17 mar 2015

0

Stefan Darda i jego Słoneczna Dolina



Wszyscy wiemy kim byli i co napisali tacy autorzy jak Lovecraft, Poe, King czy niezbyt lubiany przez mnie Koontz. Mistrzowie gatunku, siewcy grozy, mrocznego klimatu, poczucia zagrożenia. Zdobyli miliony fanów na całym świecie swoimi tekstami. Często niedoceniani za życia, jak było w przypadku dwóch pierwszych panów, zyskali niezwykłą popularność po śmierci. Przyznam się szczerze, że nie czytałem zbyt wiele utworów Poe'go czy Lovecrafta - nie kusiła mnie ich proza, nie miałem z nią styczności, dopiero przed kilkoma tygodniami coś drgnęło i o to, czytam w dość nieregularnych odstępach czasu zbiór opowieści H.P. Można by uznać, że w tematyce horroru powstało tyle powieści, że temat jest kompletnie wyczerpany, tak by napisać coś świeżego i niepowtarzalnego. Niezwykle trudnego zadania podjął się Stefan Darda, uchodzący za czołowego pisarza polskiej powieści grozy. Dzięki wydawnictwu Videograf mogłem, w końcu, przekonać się na własnej skórze czy jest się czego bać.   Pracujący w gazecie Adam dostaje paczkę od tajemniczego gościa, w której odnajduje list od przyjaciela, który parę dni temu wyjechał na Lubelszczyznę za namową Krzysztofa Piaseckiego, który miał mu przedstawić niesamowitą historię z tematyki zdarzeń paranormalnych. Witek, bo tak ma na imię nasz główny bohater, pisze do przyjaciela, że może już nie wrócić i przeprasza za brak jakichkolwiek znaków życia przez te parę dni, jednak cała historia okazała się całkiem ciekawa i pochłaniająca. Od tej pory zaczynamy podróż na tajemnicze Roztocze, Czarny Wygon i w końcu na Słoneczną Dolinę.  Na przekór wszystkiemu i wszystkim postanowiłem, że swoją przygodę z twórczością Dardy rozpocznę od Słonecznej Doliny i w tym postanowieniu wytrwałem. Nie czytałem Domu na wyrębach, nie czytałem czwartej części przygód Witka, tak jak zrobili to co poniektórzy. Bardzo cenię sobie chronologię i zależy mi na tym, by wszystko odbywało się w ustalonym porządku - gdybym zaczął od tomu drugiego lub trzeciego, cały cykl byłby dla mnie po prostu niezrozumiały i źle przedstawiony. Już po przeczytaniu tomu pierwszego mogę z ręką na sercu powiedzieć, że dokonałem możliwie najlepszego wyboru i Wam, Ci którzy o twórczości pisarza tylko słyszeli zalecam to samo.  Darda potrafi stworzyć niesamowity klimat realnego zagrożenia. Dawkuje nam poszczególne informacje w niezwykle przemyślany sposób, zmuszając nas niejako do przeczytania jego powieści w ekspresowym tempie. Mi zajęło to dwa dni, i gdyby nie wypadki losowe mógłbym spokojnie skończyć pierwszy tom w parę godzin. Na czym polega ten fenomen? Darda pisze bardzo lekkim i prostym stylem, posługując się nieskomplikowanym językiem. Nie znajdziemy tutaj żadnych specjalistycznych terminów, wszystko jest proste i przejrzyste, tylko sekret Wygonu pozostaje w ukryciu, i to właśnie jest najlepsze w całej powieści.  W dzisiejszych czasach pod słowem horror znajdziemy pełno filmów i książek, w których krew leje się strumieniami, flaki latają, głowy odpadają, gałki oczne się rozpływają, a kości kruszą się jak zapałki. Przecież nie o to w tym chodzi! Spójrzmy na Kinga - facet pisze w sposób przemyślany (no dobra, nie każda jego powieść była pisana w ten sposób) i dawkuje nam napięcie w sposób arcymistrzowski. Tutaj najważniejsi są bohaterowie i tło fabularne w którym się znaleźli i chcąc nie chcąc muszą uczestniczyć w wydarzeniach nakreślonych przez autora. U Dardy wygląda to bardzo podobnie - mamy miłą i wesołą okolicę Roztocza, sielski krajobraz, czas wolniej płynie, idealne miejsce na wypoczynek. Z drugiej strony mamy Witka, który musi zmierzyć się z iście nieprawdopodobną historią, w którą ciężko uwierzyć. Takie umiejscowienie bohatera aż prosi się o ciekawie rozbudowaną analizę psychologiczną postaci.  No i tutaj docieramy do największego zgrzytu w Słonecznej Dolinie. Postacie i ich psychika są niezwykle skąpe i ubogo rozbudowane. W pewnych momentach miałem wrażenie, że czytam o dzieciach, które trafiły do krainy złego uzurpatora, którym zdają się nie przejmować. Tak właśnie było, niekiedy Witek i cała reszta bohaterów zachowywała się jakby nic strasznego się nie działo, a całość historii opowiadanej przez Krzyśka jakby ich nie ruszała. Skąpe przemyślenia, infantylne zachowania, niezbyt dobrze napisane dialogi - wszystko psuje odbiór całej opowieści, przez co nie wydaje się ona taka straszna.  A na początku się bałem. Autentycznie. Zwłaszcza, gdy lekturę zacząłem późnym wieczorem i nic nie było wiadomo, a Czarny Wygon i tajemnicza historia była mi kompletnie niezrozumiała. Świetnie utrzymany klimat swojskiego Lubelszczyzny, która kusi wspaniałymi widokami i niesamowitą atmosferą, daje się we znaki już od początku Słonecznej Doliny i jest to niewątpliwie duża zaleta całej książki. Umiejscowienie wydarzeń książki w takiej okolicy jest dość klasycznym manewrem, jednak czytając taką historię w naszych polskich stronach wywołuję dodatkowy dreszczyk emocji. W takim momencie chciałbym tam mieszkać lub poczytać jakiś horror czy powieść grozy, której akcja rozgrywałaby się Małopolsce.  Później cała otoczka gdzieś znikła i cała historia wydała mi się do tego stopnia nierealna, że ostatnie strony książki przeczytałem z szybko rosnącym zdziwieniem - po raz kolejny główny bohater podejmuje dość dziwaczną decyzję. Boję się o drugi tom, czy będzie równie zaskakujący jak pierwszy, przynajmniej tak jak na początku. Wydaję się, że wszystko zostało już napisane o opowiedziane, jednak Darda nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Widać w jego Słonecznej Dolinie niesamowitą pasję tworzenia i snucia własnej, niczym nie zmąconej opowieści. Taki styl jest dość trudny w odbiorze i nie każdemu przypadnie do gustu - narracja pierwszoosobowa, za którą nie przepadam dała mi w kość na początku, jednak powoli zaczynam się przyzwyczajać do takiego stylu pisania. Innego wyjścia nie mam.  Cóż mogę powiedzieć na zakończenie? Oczekiwałem czegoś bardziej szokującego i strasznego. Przeczytam drugą część, owszem i mam nadzieję, że będzie lepsza od poprzedniczki. Nie mamy w Polsce równie dobrego pisarza powieści grozy i trzeba przyznać Stefanowi Dardzie, że jego twórczość jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Słoneczna Dolina to pierwsza część cyklu Czarny Wygon, która powinna stać się ozdobą biblioteczki każdego fana gatunku, bez względu na to czy znasz na pamięć wszystkie opowiadania Lovecrafta, czy Kinga lub jesteś nowicjuszem - książki Dardy musisz kupić już jutro lub nawet terazWszyscy wiemy kim byli i co napisali tacy autorzy jak Lovecraft, Poe, King czy niezbyt lubiany przez mnie Koontz. Mistrzowie gatunku, siewcy grozy, mrocznego klimatu, poczucia zagrożenia. Zdobyli miliony fanów na całym świecie swoimi tekstami. Często niedoceniani za życia, jak było w przypadku dwóch pierwszych panów, zyskali niezwykłą popularność po śmierci. Przyznam się szczerze, że nie czytałem zbyt wiele utworów Poe'go czy Lovecrafta - nie kusiła mnie ich proza, nie miałem z nią styczności, dopiero przed kilkoma tygodniami coś drgnęło i o to, czytam w dość nieregularnych odstępach czasu zbiór opowieści H.P. Można by uznać, że w tematyce horroru powstało tyle powieści, że temat jest kompletnie wyczerpany, tak by napisać coś świeżego i niepowtarzalnego. Niezwykle trudnego zadania podjął się Stefan Darda, uchodzący za czołowego pisarza polskiej powieści grozy. Dzięki wydawnictwu Videograf mogłem, w końcu, przekonać się na własnej skórze czy jest się czego bać.


Pracujący w gazecie Adam dostaje paczkę od tajemniczego gościa, w której odnajduje list od przyjaciela, który parę dni temu wyjechał na Lubelszczyznę za namową Krzysztofa Piaseckiego, który miał mu przedstawić niesamowitą historię z tematyki zdarzeń paranormalnych. Witek, bo tak ma na imię nasz główny bohater, pisze do przyjaciela, że może już nie wrócić i przeprasza za brak jakichkolwiek znaków życia przez te parę dni, jednak cała historia okazała się całkiem ciekawa i pochłaniająca. Od tej pory zaczynamy podróż na tajemnicze Roztocze, Czarny Wygon i w końcu na Słoneczną Dolinę.

Na przekór wszystkiemu i wszystkim postanowiłem, że swoją przygodę z twórczością Dardy rozpocznę od Słonecznej Doliny i w tym postanowieniu wytrwałem. Nie czytałem Domu na wyrębach, nie czytałem czwartej części przygód Witka, tak jak zrobili to co poniektórzy. Bardzo cenię sobie chronologię i zależy mi na tym, by wszystko odbywało się w ustalonym porządku - gdybym zaczął od tomu drugiego lub trzeciego, cały cykl byłby dla mnie po prostu niezrozumiały i źle przedstawiony. Już po przeczytaniu tomu pierwszego mogę z ręką na sercu powiedzieć, że dokonałem możliwie najlepszego wyboru i Wam, Ci którzy o twórczości pisarza tylko słyszeli zalecam to samo.

Darda potrafi stworzyć niesamowity klimat realnego zagrożenia. Dawkuje nam poszczególne informacje w niezwykle przemyślany sposób, zmuszając nas niejako do przeczytania jego powieści w ekspresowym tempie. Mi zajęło to dwa dni, i gdyby nie wypadki losowe mógłbym spokojnie skończyć pierwszy tom w parę godzin. Na czym polega ten fenomen? Darda pisze bardzo lekkim i prostym stylem, posługując się nieskomplikowanym językiem. Nie znajdziemy tutaj żadnych specjalistycznych terminów, wszystko jest proste i przejrzyste, tylko sekret Wygonu pozostaje w ukryciu, i to właśnie jest najlepsze w całej powieści.

W dzisiejszych czasach pod słowem horror znajdziemy pełno filmów i książek, w których krew leje się strumieniami, flaki latają, głowy odpadają, gałki oczne się rozpływają, a kości kruszą się jak zapałki. Przecież nie o to w tym chodzi! Spójrzmy na Kinga - facet pisze w sposób przemyślany (no dobra, nie każda jego powieść była pisana w ten sposób) i dawkuje nam napięcie w sposób arcymistrzowski. Tutaj najważniejsi są bohaterowie i tło fabularne w którym się znaleźli i chcąc nie chcąc muszą uczestniczyć w wydarzeniach nakreślonych przez autora. U Dardy wygląda to bardzo podobnie - mamy miłą i wesołą okolicę Roztocza, sielski krajobraz, czas wolniej płynie, idealne miejsce na wypoczynek. Z drugiej strony mamy Witka, który musi zmierzyć się z iście nieprawdopodobną historią, w którą ciężko uwierzyć. Takie umiejscowienie bohatera aż prosi się o ciekawie rozbudowaną analizę psychologiczną postaci.

No i tutaj docieramy do największego zgrzytu w Słonecznej Dolinie. Postacie i ich psychika są niezwykle skąpe i ubogo rozbudowane. W pewnych momentach miałem wrażenie, że czytam o dzieciach, które trafiły do krainy złego uzurpatora, którym zdają się nie przejmować. Tak właśnie było, niekiedy Witek i cała reszta bohaterów zachowywała się jakby nic strasznego się nie działo, a całość historii opowiadanej przez Krzyśka jakby ich nie ruszała. Skąpe przemyślenia, infantylne zachowania, niezbyt dobrze napisane dialogi - wszystko psuje odbiór całej opowieści, przez co nie wydaje się ona taka straszna.

A na początku się bałem. Autentycznie. Zwłaszcza, gdy lekturę zacząłem późnym wieczorem i nic nie było wiadomo, a Czarny Wygon i tajemnicza historia była mi kompletnie niezrozumiała. Świetnie utrzymany klimat swojskiego Lubelszczyzny, która kusi wspaniałymi widokami i niesamowitą atmosferą, daje się we znaki już od początku Słonecznej Doliny i jest to niewątpliwie duża zaleta całej książki. Umiejscowienie wydarzeń książki w takiej okolicy jest dość klasycznym manewrem, jednak czytając taką historię w naszych polskich stronach wywołuję dodatkowy dreszczyk emocji. W takim momencie chciałbym tam mieszkać lub poczytać jakiś horror czy powieść grozy, której akcja rozgrywałaby się Małopolsce.

Później cała otoczka gdzieś znikła i cała historia wydała mi się do tego stopnia nierealna, że ostatnie strony książki przeczytałem z szybko rosnącym zdziwieniem - po raz kolejny główny bohater podejmuje dość dziwaczną decyzję. Boję się o drugi tom, czy będzie równie zaskakujący jak pierwszy, przynajmniej tak jak na początku. Wydaję się, że wszystko zostało już napisane o opowiedziane, jednak Darda nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Widać w jego Słonecznej Dolinie niesamowitą pasję tworzenia i snucia własnej, niczym nie zmąconej opowieści. Taki styl jest dość trudny w odbiorze i nie każdemu przypadnie do gustu - narracja pierwszoosobowa, za którą nie przepadam dała mi w kość na początku, jednak powoli zaczynam się przyzwyczajać do takiego stylu pisania. Innego wyjścia nie mam.

Cóż mogę powiedzieć na zakończenie? Oczekiwałem czegoś bardziej szokującego i strasznego. Przeczytam drugą część, owszem i mam nadzieję, że będzie lepsza od poprzedniczki. Nie mamy w Polsce równie dobrego pisarza powieści grozy i trzeba przyznać Stefanowi Dardzie, że jego twórczość jest wyjątkowa i niepowtarzalna. Słoneczna Dolina to pierwsza część cyklu Czarny Wygon, która powinna stać się ozdobą biblioteczki każdego fana gatunku, bez względu na to czy znasz na pamięć wszystkie opowiadania Lovecrafta, czy Kinga lub jesteś nowicjuszem - książki Dardy musisz kupić już jutro lub nawet teraz.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję

http://www.videograf.pl


Wydawnictwo
Videograf 

Data wydania
9 lutego 2010

Liczba stron
269

Ocena
6/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz