8 kwi 2015

0

Chcesz żyć?



Exitus letalis. Śmierć. Według słownika to stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji ustroju. Jednych przeraża innych fascynuje. Ludzkość od lat zadaje sobie pytanie co jest po śmierci, co dzieje się z duszą, jak wygląda przejście do innego świata. Każdy człowiek ma lepiej lub gorzej wykształcony instynkt przetrwania, który niejako nakazuje mu przeżycie bez względu na koszta. Właśnie w takiej sytuacji stawia swoje ofiary m.j arlidge, Anglik, który napisał Ene, Due, Śmierć -  thriller, który ponoć jest mroczniejszy niż te napisane przez norweskiego króla, czyli Jo Nesbo. Jak wypadł literacki debiut Arlidge'a? Zapraszam do lektury recenzji.    Helen Grace pracuje jako inspektor w policji miasta Southampton, wyróżniając się stoickim spokojem, opanowaniem i nienaganną reputacją. Tak naprawdę, nasza główna bohaterka to wzór do naśladowania dla wszystkich policjantów - brak jakichkolwiek nałogów, bezdzietna, nie myśląca o małżeństwie. Ene, Due, Śmierć to opowieść pogoni za niezwykle inteligentnym i pomysłowym mordercą - porywa on swoje ofiary, zamyka w pomieszczeniu, z którego nie da się uciec, a swoim zakładnikom pozostawia pistolet z jedną kulą oraz telefon z wiadomością. Chcesz żyć?  Skupmy się na plusach. Arlidge świetnie i konsekwentnie konstruuje swoje postacie. Są one i jednocześnie dość schematyczne, co powoduje brak poważnych zwrotów akcji w ich zachowaniach, jednak w tym aspekcie nie przeszkadza mi taka harmonia i spokój. Mamy oczywiście moczymordę, karierowicza, złego policjanta i świętoszka, co daje nam sporą mieszankę wybuchową, gdy przyjdzie im wszystkim razem pracować. Również główna postać, morderca pozostaje wierny swojemu charakterowi i do końca książki będzie niezwykle opanowany. Mogłoby się wydawać, że wszystko jest nudnie poukładane i nie dzieję się nic wartego uwagi.  To co najlepsze w tej książce to psychologia. Już od pierwszych stron Arlidge pokazuje, że dobrze opanował mechanizmy ludzkiej psychiki i będzie chciał nam to pokazać. Zachowania poszczególnych policjantów i ich działania będą miały wpływ na całą komendę, co autor dobitnie nam pokaże w swoich krótkich rozdziałach. Jednak to co aż wywyższa się na tle innych elementów Ene, Due, Śmierć to psychika ofiar. Pozostawieni na pastwę losu, zamknięci i odcięci od świata, a wybawienie i wolność leży tuż obok. Co dzieje się w głowie takiego człowieka? Co nim kieruje? Początek książki znamionuje świetnie opisanym takim właśnie przeżyciem i pokazuje, że w każdym nasz mieszka zwierze, które może dać o sobie znać w każdym momencie.  Szkoda, że opisy przeżyć ofiar i kłębowisko myśli, jakie rodzi się z każdym dniem niewoli nie jest tak wyraźnie zaznaczone na kolejnych kartach książki. Gdyby autor ciut bardziej skupił się na psychologii byłbym wniebowzięty! Pamiętajmy jednak, że Ene, Due, Śmierć to thriller, który ma mrozić krew w żyłach i straszyć swoją mroczną i gęstą atmosferą, a nie powieść psychologiczna, bez jakiejkolwiek akcji.   Czysto techniczna konstrukcja książki prezentuje wszystko to, co lubię najbardziej. Krótkie i treściwe rozdziały, które dotyczą różnych osób, z którymi spotkamy się w ciągu trwania całej opowieści, dostarczające sporą dawkę informacji. Taki zabieg implikuje oczywisty fakt - akcja będzie pędzić z niezwykłą szybkością. I tak rzeczywiście jest. Morderca prowadzi swoistą grę z policjantami, a my jesteśmy jej mimowolnymi świadkami, na dodatek nie mogącymi nic zrobić. Fabularna strona powieści nie jest już tak kolorowa, bo jest zwyczajnie schematyczna. Morderstwo, niemoc policji, jeden ślad, jeden kawałek układanki, morderstwo i tak do końca książki. Schematyczność nie od razu oznacza przewidywalności, jednak jestem zły na autora za dość wczesne odkrycie wszystkich kart. gdy stało się jasne kogo ścigamy i jakie motywy kierują mordercą - wszystko ciut traci barwy i dążymy do iście amerykańskiego końca opowieści.  Ene, Due, Śmierć to bardzo poprawny i dobrze napisany thriller. Jest mrok, atmosfera gęstnieje z każdą stroną, mamy tajemniczą główną bohaterkę policjantkę, która również ma swoje sekrety, mamy dobrze rozpisanego mordercę, a jednak czegoś tutaj brakuje. Po przeczytaniu książki zdałem sobie sprawę, że nie miałem momentu, w którym pomyślałbym łaaał, to było dobre, to mnie zaskoczyło. Wszystko jest dobrze napisane, książkę czyta się niezwykle szybko i przyjemnie jednak nie jest to najlepszy thriller jaki miałem okazję czytać. Nie jest mroczniejszy niż Nesbo, który jest prawdziwym mistrzem intryg i zabaw z czytelnikiem. Może będzie to przykre co teraz powiem, ale Ene, Due, Śmierć to thriller, który przeczytacie i nie będziecie o nim pamiętać. Czasem o sobie przypomni fioletową okładką, która będzie się wyróżniać na półce. To wszystko.  Wszyscy wielbiciele i amatorzy kryminałów i thrillerów będą zadowoleni i usatysfakcjonowani. W końcu to coś innego niż nasz Miłoszewski, skandynawscy autorzy czy bohaterowie Christie czy Doyle'a. Angielska otoczka powieści jest wyczuwalna tylko w temacie pracy policji i układu geograficznego miasta, przydałoby się tego ciut więcej. Tak jak wspomniałem, książka Arlidge'a jest dobrze napisana, ze świetnym wątkiem psychologicznym. Schematyczność trochę będzie razić po oczach, jednak uwierzcie mi na słowo - bywało o wiele gorzej. Fragmenty kolejnej książki autora umieszczone na samym końcu dają nadzieję na przepyszny thriller, w którym nasza główna inspektor będzie musiała się zmierzyć z wyjątkowo popapranym psychopatą.   P.S. Pamiętajcie! Nawet jeśli telefon ma zablokowaną kartę SIM, to i tak da się z niego wykonać połączenie na numer alarmowy :Exitus letalis. Śmierć. Według słownika to stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji ustroju. Jednych przeraża innych fascynuje. Ludzkość od lat zadaje sobie pytanie co jest po śmierci, co dzieje się z duszą, jak wygląda przejście do innego świata. Każdy człowiek ma lepiej lub gorzej wykształcony instynkt przetrwania, który niejako nakazuje mu przeżycie bez względu na koszta. Właśnie w takiej sytuacji stawia swoje ofiary m.j arlidge, Anglik, który napisał Ene, Due, Śmierć -  thriller, który ponoć jest mroczniejszy niż te napisane przez norweskiego króla, czyli Jo Nesbo. Jak wypadł literacki debiut Arlidge'a? Zapraszam do lektury recenzji.


Helen Grace pracuje jako inspektor w policji miasta Southampton, wyróżniając się stoickim spokojem, opanowaniem i nienaganną reputacją. Tak naprawdę, nasza główna bohaterka to wzór do naśladowania dla wszystkich policjantów - brak jakichkolwiek nałogów, bezdzietna, nie myśląca o małżeństwie. Ene, Due, Śmierć to opowieść pogoni za niezwykle inteligentnym i pomysłowym mordercą - porywa on swoje ofiary, zamyka w pomieszczeniu, z którego nie da się uciec, a swoim zakładnikom pozostawia pistolet z jedną kulą oraz telefon z wiadomością. Chcesz żyć?

Skupmy się na plusach. Arlidge świetnie i konsekwentnie konstruuje swoje postacie. Są one i jednocześnie dość schematyczne, co powoduje brak poważnych zwrotów akcji w ich zachowaniach, jednak w tym aspekcie nie przeszkadza mi taka harmonia i spokój. Mamy oczywiście moczymordę, karierowicza, złego policjanta i świętoszka, co daje nam sporą mieszankę wybuchową, gdy przyjdzie im wszystkim razem pracować. Również główna postać, morderca pozostaje wierny swojemu charakterowi i do końca książki będzie niezwykle opanowany. Mogłoby się wydawać, że wszystko jest nudnie poukładane i nie dzieję się nic wartego uwagi.

To co najlepsze w tej książce to psychologia. Już od pierwszych stron Arlidge pokazuje, że dobrze opanował mechanizmy ludzkiej psychiki i będzie chciał nam to pokazać. Zachowania poszczególnych policjantów i ich działania będą miały wpływ na całą komendę, co autor dobitnie nam pokaże w swoich krótkich rozdziałach. Jednak to co aż wywyższa się na tle innych elementów Ene, Due, Śmierć to psychika ofiar. Pozostawieni na pastwę losu, zamknięci i odcięci od świata, a wybawienie i wolność leży tuż obok. Co dzieje się w głowie takiego człowieka? Co nim kieruje? Początek książki znamionuje świetnie opisanym takim właśnie przeżyciem i pokazuje, że w każdym nasz mieszka zwierze, które może dać o sobie znać w każdym momencie.

Szkoda, że opisy przeżyć ofiar i kłębowisko myśli, jakie rodzi się z każdym dniem niewoli nie jest tak wyraźnie zaznaczone na kolejnych kartach książki. Gdyby autor ciut bardziej skupił się na psychologii byłbym wniebowzięty! Pamiętajmy jednak, że Ene, Due, Śmierć to thriller, który ma mrozić krew w żyłach i straszyć swoją mroczną i gęstą atmosferą, a nie powieść psychologiczna, bez jakiejkolwiek akcji. 

Czysto techniczna konstrukcja książki prezentuje wszystko to, co lubię najbardziej. Krótkie i treściwe rozdziały, które dotyczą różnych osób, z którymi spotkamy się w ciągu trwania całej opowieści, dostarczające sporą dawkę informacji. Taki zabieg implikuje oczywisty fakt - akcja będzie pędzić z niezwykłą szybkością. I tak rzeczywiście jest. Morderca prowadzi swoistą grę z policjantami, a my jesteśmy jej mimowolnymi świadkami, na dodatek nie mogącymi nic zrobić. Fabularna strona powieści nie jest już tak kolorowa, bo jest zwyczajnie schematyczna. Morderstwo, niemoc policji, jeden ślad, jeden kawałek układanki, morderstwo i tak do końca książki. Schematyczność nie od razu oznacza przewidywalności, jednak jestem zły na autora za dość wczesne odkrycie wszystkich kart. gdy stało się jasne kogo ścigamy i jakie motywy kierują mordercą - wszystko ciut traci barwy i dążymy do iście amerykańskiego końca opowieści.

Ene, Due, Śmierć to bardzo poprawny i dobrze napisany thriller. Jest mrok, atmosfera gęstnieje z każdą stroną, mamy tajemniczą główną bohaterkę policjantkę, która również ma swoje sekrety, mamy dobrze rozpisanego mordercę, a jednak czegoś tutaj brakuje. Po przeczytaniu książki zdałem sobie sprawę, że nie miałem momentu, w którym pomyślałbym łaaał, to było dobre, to mnie zaskoczyło. Wszystko jest dobrze napisane, książkę czyta się niezwykle szybko i przyjemnie jednak nie jest to najlepszy thriller jaki miałem okazję czytać. Nie jest mroczniejszy niż Nesbo, który jest prawdziwym mistrzem intryg i zabaw z czytelnikiem. Może będzie to przykre co teraz powiem, ale Ene, Due, Śmierć to thriller, który przeczytacie i nie będziecie o nim pamiętać. Czasem o sobie przypomni fioletową okładką, która będzie się wyróżniać na półce. To wszystko.

Wszyscy wielbiciele i amatorzy kryminałów i thrillerów będą zadowoleni i usatysfakcjonowani. W końcu to coś innego niż nasz Miłoszewski, skandynawscy autorzy czy bohaterowie Christie czy Doyle'a. Angielska otoczka powieści jest wyczuwalna tylko w temacie pracy policji i układu geograficznego miasta, przydałoby się tego ciut więcej. Tak jak wspomniałem, książka Arlidge'a jest dobrze napisana, ze świetnym wątkiem psychologicznym. Schematyczność trochę będzie razić po oczach, jednak uwierzcie mi na słowo - bywało o wiele gorzej. Fragmenty kolejnej książki autora umieszczone na samym końcu dają nadzieję na przepyszny thriller, w którym nasza główna inspektor będzie musiała się zmierzyć z wyjątkowo popapranym psychopatą. 

P.S. Pamiętajcie! Nawet jeśli telefon ma zablokowaną kartę SIM, to i tak da się z niego wykonać połączenie na numer alarmowy :)


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję


Exitus letalis. Śmierć. Według słownika to stan charakteryzujący się ustaniem oznak życia, spowodowany nieodwracalnym zachwianiem równowagi funkcjonalnej i załamaniem wewnętrznej organizacji ustroju. Jednych przeraża innych fascynuje. Ludzkość od lat zadaje sobie pytanie co jest po śmierci, co dzieje się z duszą, jak wygląda przejście do innego świata. Każdy człowiek ma lepiej lub gorzej wykształcony instynkt przetrwania, który niejako nakazuje mu przeżycie bez względu na koszta. Właśnie w takiej sytuacji stawia swoje ofiary m.j arlidge, Anglik, który napisał Ene, Due, Śmierć -  thriller, który ponoć jest mroczniejszy niż te napisane przez norweskiego króla, czyli Jo Nesbo. Jak wypadł literacki debiut Arlidge'a? Zapraszam do lektury recenzji.    Helen Grace pracuje jako inspektor w policji miasta Southampton, wyróżniając się stoickim spokojem, opanowaniem i nienaganną reputacją. Tak naprawdę, nasza główna bohaterka to wzór do naśladowania dla wszystkich policjantów - brak jakichkolwiek nałogów, bezdzietna, nie myśląca o małżeństwie. Ene, Due, Śmierć to opowieść pogoni za niezwykle inteligentnym i pomysłowym mordercą - porywa on swoje ofiary, zamyka w pomieszczeniu, z którego nie da się uciec, a swoim zakładnikom pozostawia pistolet z jedną kulą oraz telefon z wiadomością. Chcesz żyć?  Skupmy się na plusach. Arlidge świetnie i konsekwentnie konstruuje swoje postacie. Są one i jednocześnie dość schematyczne, co powoduje brak poważnych zwrotów akcji w ich zachowaniach, jednak w tym aspekcie nie przeszkadza mi taka harmonia i spokój. Mamy oczywiście moczymordę, karierowicza, złego policjanta i świętoszka, co daje nam sporą mieszankę wybuchową, gdy przyjdzie im wszystkim razem pracować. Również główna postać, morderca pozostaje wierny swojemu charakterowi i do końca książki będzie niezwykle opanowany. Mogłoby się wydawać, że wszystko jest nudnie poukładane i nie dzieję się nic wartego uwagi.  To co najlepsze w tej książce to psychologia. Już od pierwszych stron Arlidge pokazuje, że dobrze opanował mechanizmy ludzkiej psychiki i będzie chciał nam to pokazać. Zachowania poszczególnych policjantów i ich działania będą miały wpływ na całą komendę, co autor dobitnie nam pokaże w swoich krótkich rozdziałach. Jednak to co aż wywyższa się na tle innych elementów Ene, Due, Śmierć to psychika ofiar. Pozostawieni na pastwę losu, zamknięci i odcięci od świata, a wybawienie i wolność leży tuż obok. Co dzieje się w głowie takiego człowieka? Co nim kieruje? Początek książki znamionuje świetnie opisanym takim właśnie przeżyciem i pokazuje, że w każdym nasz mieszka zwierze, które może dać o sobie znać w każdym momencie.  Szkoda, że opisy przeżyć ofiar i kłębowisko myśli, jakie rodzi się z każdym dniem niewoli nie jest tak wyraźnie zaznaczone na kolejnych kartach książki. Gdyby autor ciut bardziej skupił się na psychologii byłbym wniebowzięty! Pamiętajmy jednak, że Ene, Due, Śmierć to thriller, który ma mrozić krew w żyłach i straszyć swoją mroczną i gęstą atmosferą, a nie powieść psychologiczna, bez jakiejkolwiek akcji.   Czysto techniczna konstrukcja książki prezentuje wszystko to, co lubię najbardziej. Krótkie i treściwe rozdziały, które dotyczą różnych osób, z którymi spotkamy się w ciągu trwania całej opowieści, dostarczające sporą dawkę informacji. Taki zabieg implikuje oczywisty fakt - akcja będzie pędzić z niezwykłą szybkością. I tak rzeczywiście jest. Morderca prowadzi swoistą grę z policjantami, a my jesteśmy jej mimowolnymi świadkami, na dodatek nie mogącymi nic zrobić. Fabularna strona powieści nie jest już tak kolorowa, bo jest zwyczajnie schematyczna. Morderstwo, niemoc policji, jeden ślad, jeden kawałek układanki, morderstwo i tak do końca książki. Schematyczność nie od razu oznacza przewidywalności, jednak jestem zły na autora za dość wczesne odkrycie wszystkich kart. gdy stało się jasne kogo ścigamy i jakie motywy kierują mordercą - wszystko ciut traci barwy i dążymy do iście amerykańskiego końca opowieści.  Ene, Due, Śmierć to bardzo poprawny i dobrze napisany thriller. Jest mrok, atmosfera gęstnieje z każdą stroną, mamy tajemniczą główną bohaterkę policjantkę, która również ma swoje sekrety, mamy dobrze rozpisanego mordercę, a jednak czegoś tutaj brakuje. Po przeczytaniu książki zdałem sobie sprawę, że nie miałem momentu, w którym pomyślałbym łaaał, to było dobre, to mnie zaskoczyło. Wszystko jest dobrze napisane, książkę czyta się niezwykle szybko i przyjemnie jednak nie jest to najlepszy thriller jaki miałem okazję czytać. Nie jest mroczniejszy niż Nesbo, który jest prawdziwym mistrzem intryg i zabaw z czytelnikiem. Może będzie to przykre co teraz powiem, ale Ene, Due, Śmierć to thriller, który przeczytacie i nie będziecie o nim pamiętać. Czasem o sobie przypomni fioletową okładką, która będzie się wyróżniać na półce. To wszystko.  Wszyscy wielbiciele i amatorzy kryminałów i thrillerów będą zadowoleni i usatysfakcjonowani. W końcu to coś innego niż nasz Miłoszewski, skandynawscy autorzy czy bohaterowie Christie czy Doyle'a. Angielska otoczka powieści jest wyczuwalna tylko w temacie pracy policji i układu geograficznego miasta, przydałoby się tego ciut więcej. Tak jak wspomniałem, książka Arlidge'a jest dobrze napisana, ze świetnym wątkiem psychologicznym. Schematyczność trochę będzie razić po oczach, jednak uwierzcie mi na słowo - bywało o wiele gorzej. Fragmenty kolejnej książki autora umieszczone na samym końcu dają nadzieję na przepyszny thriller, w którym nasza główna inspektor będzie musiała się zmierzyć z wyjątkowo popapranym psychopatą.   P.S. Pamiętajcie! Nawet jeśli telefon ma zablokowaną kartę SIM, to i tak da się z niego wykonać połączenie na numer alarmowy :
www.matras.pl


Wydawnictwo
Czwarta Strona

Data wydania
4 marca 2015

Liczba stron
440

Ocena
6/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz