8 lut 2015

0

Szukasz książki dla nastoletniego faceta? Dobrze trafiłeś!



Pamiętacie może moje dwie recenzje książek Ursuli K. Le Guin o pewnym młodym czarodzieju Gedzie, który poszukuje własnego ja i odkrywa w sobie pokłady magii, które pozwalają mu na niebywałe czyny? Wiecie dlaczego akurat te książki okazały się prawdziwymi bestsellerami, a miliony młodych ludzi na całym świecie pożerało je w całości? Mówiły o dojrzewaniu, o psychologicznym aspekcie małego chłopaka, który musi stawić czoła przeciwnościom losu, który mimo swojego młodego wieku jest brutalnie wprowadzany w świat dorosłych i musi sobie z tym poradzić. Le Guin niesamowicie opisywała wszystkie procesy i rozterki moralne młodego Geda, jego dojrzewanie, zmianę charakteru i osobowości. Mercedes Lackey i Larry Dixon napisali trylogię o sowim magu, który, podobnie jak Ged, musi odkryć w sobie swoje przeznaczenie, ale i trochę mu pomóc, tak by jego postać zapisała się na kartach historii jako ta legendarna. Dlaczego Dariana porównuję do Geda? Bo są niezwykle podobni, przy czym ten pierwszy o wiele mniej dojrzały i o wiele bardziej płaczliwy.  Darian stracił rodziców. Myśliwi poszli na polowanie do lasu, jednak w skutek gwałtownej burzy magicznej nigdy nie wrócili. Od tamtej pory młody chłopak zostaje przydzielony do miejscowe maga Justyna na nauki, tak by kiedyś mógł go zastąpić i służyć pomocą reszcie mieszkańców. Sam zainteresowany nie ma nic do gadania, jego zdanie się nie liczy i mimo że ma sporo racji, jak to zwykle bywa w takich historiach dorośli są mądrzejsi i bardziej doświadczeni. Wszystko zmienia się pewnego dnia, gdy na wioskę Dariana napada zorganizowana grupa lub armia.  No właśnie - pierwszy błąd autorów  - o tych wojownikach nie wiemy praktycznie nic. Nie wiemy skąd są, kim są, dlaczego napadli na wioskę, czego chcą. Żadnej informacji prócz tych, jak wyglądały ich zbroje, i kto im przewodził. Cały napad na wioskę jest potraktowany po macoszemu i na pierwszy rzut oka widać, że Lackey i Dixon nie przywiązali do tego wydarzenia szczególnie dużej uwagi, a szkoda, bo właśnie w takich momentach autorzy powinni dawać jak najwięcej informacji o nowo wprowadzanych postaciach do opowieści.  Kto jest postacią pierwszoplanową? Oczywiście Darian, który jako trzynastoletni chłopak pomaga magowi, choć wcale tego nie chce. Ludzie uważają, że jest niewdzięczny i zarozumiały. To własnie jego psychice i myślom przyglądamy się praktycznie bezustannie. Autorzy, podobnie jak Le Guin, postanowili opisać wszystko co przeżywa chłopak i co czuje. W skutek czego mamy kilkustronicowe rozważania nad myślami i emocjami czeladnika, co amatorów fantasy może usatysfakcjonować, ale początkujących fanów doprowadzić do szewskiej pasji. Na szczęście wszystko zmienia się po kilkudziesięciu stronach. Lot sowy jest podręcznikowym przykładem książki, która ma za zadanie wprowadzić nas w całą historię i jej świata. Stąd fabularna jakość całej książki trochę kuleje, co spowoduje kilka innych komplikacji.  Akcja i jej tempo jest niemal niezauważalne. Owszem, mamy malownicze opisy krajobrazów, poszczególnych elementów domów, zbroi, postaci czy zwierząt i jest niewątpliwie zaleta Lotu sowy - magicznie wprowadza nas w całą otoczkę książki jednak dla starych wyjadaczy gatunku będzie to po prostu nudne. Sama opowieść jest do bólu przewidywalna i nawet niezbyt bystry czytelnik w mig zorientuje się, że coś jest nie tak i będzie miał wrażenie, że gdzieś to już czytał. Fabuła i jej rozkład jest typowo filmowa, z mocnym punktem kulminacyjnym, który naprawdę daje dobre rokowania na przyszłe tomy - można mieć nadzieję, że w pozostałych dwóch tomach wszystko w końcu się rozkręci.  O ile postać Dariana i jego życie jest opisane naprawdę przystępnie i lekko, tak reszta postaci to, niestety nic nie znaczący bohaterowie, których w pewnym momencie przestajemy rozróżniać. Uwierzcie mi, aspekt relacji międzyludzkich czy też i innych, pewna hierarchiczność herosów są kompletnie pominięte i to właśnie najsłabsze elementy Lotu sowy. Już o ile infantylność i dziecinność Dariana potrafi wkurzyć tak totalna bezpłciowość niektórych Sokolich Braci potrafi wprowadzić nas w grobowy nastrój, urozmaicony zgrzytaniem zębów. Nie można mieć tego za złe tym, którzy nie odgrywają ważnych ról w całej historii, jednak postępowanie i charakter co poniektórych potrafi boleć. Dosłownie.  Powyższe słowa były napisane przez fana literatury fantastycznej, który ma już naprawdę sporo cięższych i lżejszych tytułów za sobą. Mój subiektywizm jest uzasadniony i powinien być w pełni akceptowalny, jednak postanowiłem w kilku słowach powiedzieć Wam czy amatorzy i początkujący mogą z czystą przyjemnością czytać Lot sowy. Książka amerykańskich autorów jest bardzo dobra i niezwykle mocno godna polecenia dla młodszych czytelników, może w wieku głównego bohatera. Odkryją oni baśniowy świat, mimo swojej brutalności psychicznie daje motywacyjnego kopa do działania i pracowania nad samym sobą. Każdy młody facet chciał walczyć z potworami, polować, zakładać pułapki, spotkać magiczne stwory i zwierzęta. Lot sowy wszystko to oferuje i zachęca do czerpania całymi garściami - oczywistym jest podobieństwo do książek Le Guin jednak taki schemat jest ukierunkowany do konkretnego czytelnika jakim jest nasza młodzież, która jeszcze nie wiem jaki gatunek jest tym ulubionym. Lot sowy daje niezwykła frajdę z czytania i odkrywania razem z bohaterem swojej osobowości i charakteru, udekorowanej magicznym, wręcz baśniowym światem.  Jeśli macie w rodzinie młodego kuzyna, który lubi czytać książki, który jeszcze nie poznał twórczości Le Guin - dajcie mu w ręce Lot sowy, przepadnie na kilka dnia i będzie chciał o wiele więcej. Satysfakcjonujące jest to, że wśród ciężkich i wymagających lektur, które nie są dla wszystkich i nie wszyscy je zrozumieją, nadal pisze się tego typu powieści jak recenzowana przeze mnie książka. Oczywiście, dla starszych czytelników i tych bardziej doświadczonych Lot sowy może okazać się niewypałem i być po prostu nudnym czytadłem, które pełno jest błędów. Gdyby nie ukierunkowanie odbiorcy i pisanie właśnie dla niego, moja ocena byłaby o wiele niższa, bo książka nie jest idealna. Lot sowy nie jest dobrym przykładem klasycznego fantasy i entuzjaści tego typu opowieści nie znajdą w nim nic interesującego.   Młody czytelniku.. Sięgnij po Lot sowy! Znajdziesz tu magiczny świat, pełen baśniowych stworów; bohatera, który mimo przeciwności losu decyduje się wziąć w ręce stery swojego losu; historię, która zainspiruje Cię do zmian, o które sam siebie dotąd nie podejrzewałeś. Polecam!Pamiętacie może moje dwie recenzje książek Ursuli K. Le Guin o pewnym młodym czarodzieju Gedzie, który poszukuje własnego ja i odkrywa w sobie pokłady magii, które pozwalają mu na niebywałe czyny? Wiecie dlaczego akurat te książki okazały się prawdziwymi bestsellerami, a miliony młodych ludzi na całym świecie pożerało je w całości? Mówiły o dojrzewaniu, o psychologicznym aspekcie małego chłopaka, który musi stawić czoła przeciwnościom losu, który mimo swojego młodego wieku jest brutalnie wprowadzany w świat dorosłych i musi sobie z tym poradzić. Le Guin niesamowicie opisywała wszystkie procesy i rozterki moralne młodego Geda, jego dojrzewanie, zmianę charakteru i osobowości. Mercedes Lackey i Larry Dixon napisali trylogię o sowim magu, który, podobnie jak Ged, musi odkryć w sobie swoje przeznaczenie, ale i trochę mu pomóc, tak by jego postać zapisała się na kartach historii jako ta legendarna. Dlaczego Dariana porównuję do Geda? Bo są niezwykle podobni, przy czym ten pierwszy o wiele mniej dojrzały i o wiele bardziej płaczliwy.




Darian stracił rodziców. Myśliwi poszli na polowanie do lasu, jednak w skutek gwałtownej burzy magicznej nigdy nie wrócili. Od tamtej pory młody chłopak zostaje przydzielony do miejscowe maga Justyna na nauki, tak by kiedyś mógł go zastąpić i służyć pomocą reszcie mieszkańców. Sam zainteresowany nie ma nic do gadania, jego zdanie się nie liczy i mimo że ma sporo racji, jak to zwykle bywa w takich historiach dorośli są mądrzejsi i bardziej doświadczeni. Wszystko zmienia się pewnego dnia, gdy na wioskę Dariana napada zorganizowana grupa lub armia.

No właśnie - pierwszy błąd autorów  - o tych wojownikach nie wiemy praktycznie nic. Nie wiemy skąd są, kim są, dlaczego napadli na wioskę, czego chcą. Żadnej informacji prócz tych, jak wyglądały ich zbroje, i kto im przewodził. Cały napad na wioskę jest potraktowany po macoszemu i na pierwszy rzut oka widać, że Lackey i Dixon nie przywiązali do tego wydarzenia szczególnie dużej uwagi, a szkoda, bo właśnie w takich momentach autorzy powinni dawać jak najwięcej informacji o nowo wprowadzanych postaciach do opowieści.

Kto jest postacią pierwszoplanową? Oczywiście Darian, który jako trzynastoletni chłopak pomaga magowi, choć wcale tego nie chce. Ludzie uważają, że jest niewdzięczny i zarozumiały. To własnie jego psychice i myślom przyglądamy się praktycznie bezustannie. Autorzy, podobnie jak Le Guin, postanowili opisać wszystko co przeżywa chłopak i co czuje. W skutek czego mamy kilkustronicowe rozważania nad myślami i emocjami czeladnika, co amatorów fantasy może usatysfakcjonować, ale początkujących fanów doprowadzić do szewskiej pasji. Na szczęście wszystko zmienia się po kilkudziesięciu stronach. Lot sowy jest podręcznikowym przykładem książki, która ma za zadanie wprowadzić nas w całą historię i jej świata. Stąd fabularna jakość całej książki trochę kuleje, co spowoduje kilka innych komplikacji.

Akcja i jej tempo jest niemal niezauważalne. Owszem, mamy malownicze opisy krajobrazów, poszczególnych elementów domów, zbroi, postaci czy zwierząt i jest niewątpliwie zaleta Lotu sowy - magicznie wprowadza nas w całą otoczkę książki jednak dla starych wyjadaczy gatunku będzie to po prostu nudne. Sama opowieść jest do bólu przewidywalna i nawet niezbyt bystry czytelnik w mig zorientuje się, że coś jest nie tak i będzie miał wrażenie, że gdzieś to już czytał. Fabuła i jej rozkład jest typowo filmowa, z mocnym punktem kulminacyjnym, który naprawdę daje dobre rokowania na przyszłe tomy - można mieć nadzieję, że w pozostałych dwóch tomach wszystko w końcu się rozkręci.

O ile postać Dariana i jego życie jest opisane naprawdę przystępnie i lekko, tak reszta postaci to, niestety nic nie znaczący bohaterowie, których w pewnym momencie przestajemy rozróżniać. Uwierzcie mi, aspekt relacji międzyludzkich czy też i innych, pewna hierarchiczność herosów są kompletnie pominięte i to właśnie najsłabsze elementy Lotu sowy. Już o ile infantylność i dziecinność Dariana potrafi wkurzyć tak totalna bezpłciowość niektórych Sokolich Braci potrafi wprowadzić nas w grobowy nastrój, urozmaicony zgrzytaniem zębów. Nie można mieć tego za złe tym, którzy nie odgrywają ważnych ról w całej historii, jednak postępowanie i charakter co poniektórych potrafi boleć. Dosłownie.

Powyższe słowa były napisane przez fana literatury fantastycznej, który ma już naprawdę sporo cięższych i lżejszych tytułów za sobą. Mój subiektywizm jest uzasadniony i powinien być w pełni akceptowalny, jednak postanowiłem w kilku słowach powiedzieć Wam czy amatorzy i początkujący mogą z czystą przyjemnością czytać Lot sowy. Książka amerykańskich autorów jest bardzo dobra i niezwykle mocno godna polecenia dla młodszych czytelników, może w wieku głównego bohatera. Odkryją oni baśniowy świat, mimo swojej brutalności psychicznie daje motywacyjnego kopa do działania i pracowania nad samym sobą. Każdy młody facet chciał walczyć z potworami, polować, zakładać pułapki, spotkać magiczne stwory i zwierzęta. Lot sowy wszystko to oferuje i zachęca do czerpania całymi garściami - oczywistym jest podobieństwo do książek Le Guin jednak taki schemat jest ukierunkowany do konkretnego czytelnika jakim jest nasza młodzież, która jeszcze nie wiem jaki gatunek jest tym ulubionym. Lot sowy daje niezwykła frajdę z czytania i odkrywania razem z bohaterem swojej osobowości i charakteru, udekorowanej magicznym, wręcz baśniowym światem.

Jeśli macie w rodzinie młodego kuzyna, który lubi czytać książki, który jeszcze nie poznał twórczości Le Guin - dajcie mu w ręce Lot sowy, przepadnie na kilka dnia i będzie chciał o wiele więcej. Satysfakcjonujące jest to, że wśród ciężkich i wymagających lektur, które nie są dla wszystkich i nie wszyscy je zrozumieją, nadal pisze się tego typu powieści jak recenzowana przeze mnie książka. Oczywiście, dla starszych czytelników i tych bardziej doświadczonych Lot sowy może okazać się niewypałem i być po prostu nudnym czytadłem, które pełno jest błędów. Gdyby nie ukierunkowanie odbiorcy i pisanie właśnie dla niego, moja ocena byłaby o wiele niższa, bo książka nie jest idealna. Lot sowy nie jest dobrym przykładem klasycznego fantasy i entuzjaści tego typu opowieści nie znajdą w nim nic interesującego. 

Młody czytelniku.. Sięgnij po Lot sowy! Znajdziesz tu magiczny świat, pełen baśniowych stworów; bohatera, który mimo przeciwności losu decyduje się wziąć w ręce stery swojego losu; historię, która zainspiruje Cię do zmian, o które sam siebie dotąd nie podejrzewałeś. Polecam!

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję

Pamiętacie może moje dwie recenzje książek Ursuli K. Le Guin o pewnym młodym czarodzieju Gedzie, który poszukuje własnego ja i odkrywa w sobie pokłady magii, które pozwalają mu na niebywałe czyny? Wiecie dlaczego akurat te książki okazały się prawdziwymi bestsellerami, a miliony młodych ludzi na całym świecie pożerało je w całości? Mówiły o dojrzewaniu, o psychologicznym aspekcie małego chłopaka, który musi stawić czoła przeciwnościom losu, który mimo swojego młodego wieku jest brutalnie wprowadzany w świat dorosłych i musi sobie z tym poradzić. Le Guin niesamowicie opisywała wszystkie procesy i rozterki moralne młodego Geda, jego dojrzewanie, zmianę charakteru i osobowości. Mercedes Lackey i Larry Dixon napisali trylogię o sowim magu, który, podobnie jak Ged, musi odkryć w sobie swoje przeznaczenie, ale i trochę mu pomóc, tak by jego postać zapisała się na kartach historii jako ta legendarna. Dlaczego Dariana porównuję do Geda? Bo są niezwykle podobni, przy czym ten pierwszy o wiele mniej dojrzały i o wiele bardziej płaczliwy.  Darian stracił rodziców. Myśliwi poszli na polowanie do lasu, jednak w skutek gwałtownej burzy magicznej nigdy nie wrócili. Od tamtej pory młody chłopak zostaje przydzielony do miejscowe maga Justyna na nauki, tak by kiedyś mógł go zastąpić i służyć pomocą reszcie mieszkańców. Sam zainteresowany nie ma nic do gadania, jego zdanie się nie liczy i mimo że ma sporo racji, jak to zwykle bywa w takich historiach dorośli są mądrzejsi i bardziej doświadczeni. Wszystko zmienia się pewnego dnia, gdy na wioskę Dariana napada zorganizowana grupa lub armia.  No właśnie - pierwszy błąd autorów  - o tych wojownikach nie wiemy praktycznie nic. Nie wiemy skąd są, kim są, dlaczego napadli na wioskę, czego chcą. Żadnej informacji prócz tych, jak wyglądały ich zbroje, i kto im przewodził. Cały napad na wioskę jest potraktowany po macoszemu i na pierwszy rzut oka widać, że Lackey i Dixon nie przywiązali do tego wydarzenia szczególnie dużej uwagi, a szkoda, bo właśnie w takich momentach autorzy powinni dawać jak najwięcej informacji o nowo wprowadzanych postaciach do opowieści.  Kto jest postacią pierwszoplanową? Oczywiście Darian, który jako trzynastoletni chłopak pomaga magowi, choć wcale tego nie chce. Ludzie uważają, że jest niewdzięczny i zarozumiały. To własnie jego psychice i myślom przyglądamy się praktycznie bezustannie. Autorzy, podobnie jak Le Guin, postanowili opisać wszystko co przeżywa chłopak i co czuje. W skutek czego mamy kilkustronicowe rozważania nad myślami i emocjami czeladnika, co amatorów fantasy może usatysfakcjonować, ale początkujących fanów doprowadzić do szewskiej pasji. Na szczęście wszystko zmienia się po kilkudziesięciu stronach. Lot sowy jest podręcznikowym przykładem książki, która ma za zadanie wprowadzić nas w całą historię i jej świata. Stąd fabularna jakość całej książki trochę kuleje, co spowoduje kilka innych komplikacji.  Akcja i jej tempo jest niemal niezauważalne. Owszem, mamy malownicze opisy krajobrazów, poszczególnych elementów domów, zbroi, postaci czy zwierząt i jest niewątpliwie zaleta Lotu sowy - magicznie wprowadza nas w całą otoczkę książki jednak dla starych wyjadaczy gatunku będzie to po prostu nudne. Sama opowieść jest do bólu przewidywalna i nawet niezbyt bystry czytelnik w mig zorientuje się, że coś jest nie tak i będzie miał wrażenie, że gdzieś to już czytał. Fabuła i jej rozkład jest typowo filmowa, z mocnym punktem kulminacyjnym, który naprawdę daje dobre rokowania na przyszłe tomy - można mieć nadzieję, że w pozostałych dwóch tomach wszystko w końcu się rozkręci.  O ile postać Dariana i jego życie jest opisane naprawdę przystępnie i lekko, tak reszta postaci to, niestety nic nie znaczący bohaterowie, których w pewnym momencie przestajemy rozróżniać. Uwierzcie mi, aspekt relacji międzyludzkich czy też i innych, pewna hierarchiczność herosów są kompletnie pominięte i to właśnie najsłabsze elementy Lotu sowy. Już o ile infantylność i dziecinność Dariana potrafi wkurzyć tak totalna bezpłciowość niektórych Sokolich Braci potrafi wprowadzić nas w grobowy nastrój, urozmaicony zgrzytaniem zębów. Nie można mieć tego za złe tym, którzy nie odgrywają ważnych ról w całej historii, jednak postępowanie i charakter co poniektórych potrafi boleć. Dosłownie.  Powyższe słowa były napisane przez fana literatury fantastycznej, który ma już naprawdę sporo cięższych i lżejszych tytułów za sobą. Mój subiektywizm jest uzasadniony i powinien być w pełni akceptowalny, jednak postanowiłem w kilku słowach powiedzieć Wam czy amatorzy i początkujący mogą z czystą przyjemnością czytać Lot sowy. Książka amerykańskich autorów jest bardzo dobra i niezwykle mocno godna polecenia dla młodszych czytelników, może w wieku głównego bohatera. Odkryją oni baśniowy świat, mimo swojej brutalności psychicznie daje motywacyjnego kopa do działania i pracowania nad samym sobą. Każdy młody facet chciał walczyć z potworami, polować, zakładać pułapki, spotkać magiczne stwory i zwierzęta. Lot sowy wszystko to oferuje i zachęca do czerpania całymi garściami - oczywistym jest podobieństwo do książek Le Guin jednak taki schemat jest ukierunkowany do konkretnego czytelnika jakim jest nasza młodzież, która jeszcze nie wiem jaki gatunek jest tym ulubionym. Lot sowy daje niezwykła frajdę z czytania i odkrywania razem z bohaterem swojej osobowości i charakteru, udekorowanej magicznym, wręcz baśniowym światem.  Jeśli macie w rodzinie młodego kuzyna, który lubi czytać książki, który jeszcze nie poznał twórczości Le Guin - dajcie mu w ręce Lot sowy, przepadnie na kilka dnia i będzie chciał o wiele więcej. Satysfakcjonujące jest to, że wśród ciężkich i wymagających lektur, które nie są dla wszystkich i nie wszyscy je zrozumieją, nadal pisze się tego typu powieści jak recenzowana przeze mnie książka. Oczywiście, dla starszych czytelników i tych bardziej doświadczonych Lot sowy może okazać się niewypałem i być po prostu nudnym czytadłem, które pełno jest błędów. Gdyby nie ukierunkowanie odbiorcy i pisanie właśnie dla niego, moja ocena byłaby o wiele niższa, bo książka nie jest idealna. Lot sowy nie jest dobrym przykładem klasycznego fantasy i entuzjaści tego typu opowieści nie znajdą w nim nic interesującego.   Młody czytelniku.. Sięgnij po Lot sowy! Znajdziesz tu magiczny świat, pełen baśniowych stworów; bohatera, który mimo przeciwności losu decyduje się wziąć w ręce stery swojego losu; historię, która zainspiruje Cię do zmian, o które sam siebie dotąd nie podejrzewałeś. Polecam!
http://zysk.com.pl/


Wydawnictwo
Zysk i S-ka

Data wydania
styczeń 2015

Liczba stron
358

Ocena
6/10


0 komentarze:

Prześlij komentarz