6 gru 2014

0

Książka o artyście, którego znam osobiście



  Możecie mi nie wierzyć, ale byłem kiedyś sąsiadem Marka Piekarczyka. Pochodzę z tego samego miasta. No tak się jakoś złożyło. Piekarczyk od lat jest wokalistą zespołu TSA, który może znacie, może i nie. Niezwykłą popularność jaką Marek zdobył dzięki udziałowi w programie The Voice of Poland umożliwiła przybliżenie jego sylwetki bliższej publiczności. Tak naprawdę artysta jest prostym, uczciwym, szczerym i wrażliwym facetem, który kocha to co robi i ma z tego niesamowitą frajdę. Zwierzenie kontestatora  to zapis drogi jaką przebył by być tym kim jest, to rozmowa z człowiekiem, który postawił wszystko na jedną kartę, który nie boi się mówić co myśli. Możecie być pewni, że piszę tę recenzję z niezwykle silnym, subiektywnym podejściem.    Zacznijmy od tego, kim jest ten tajemniczy kontestator? Słownik języka polskiego daje nam taką oto definicję - osoba kwestionująca, zwłaszcza publiczne, wartości i normy obowiązujące w życiu społecznym, politycznym itp. Można powiedzieć, że w czasach PRL-u taki osób było naprawdę sporo; nie zgadzały się z obowiązującym systemem politycznym, oskarżali władzę o najgorsze zbrodnie, wyróżniali się z tłumu stylem bycia, noszonymi ubraniami. Piekarczyk jest jakby kwintesencją tej definicji - niepokorny, szczery i wrażliwy. Długie włosy, pierwsze występy, porażki i niepowodzenia. To wszystko ukształtowało go jako wokalistę, którego darzą sympatią tysiące fanów.  Jak to wygląda z mojej perspektywy? Miłośnikiem TSA nie jestem, oczywiście jako Bochnianin wiedziałem, że taki zespół jest, kto jest jego ikoną w kręgu zainteresowanych, itd. W moim mieście każdy to wiedział, jednak nigdy nie utożsamialiśmy się z zespołem, można powiedzieć, że TSA był niedoceniany, tak samo jak jego wokalista. Choć był prostym człowiekiem i nie gwiazdorzył, nie uczestniczył w żadnych aferach, nie było żadnych skandali z jego osobą, to jego postać gdzieś tak nam przemijała, beż echa. Popatrzcie na to z innej perspektywy - ludzie mieszkający w Miami czy Los Angeles przyzwyczaili się do gwiazd kina czy muzyki do tego stopnia, że nie robi to na nich wrażenia, że są ich sąsiadami. Większość globu zabiła by się o ich autograf, a oni widzą ich na tyle często, że nie są nimi zainteresowani.  Na mniejszą skalę działo się tak u nas. Dopiero występ Piekarczyka w The Voice dał mu tak dużą popularność, że ludzie nie znający TSA zaczęli się zastanawiać kto to w ogóle jest? I choć wokalista był doceniany w swoich kręgach, tak dla szerszej publiczności był po prostu nieznany. Osobiście się cieszę, że taka sytuacja ma miejsce i do świadomości ludzi dociera kim jest i skąd pochodzi Marek. Niech chłop pisze książki, wydaje nowe płyty - należy mu się jak nikomu innemu. Zwłaszcza, że przed występem w programie ludzie go nie szanowali, nie lubili, nie traktowali tak jak na to zasłużył. Program pozwolił mu na pewną stabilizację, na którą wcześniej nie mógł sobie pozwolić.  Zwierzenia kontestatora są niezwykle szczere i wrażliwe. Gnoiński podczas rozmów z Piekarczykiem zadaje niewygodne pytania, pyta o historię zespołu, drogę życia jaką musiał przejść artysta, skąd się wziął, co spowodowało, że zdecydował się na śpiewanie. To także opowieść o miłości, jej rozkwicie i udowodnieniu, że najsilniejsze uczucie przetrwa wszystko. Wiadomym jest, że to nie jest książka dla każdego - dla fanów pozycja obowiązkowa, jednak dla tych, którzy nie znają Piekarczyka, może okazać się nudna, bo jak to mają czytać o kimś, kogo zwyczajnie nie znają?  A taka nie jest. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, że Zwierzenia kontestatora jest książką nudną. Czyta się ją z niezwykłą lekkością i szybkością. Książka jest podzielona na krótkie rozdziały, czyli inaczej rozmowy, każda o czymś innym. Zaczynamy od najdawniejszych czasów, aż po wydanie owej pozycji. Piekarczyk dużo mówi o Bochni - jaka jest, gdzie mieszka - widać, że miasto rodzinne kreuje człowieka, daje możliwości, czasem daje po tyłku, by zmusić do większej pracy. Wszystko to jest okraszone zdjęciami z różnych archiwów, dzięki czemu rozmowy nabierają bardziej realny wydźwięk.  Kilka słów należy się wydaniu. Jestem zachwycony! Twarda oprawa, ciekawa okładka, przemyślany podział na rozdziały, masa zdjęć, a na końcu prawdziwa gratka dla wszystkich fanów - niepublikowane teksty piosenek i wierszy Piekarczyka, dyskografia i kalendarium z całego życia. Jak na talerzu widać, że książka jest znakomicie opracowana i solidnie wydana. Na pewno będzie ozdobą każdej biblioteczki.  Przyznam się Wam, że nie czytam autobiografii. Nie przemawiają do mnie, są pisane na siłę i sztuczne. W tym przypadku było inaczej. Musiałem mieć tę książkę i dzięki SQN się udało - i to był strzał w dychę! Przyjemnością było czytać pozycje, która ma w sobie tyle.. człowieczeństwa? To chyba dobre słowo, by opisać jaka ta książka jest, a jaki właściwie jest Marek. Jeśli lubicie biografie wszelakie, kochacie poznawać nowych ludzi, czytać o nich - musicie mieć tę książkę! Nie muszę chyba mówić, że dal fanów jest to pozycja obowiązkowa, prawdaMożecie mi nie wierzyć, ale byłem kiedyś sąsiadem Marka Piekarczyka. Pochodzę z tego samego miasta. No tak się jakoś złożyło. Piekarczyk od lat jest wokalistą zespołu TSA, który może znacie, może i nie. Niezwykłą popularność jaką Marek zdobył dzięki udziałowi w programie The Voice of Poland umożliwiła przybliżenie jego sylwetki bliższej publiczności. Tak naprawdę artysta jest prostym, uczciwym, szczerym i wrażliwym facetem, który kocha to co robi i ma z tego niesamowitą frajdę. Zwierzenie kontestatora  to zapis drogi jaką przebył by być tym kim jest, to rozmowa z człowiekiem, który postawił wszystko na jedną kartę, który nie boi się mówić co myśli. Możecie być pewni, że piszę tę recenzję z niezwykle silnym, subiektywnym podejściem.



Zacznijmy od tego, kim jest ten tajemniczy kontestator? Słownik języka polskiego daje nam taką oto definicję - osoba kwestionująca, zwłaszcza publiczne, wartości i normy obowiązujące w życiu społecznym, politycznym itp. Można powiedzieć, że w czasach PRL-u taki osób było naprawdę sporo; nie zgadzały się z obowiązującym systemem politycznym, oskarżali władzę o najgorsze zbrodnie, wyróżniali się z tłumu stylem bycia, noszonymi ubraniami. Piekarczyk jest jakby kwintesencją tej definicji - niepokorny, szczery i wrażliwy. Długie włosy, pierwsze występy, porażki i niepowodzenia. To wszystko ukształtowało go jako wokalistę, którego darzą sympatią tysiące fanów.

Jak to wygląda z mojej perspektywy? Miłośnikiem TSA nie jestem, oczywiście jako Bochnianin wiedziałem, że taki zespół jest, kto jest jego ikoną w kręgu zainteresowanych, itd. W moim mieście każdy to wiedział, jednak nigdy nie utożsamialiśmy się z zespołem, można powiedzieć, że TSA był niedoceniany, tak samo jak jego wokalista. Choć był prostym człowiekiem i nie gwiazdorzył, nie uczestniczył w żadnych aferach, nie było żadnych skandali z jego osobą, to jego postać gdzieś tak nam przemijała, beż echa. Popatrzcie na to z innej perspektywy - ludzie mieszkający w Miami czy Los Angeles przyzwyczaili się do gwiazd kina czy muzyki do tego stopnia, że nie robi to na nich wrażenia, że są ich sąsiadami. Większość globu zabiła by się o ich autograf, a oni widzą ich na tyle często, że nie są nimi zainteresowani.

Na mniejszą skalę działo się tak u nas. Dopiero występ Piekarczyka w The Voice dał mu tak dużą popularność, że ludzie nie znający TSA zaczęli się zastanawiać kto to w ogóle jest? I choć wokalista był doceniany w swoich kręgach, tak dla szerszej publiczności był po prostu nieznany. Osobiście się cieszę, że taka sytuacja ma miejsce i do świadomości ludzi dociera kim jest i skąd pochodzi Marek. Niech chłop pisze książki, wydaje nowe płyty - należy mu się jak nikomu innemu. Zwłaszcza, że przed występem w programie ludzie go nie szanowali, nie lubili, nie traktowali tak jak na to zasłużył. Program pozwolił mu na pewną stabilizację, na którą wcześniej nie mógł sobie pozwolić.

Zwierzenia kontestatora są niezwykle szczere i wrażliwe. Gnoiński podczas rozmów z Piekarczykiem zadaje niewygodne pytania, pyta o historię zespołu, drogę życia jaką musiał przejść artysta, skąd się wziął, co spowodowało, że zdecydował się na śpiewanie. To także opowieść o miłości, jej rozkwicie i udowodnieniu, że najsilniejsze uczucie przetrwa wszystko. Wiadomym jest, że to nie jest książka dla każdego - dla fanów pozycja obowiązkowa, jednak dla tych, którzy nie znają Piekarczyka, może okazać się nudna, bo jak to mają czytać o kimś, kogo zwyczajnie nie znają?

A taka nie jest. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, że Zwierzenia kontestatora jest książką nudną. Czyta się ją z niezwykłą lekkością i szybkością. Książka jest podzielona na krótkie rozdziały, czyli inaczej rozmowy, każda o czymś innym. Zaczynamy od najdawniejszych czasów, aż po wydanie owej pozycji. Piekarczyk dużo mówi o Bochni - jaka jest, gdzie mieszka - widać, że miasto rodzinne kreuje człowieka, daje możliwości, czasem daje po tyłku, by zmusić do większej pracy. Wszystko to jest okraszone zdjęciami z różnych archiwów, dzięki czemu rozmowy nabierają bardziej realny wydźwięk.

Kilka słów należy się wydaniu. Jestem zachwycony! Twarda oprawa, ciekawa okładka, przemyślany podział na rozdziały, masa zdjęć, a na końcu prawdziwa gratka dla wszystkich fanów - niepublikowane teksty piosenek i wierszy Piekarczyka, dyskografia i kalendarium z całego życia. Jak na talerzu widać, że książka jest znakomicie opracowana i solidnie wydana. Na pewno będzie ozdobą każdej biblioteczki.

Przyznam się Wam, że nie czytam autobiografii. Nie przemawiają do mnie, są pisane na siłę i sztuczne. W tym przypadku było inaczej. Musiałem mieć tę książkę i dzięki SQN się udało - i to był strzał w dychę! Przyjemnością było czytać pozycje, która ma w sobie tyle.. człowieczeństwa? To chyba dobre słowo, by opisać jaka ta książka jest, a jaki właściwie jest Marek. Jeśli lubicie biografie wszelakie, kochacie poznawać nowych ludzi, czytać o nich - musicie mieć tę książkę! Nie muszę chyba mówić, że dal fanów jest to pozycja obowiązkowa, prawda?


Za bardzo ciekawą rozmowę dziękuję

  Możecie mi nie wierzyć, ale byłem kiedyś sąsiadem Marka Piekarczyka. Pochodzę z tego samego miasta. No tak się jakoś złożyło. Piekarczyk od lat jest wokalistą zespołu TSA, który może znacie, może i nie. Niezwykłą popularność jaką Marek zdobył dzięki udziałowi w programie The Voice of Poland umożliwiła przybliżenie jego sylwetki bliższej publiczności. Tak naprawdę artysta jest prostym, uczciwym, szczerym i wrażliwym facetem, który kocha to co robi i ma z tego niesamowitą frajdę. Zwierzenie kontestatora  to zapis drogi jaką przebył by być tym kim jest, to rozmowa z człowiekiem, który postawił wszystko na jedną kartę, który nie boi się mówić co myśli. Możecie być pewni, że piszę tę recenzję z niezwykle silnym, subiektywnym podejściem.    Zacznijmy od tego, kim jest ten tajemniczy kontestator? Słownik języka polskiego daje nam taką oto definicję - osoba kwestionująca, zwłaszcza publiczne, wartości i normy obowiązujące w życiu społecznym, politycznym itp. Można powiedzieć, że w czasach PRL-u taki osób było naprawdę sporo; nie zgadzały się z obowiązującym systemem politycznym, oskarżali władzę o najgorsze zbrodnie, wyróżniali się z tłumu stylem bycia, noszonymi ubraniami. Piekarczyk jest jakby kwintesencją tej definicji - niepokorny, szczery i wrażliwy. Długie włosy, pierwsze występy, porażki i niepowodzenia. To wszystko ukształtowało go jako wokalistę, którego darzą sympatią tysiące fanów.  Jak to wygląda z mojej perspektywy? Miłośnikiem TSA nie jestem, oczywiście jako Bochnianin wiedziałem, że taki zespół jest, kto jest jego ikoną w kręgu zainteresowanych, itd. W moim mieście każdy to wiedział, jednak nigdy nie utożsamialiśmy się z zespołem, można powiedzieć, że TSA był niedoceniany, tak samo jak jego wokalista. Choć był prostym człowiekiem i nie gwiazdorzył, nie uczestniczył w żadnych aferach, nie było żadnych skandali z jego osobą, to jego postać gdzieś tak nam przemijała, beż echa. Popatrzcie na to z innej perspektywy - ludzie mieszkający w Miami czy Los Angeles przyzwyczaili się do gwiazd kina czy muzyki do tego stopnia, że nie robi to na nich wrażenia, że są ich sąsiadami. Większość globu zabiła by się o ich autograf, a oni widzą ich na tyle często, że nie są nimi zainteresowani.  Na mniejszą skalę działo się tak u nas. Dopiero występ Piekarczyka w The Voice dał mu tak dużą popularność, że ludzie nie znający TSA zaczęli się zastanawiać kto to w ogóle jest? I choć wokalista był doceniany w swoich kręgach, tak dla szerszej publiczności był po prostu nieznany. Osobiście się cieszę, że taka sytuacja ma miejsce i do świadomości ludzi dociera kim jest i skąd pochodzi Marek. Niech chłop pisze książki, wydaje nowe płyty - należy mu się jak nikomu innemu. Zwłaszcza, że przed występem w programie ludzie go nie szanowali, nie lubili, nie traktowali tak jak na to zasłużył. Program pozwolił mu na pewną stabilizację, na którą wcześniej nie mógł sobie pozwolić.  Zwierzenia kontestatora są niezwykle szczere i wrażliwe. Gnoiński podczas rozmów z Piekarczykiem zadaje niewygodne pytania, pyta o historię zespołu, drogę życia jaką musiał przejść artysta, skąd się wziął, co spowodowało, że zdecydował się na śpiewanie. To także opowieść o miłości, jej rozkwicie i udowodnieniu, że najsilniejsze uczucie przetrwa wszystko. Wiadomym jest, że to nie jest książka dla każdego - dla fanów pozycja obowiązkowa, jednak dla tych, którzy nie znają Piekarczyka, może okazać się nudna, bo jak to mają czytać o kimś, kogo zwyczajnie nie znają?  A taka nie jest. W żadnym wypadku nie można powiedzieć, że Zwierzenia kontestatora jest książką nudną. Czyta się ją z niezwykłą lekkością i szybkością. Książka jest podzielona na krótkie rozdziały, czyli inaczej rozmowy, każda o czymś innym. Zaczynamy od najdawniejszych czasów, aż po wydanie owej pozycji. Piekarczyk dużo mówi o Bochni - jaka jest, gdzie mieszka - widać, że miasto rodzinne kreuje człowieka, daje możliwości, czasem daje po tyłku, by zmusić do większej pracy. Wszystko to jest okraszone zdjęciami z różnych archiwów, dzięki czemu rozmowy nabierają bardziej realny wydźwięk.  Kilka słów należy się wydaniu. Jestem zachwycony! Twarda oprawa, ciekawa okładka, przemyślany podział na rozdziały, masa zdjęć, a na końcu prawdziwa gratka dla wszystkich fanów - niepublikowane teksty piosenek i wierszy Piekarczyka, dyskografia i kalendarium z całego życia. Jak na talerzu widać, że książka jest znakomicie opracowana i solidnie wydana. Na pewno będzie ozdobą każdej biblioteczki.  Przyznam się Wam, że nie czytam autobiografii. Nie przemawiają do mnie, są pisane na siłę i sztuczne. W tym przypadku było inaczej. Musiałem mieć tę książkę i dzięki SQN się udało - i to był strzał w dychę! Przyjemnością było czytać pozycje, która ma w sobie tyle.. człowieczeństwa? To chyba dobre słowo, by opisać jaka ta książka jest, a jaki właściwie jest Marek. Jeśli lubicie biografie wszelakie, kochacie poznawać nowych ludzi, czytać o nich - musicie mieć tę książkę! Nie muszę chyba mówić, że dal fanów jest to pozycja obowiązkowa, prawda
www.wsqn.pl

Wydawnictwo
SQN

Data wydania
19 listopada 2014

Liczba stron
450

Ocena
7/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz