historii i burzyć dotychczasową hierarchię. Oprócz tego serwuje się nam niezjadliwą papkę paranormalnych romansów, gdzie bezbronna i nieświadoma dziewczyna wchodzi w świat wampirów, wilkołaków i innych stworów, w których, a jakże, zakochuje się bez pamięci. W Polsce narzekamy, że czytamy bardzo małą ilość ambitnej literatury i nie ma się co dziwić - co będą czytać przyszłe pokolenia, jeśli są karmieni takimi idiotyzmami? Pierwsze pomysły może i były fajne, wniosły coś nowego, ale to co stało się później i na nieszczęście dzieje się nadal jest.. niepokojące. Przeminął czas Harry'ego Pottera, chociaż nadal on ma miliony swoich zagorzałych fanów. Przeminął czas klasycznych baśni i opowiadań, które czytali nam na dobranoc rodzice. Spytacie, co polecić młodemu molowi książkowemu?    Najpierw odpowiedzcie sobie na pytanie do czego może takiego amatora ciągnąć? Potwory, magia, wielka przygoda. Stąd niesłabnąca popularność wspomnianego wyżej czarodzieja, niejakiego Hobbita i jego kompanów oraz starego Lwa, który zachęca dzieci do wejścia do Szafy i walczenia ze złą Czarownicą. Mieszanka tych wszystkich książek mogłaby być dość dziwacznym tworem, jednak chodzi mi o coś innego - młodzi czytelnicy chcą przeżywać wspaniałą przygodę wraz ze swoim bohaterem, a Brandon Mull w swojej książce Łupieżcy Niebios wchodzącej w skład cyklu Pięć Królestw daje do tego niepowtarzalną okazję.   Zaczyna się banalnie - Cole wchodzi do nawiedzonego domu, mając nadzieję znaleźć tam duchy, dzikie zwierzęta czy inne cuda. Dzieje się kompletnie coś innego i zostaje porwany przez tytułowych Łupieżców. Trafia do Obrzeża, magicznej krainy, gdzie istnieje magia, pokraczne stwory, magiczne artefakty. Niestety, pokłady magicznej energii szybko się kończą, co grozi wyczerpaniem jej zapasów. Nasz główny bohater nieświadomie sprzeciwia się władcy tej krainy - który jest prawdziwym gnojkiem wśród złoczyńców i sam, niejednokrotnie chciałem obić mu jego nieszanowny .. nieszanowną twarz.  Łupieżcy Niebios wzbudzą sympatię wszystkich maniaków magii i tajemniczych przygód - jest tego tutaj pełno, a na niebezpieczne stwory trafiamy na każdym kroku. Młodych czytelników na pewno zauroczy wytarty już nieco schemat oklepanej bajkowości. Tak moi Drodzy, ta książka to klasyczny przykład dobrej baśni. Mamy tutaj złego i apodyktycznego władcę, który z każdym dniem zyskuje coraz więcej popleczników, a jego wpływy szerzą się niczym zaraza. Nasz główny bohater, samotnie próbuje przeciwstawić się okrutnemu władcy, ryzykując swoje życie w imię przyjaźni. Łupieżcy Niebios to nie tylko niezła przygoda, ale i nauka dla najmłodszych czytelników, którzy jeszcze pamiętają bajki czytane do poduchy - Mull bardzo dobrze prowadzi swoje postaci, skłaniając czytelnika do dużego zaangażowania.  Nie jest to jednak powieść idealna. Niestety jest w niej bardzo dużo schematów i uproszczeń, które były wykorzystywane w literaturze niejednokrotnie i są do tego stopnia podkreślone, że stary wyga fantastyki od razu je dostrzeże. Kuleję tutaj najbardziej charakterystyka bohaterów, którzy niczym niezrażeni antyczni herosi prą do przodu, nie zważając na nic. Najlepiej widać to na przykładzie Cole'a, który niczego się nie boi, a wszystkie trudności i stwory ma w głębokim poważaniu. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy nie jest ona jakimś socjopatą, ale jednak zależało mu na przyjaciółce, więc nie jest z nim tak źle. Chodzi mi o to, że chłopak nie zważa na nic, i nawet śmiertelnie niebezpieczna podróż do innego zamku nie robi na nim żadnego wrażenia. Miałem wrażenie, że Cole się nie rozwija i prezentuje najlepszą stagnację jaką widziałem.  Fabuła jak z pierwszej lepszej książki dla młodzieży, powiecie i można by się było z tym zgodzić, jednak Mull, za co mu chwała nadrabia Obrzeżem. Kraina, którą przedstawia pochłonęła mnie bez reszty i szczerze wątpię, by dzieciaki nie były w równym, a może i większym stopniu nią zafascynowane. Wyobraźcie sobie wielkie zamki, LATAJĄCE zamczyska, które dzielą setki nieprzebytego nieba. Skrywają one swoje mroczne tajemnice, skarby, artefakty i niezbędne przedmioty do pokonania głównego tyrana. Jedyne do czego muszę się tutaj przyczepić to mój niedosyt - czemu tych zamczysk nie było więcej?! Czemu nie było więcej opisów? Czytając przygody Cole'a puszczałem wodze fantazji jak jakiś małolat.. serio!  Kilka słów należy się łowcom. Tytułowi łupieżcy potrafią przemieszczać się między zamkami i są w tym prawdziwymi ekspertami. Ich fach jest niezwykle niebezpieczny i wypadki stoją na porządku dziennym. Jak wyobrażalibyście sobie śmierć takiego zwiadowcy? No spadnie, coś zawieje z boku, zniesie go, upadnie i zginie. NIC BARDZIEJ MYLNEGO! Mull wymyślił coś tak niesamowitego, że w życiu bym na to nie wpadł i czytając ten kawałek książki siedziałem z otwartą buzią przez parę chwil. Serio.  Może i Łupieżcy Niebios nie są najlepszą książką - jest schematyczna, pełna banałów i uproszczeń, jednak mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu. Czy to młodemu amatorowi powieści fantastycznych, czy to staremu wyjadaczowi, który Diunę ma w jednym paluszku. Łupieżcy Niebios to kawał dobrej literatury dla młodzieży i gwarantuje to co w innych gdzieś się gubi i traci na znaczeniu - niesamowitą przygodę, która niesie ze sobą kilka, naprawdę sporych wyzwań. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do lektury!
Z czym kojarzą Wam się współczesne młodzieżówki? Jesteśmy zalewani utopiami, dystopiami i innymi -topiami, gdzie pojedyncza jednostka jest w stanie zmienić bieg historii i burzyć dotychczasową hierarchię. Oprócz tego serwuje się nam niezjadliwą papkę paranormalnych romansów, gdzie bezbronna i nieświadoma dziewczyna wchodzi w świat wampirów, wilkołaków i innych stworów, w których, a jakże, zakochuje się bez pamięci. W Polsce narzekamy, że czytamy bardzo małą ilość ambitnej literatury i nie ma się co dziwić - co będą czytać przyszłe pokolenia, jeśli są karmieni takimi idiotyzmami? Pierwsze pomysły może i były fajne, wniosły coś nowego, ale to co stało się później i na nieszczęście dzieje się nadal jest.. niepokojące. Przeminął czas Harry'ego Pottera, chociaż nadal on ma miliony swoich zagorzałych fanów. Przeminął czas klasycznych baśni i opowiadań, które czytali nam na dobranoc rodzice. Spytacie, co polecić młodemu molowi książkowemu? 



Najpierw odpowiedzcie sobie na pytanie do czego może takiego amatora ciągnąć? Potwory, magia, wielka przygoda. Stąd niesłabnąca popularność wspomnianego wyżej czarodzieja, niejakiego Hobbita i jego kompanów oraz starego Lwa, który zachęca dzieci by weszły do Szafy i walczyły ze złą Czarownicą. Mieszanka tych wszystkich książek mogłaby być dość dziwacznym tworem, jednak chodzi mi o coś innego - młodzi czytelnicy chcą przeżywać wspaniałą przygodę wraz ze swoim bohaterem, a Brandon Mull w swojej książce Łupieżcy Niebios wchodzącej w skład cyklu Pięć Królestw daje do tego niepowtarzalną okazję. 

Zaczyna się banalnie - Cole wchodzi do nawiedzonego domu, mając nadzieję znaleźć tam duchy, dzikie zwierzęta czy inne cuda. Dzieje się kompletnie coś innego i zostaje porwany przez tytułowych Łupieżców. Trafia do Obrzeża, magicznej krainy, gdzie istnieje magia, pokraczne stwory, magiczne artefakty. Niestety, pokłady magicznej energii szybko się kończą, co grozi wyczerpaniem jej zapasów. Nasz główny bohater nieświadomie sprzeciwia się władcy tej krainy - który jest prawdziwym gnojkiem wśród złoczyńców i sam niejednokrotnie chciałem obić mu jego nieszanowny .. nieszanowną twarz.

Łupieżcy Niebios wzbudzą sympatię wszystkich maniaków magii i tajemniczych przygód - jest tego tutaj pełno, a na niebezpieczne stwory trafiamy na każdym kroku. Młodych czytelników na pewno zauroczy wytarty już nieco schemat oklepanej bajkowości. Tak moi Drodzy, ta książka to klasyczny przykład dobrej baśni. Mamy tutaj złego i apodyktycznego władcę, który z każdym dniem zyskuje coraz więcej popleczników, a jego wpływy szerzą się niczym zaraza. Nasz główny bohater, samotnie próbuje przeciwstawić się okrutnemu władcy, ryzykując swoje życie w imię przyjaźni. Łupieżcy Niebios to nie tylko niezła przygoda, ale i nauka dla najmłodszych czytelników, którzy jeszcze pamiętają bajki czytane do poduchy - Mull bardzo dobrze prowadzi swoje postaci, skłaniając czytelnika do dużego zaangażowania.

Nie jest to jednak powieść idealna. Niestety jest w niej bardzo dużo schematów i uproszczeń, które były wykorzystywane w literaturze niejednokrotnie i są do tego stopnia podkreślone, że stary wyga fantastyki od razu je dostrzeże. Kuleję tutaj najbardziej charakterystyka bohaterów, którzy niczym niezrażeni antyczni herosi prą do przodu, nie zważając na nic. Najlepiej widać to na przykładzie Cole'a, który niczego się nie boi, a wszystkie trudności i stwory ma w głębokim poważaniu. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy nie jest ona jakimś socjopatą, ale jednak zależało mu na przyjaciółce, więc nie jest z nim tak źle. Chodzi mi o to, że chłopak nie zważa na nic, i nawet śmiertelnie niebezpieczna podróż do innego zamku nie robi na nim żadnego wrażenia. Miałem wrażenie, że Cole się nie rozwija i prezentuje najlepszą stagnację jaką widziałem.

Fabuła jak z pierwszej lepszej książki dla młodzieży, powiecie i można by się było z tym zgodzić, jednak Mull, za co mu chwała nadrabia Obrzeżem. Kraina, którą przedstawia pochłonęła mnie bez reszty i szczerze wątpię, by dzieciaki nie były w równym, a może i większym stopniu nią zafascynowane. Wyobraźcie sobie wielkie zamki, LATAJĄCE zamczyska, które dzielą setki nieprzebytego nieba. Skrywają one swoje mroczne tajemnice, skarby, artefakty i niezbędne przedmioty do pokonania głównego tyrana. Jedyne do czego muszę się tutaj przyczepić to mój niedosyt - czemu tych zamczysk nie było więcej?! Czemu nie było więcej opisów? Czytając przygody Cole'a puszczałem wodze fantazji jak jakiś małolat.. serio!

Kilka słów należy się łowcom. Tytułowi łupieżcy potrafią przemieszczać się między zamkami i są w tym prawdziwymi ekspertami. Ich fach jest niezwykle niebezpieczny i wypadki stoją na porządku dziennym. Jak wyobrażalibyście sobie śmierć takiego zwiadowcy? No spadnie, coś zawieje z boku, zniesie go, upadnie i zginie. NIC BARDZIEJ MYLNEGO! Mull wymyślił coś tak oczywistego, że w życiu bym na to nie wpadł i czytając ten kawałek książki siedziałem z otwartą buzią przez parę chwil. Serio.

Może i Łupieżcy Niebios nie są najlepszą książką - jest schematyczna, pełna banałów i uproszczeń, jednak mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu. Czy to młodemu amatorowi powieści fantastycznych, czy to staremu wyjadaczowi, który Diunę ma w jednym paluszku. Łupieżcy Niebios to kawał dobrej literatury dla młodzieży i gwarantuje to co w innych gdzieś się gubi i traci na znaczeniu - niesamowitą przygodę, która niesie ze sobą kilka, naprawdę sporych wyzwań. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do lektury!

Za kawał dobrej przygody dziękuję

Z czym kojarzą się Wam współczesne młodzieżówki? Jesteśmy zalewani utopiami, dystopiami i innymi -topiami, gdzie pojedyncza jednostka jest w stanie zmienić bieg historii i burzyć dotychczasową hierarchię. Oprócz tego serwuje się nam niezjadliwą papkę paranormalnych romansów, gdzie bezbronna i nieświadoma dziewczyna wchodzi w świat wampirów, wilkołaków i innych stworów, w których, a jakże, zakochuje się bez pamięci. W Polsce narzekamy, że czytamy bardzo małą ilość ambitnej literatury i nie ma się co dziwić - co będą czytać przyszłe pokolenia, jeśli są karmieni takimi idiotyzmami? Pierwsze pomysły może i były fajne, wniosły coś nowego, ale to co stało się później i na nieszczęście dzieje się nadal jest.. niepokojące. Przeminął czas Harry'ego Pottera, chociaż nadal on ma miliony swoich zagorzałych fanów. Przeminął czas klasycznych baśni i opowiadań, które czytali nam na dobranoc rodzice. Spytacie, co polecić młodemu molowi książkowemu?    Najpierw odpowiedzcie sobie na pytanie do czego może takiego amatora ciągnąć? Potwory, magia, wielka przygoda. Stąd niesłabnąca popularność wspomnianego wyżej czarodzieja, niejakiego Hobbita i jego kompanów oraz starego Lwa, który zachęca dzieci do wejścia do Szafy i walczenia ze złą Czarownicą. Mieszanka tych wszystkich książek mogłaby być dość dziwacznym tworem, jednak chodzi mi o coś innego - młodzi czytelnicy chcą przeżywać wspaniałą przygodę wraz ze swoim bohaterem, a Brandon Mull w swojej książce Łupieżcy Niebios wchodzącej w skład cyklu Pięć Królestw daje do tego niepowtarzalną okazję.   Zaczyna się banalnie - Cole wchodzi do nawiedzonego domu, mając nadzieję znaleźć tam duchy, dzikie zwierzęta czy inne cuda. Dzieje się kompletnie coś innego i zostaje porwany przez tytułowych Łupieżców. Trafia do Obrzeża, magicznej krainy, gdzie istnieje magia, pokraczne stwory, magiczne artefakty. Niestety, pokłady magicznej energii szybko się kończą, co grozi wyczerpaniem jej zapasów. Nasz główny bohater nieświadomie sprzeciwia się władcy tej krainy - który jest prawdziwym gnojkiem wśród złoczyńców i sam, niejednokrotnie chciałem obić mu jego nieszanowny .. nieszanowną twarz.  Łupieżcy Niebios wzbudzą sympatię wszystkich maniaków magii i tajemniczych przygód - jest tego tutaj pełno, a na niebezpieczne stwory trafiamy na każdym kroku. Młodych czytelników na pewno zauroczy wytarty już nieco schemat oklepanej bajkowości. Tak moi Drodzy, ta książka to klasyczny przykład dobrej baśni. Mamy tutaj złego i apodyktycznego władcę, który z każdym dniem zyskuje coraz więcej popleczników, a jego wpływy szerzą się niczym zaraza. Nasz główny bohater, samotnie próbuje przeciwstawić się okrutnemu władcy, ryzykując swoje życie w imię przyjaźni. Łupieżcy Niebios to nie tylko niezła przygoda, ale i nauka dla najmłodszych czytelników, którzy jeszcze pamiętają bajki czytane do poduchy - Mull bardzo dobrze prowadzi swoje postaci, skłaniając czytelnika do dużego zaangażowania.  Nie jest to jednak powieść idealna. Niestety jest w niej bardzo dużo schematów i uproszczeń, które były wykorzystywane w literaturze niejednokrotnie i są do tego stopnia podkreślone, że stary wyga fantastyki od razu je dostrzeże. Kuleję tutaj najbardziej charakterystyka bohaterów, którzy niczym niezrażeni antyczni herosi prą do przodu, nie zważając na nic. Najlepiej widać to na przykładzie Cole'a, który niczego się nie boi, a wszystkie trudności i stwory ma w głębokim poważaniu. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy nie jest ona jakimś socjopatą, ale jednak zależało mu na przyjaciółce, więc nie jest z nim tak źle. Chodzi mi o to, że chłopak nie zważa na nic, i nawet śmiertelnie niebezpieczna podróż do innego zamku nie robi na nim żadnego wrażenia. Miałem wrażenie, że Cole się nie rozwija i prezentuje najlepszą stagnację jaką widziałem.  Fabuła jak z pierwszej lepszej książki dla młodzieży, powiecie i można by się było z tym zgodzić, jednak Mull, za co mu chwała nadrabia Obrzeżem. Kraina, którą przedstawia pochłonęła mnie bez reszty i szczerze wątpię, by dzieciaki nie były w równym, a może i większym stopniu nią zafascynowane. Wyobraźcie sobie wielkie zamki, LATAJĄCE zamczyska, które dzielą setki nieprzebytego nieba. Skrywają one swoje mroczne tajemnice, skarby, artefakty i niezbędne przedmioty do pokonania głównego tyrana. Jedyne do czego muszę się tutaj przyczepić to mój niedosyt - czemu tych zamczysk nie było więcej?! Czemu nie było więcej opisów? Czytając przygody Cole'a puszczałem wodze fantazji jak jakiś małolat.. serio!  Kilka słów należy się łowcom. Tytułowi łupieżcy potrafią przemieszczać się między zamkami i są w tym prawdziwymi ekspertami. Ich fach jest niezwykle niebezpieczny i wypadki stoją na porządku dziennym. Jak wyobrażalibyście sobie śmierć takiego zwiadowcy? No spadnie, coś zawieje z boku, zniesie go, upadnie i zginie. NIC BARDZIEJ MYLNEGO! Mull wymyślił coś tak niesamowitego, że w życiu bym na to nie wpadł i czytając ten kawałek książki siedziałem z otwartą buzią przez parę chwil. Serio.  Może i Łupieżcy Niebios nie są najlepszą książką - jest schematyczna, pełna banałów i uproszczeń, jednak mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu. Czy to młodemu amatorowi powieści fantastycznych, czy to staremu wyjadaczowi, który Diunę ma w jednym paluszku. Łupieżcy Niebios to kawał dobrej literatury dla młodzieży i gwarantuje to co w innych gdzieś się gubi i traci na znaczeniu - niesamowitą przygodę, która niesie ze sobą kilka, naprawdę sporych wyzwań. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do lektury!
www.egmont.pl


Wydawnictwo
Egmont

Data wydania
5 listopada 2014

Liczba stron
440

Ocena
7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz