4 kwi 2015

0

Koniec ludzkości?


Czego ludzie boją się najbardziej? Tego co nieznane. Niewiedza to potężna broń, która paraliżuje strachem każdego. Ludzkość od wieków żyje w strachu przed wizją apokalipsy, końca świata. W ciągu naszej historii ten temat był poruszany wielokrotnie, co rusz pojawiały się kolejne wizje końca ludzkości, okraszone niewysłowionym cierpieniem. Astronomowie przewidują, że w końcu coś na nas spadnie, geolodzy mówią o ogólnoświatowym trzęsieniu ziemi, a nawiedzeni wierni zwiastują przyjście kogoś, kto rozwali cały świat w drobny mak. Wiecie co jest najgorsze? To czyste spekulacje i tak naprawdę można je uznać za bzdury wyssane z palca. Tak po prawdzie najbardziej niebezpieczne są nieodkryte choroby na które nie ma lekarstwa. To istna walka z czasem, która niesie za sobą niewyobrażalną ilość śmierci. Kilka miesięcy temu wszyscy słyszeliśmy co działo się w środkowej Afryce - setki zabitych, kolejne zainfekowane wioski i miasta i groźba światowej pandemii. Ebola i jej cień zawisł nad światem, a media z całego świata skutecznie podkręcały atmosferę. Jak to było naprawdę? Zapraszam Was na recenzję Strefy skażenia Richarda Prestona.   Pierwsze przypadki zakażenia wirusem ebola pojawiły się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Pamiętajmy, że ludzkość walczy z innym, równie groźnym wirusem HIV, a wszystkie społeczeństwa dopiero uczą się co to takiego właściwie jest, a zarażeni nie są śmiertelnym niebezpieczeństwem dla reszty. Od 1980 roku rozpoczyna się prawdziwa walka - śmiertelnie niebezpieczny wirus daje o sobie znać, pokazując swoją siłę, a ówcześni lekarze nie są w stanie nic zrobić. Strefa skażenia to zapis drogi, jaki przeszła ludzkość by poznać ten specyficzny wirus. Preston stworzył powieść przerażająco autentyczną. I chwała mu za to!  Napisanie książki opartej na faktach, zmieniając niektóre nazwiska i wydarzenia wydaje się być bardzo prostym zadaniem. Nic bardziej mylnego! Setki godzin poświęconych na poznanie rzeczywistości, mozolna konstrukcja fabuły - to nie może być ckliwa opowiastka, która po prostu jest i nie porusza nas w jakikolwiek sposób. Medyczna literatura faktu jest tym bardziej trudnym gatunkiem - autor musi się znać na tym o czym chce pisać, jednak największa trudność polega na jak najbardziej obrazowym pokazaniu czytelnikowi o co w tym chodzi - bez zbędnych, skomplikowanych naukowo opisów poszczególnych czynności i specyficznych zabiegów. Taka książka musi być do bólu prawdziwa i odzwierciedlać grozę tamtych wydarzeń. I znów Preston wychodzi z tego zadania obronną ręką. Świetnie napisana Strefa skażenia ukazuje okropną rzeczywistość, w której znaleźli się zwykli ludzie, postawieni przed nieznanym.  Kilka znać należy się stylowi autora. Do bólu prawdziwy, ciut emocjonalny, ale i profesjonalny w najbardziej odpowiednich momentach. Preston pokazuje, że wie o czym pisze i ma dokładny plan pokazania nam swoich odczuć i niebezpieczeństwa wirusa. Kłują w oczy krótkie zdania umiejscowione w lekturze, które psują napięcie. Nie jest to wielka wada, ale właśnie w tym uwidacznia się kunszt autora i sposób posługiwania się językiem. Z drugiej strony, ten typ gatunku literackiego nie potrzebuje epickich opisów, nagromadzonych emocjonalnie. Niemniej jednak w niektórych momentach przydałby się ciut inny opis.  Strefa skażenia nie jest dla ludzi o słabych żołądkach. W telewizji informowano nas o liczbie ofiar, gdzie w Europie zmarł kolejny pacjent szpitala, który niedawno był w Afryce. Jednak nikt nie mówił czym charakteryzuje się zakażeniem wirusem ebola, jakie są jego objawy, na co zwrócić uwagę. Preston skutecznie odsłania przed nami prawdę i obrazowo opisuje wszystkie dolegliwości związane z zarażeniem. Przy czym "dolegliwości" to za słabe słowo, by opisać w jednym słowie to co się dzieje z człowiekiem, w chwili gdy wirus dostanie się do organizmu. To powolne i bolesne wyniszczenie ciała - człowiek chce umrzeć i zapomnieć o wszystkim. Ebola jest straszliwym wirusem, który robi z człowiekiem co chce. A Preston? Opisuje to wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Brutalność, dosadność opisów daje o sobie znać już od początkowych stron książki, gdzie poznajemy historię samego wirusa i jego pierwszych ofiar. Uwierzcie mi, potrzebowałem chwili by to wszystko sobie wyobrazić i wcale nie było mi do śmiechu, gdy uświadomiłem sobie, że kilkanaście minut wcześniej jadłem obiad.  Strefa skażenia wciąga od pierwszych stron. To nie tylko zasługa aktualnemu tematowi, ale i płaszczyźnie fabularnej, którą wykorzystał autor. Wszystko nabiera dodatkowej autentyczności, gdy zdamy sobie sprawę, że bohaterowie książki są ludźmi z krwi i kości, tak jak my. Nie są niepokonanymi herosami, których nie ima się żadne niebezpieczeństwo, a wirus im nie straszny. Boją się tak jak my, są świadomi realnego zagrożenia - każdy ich ruch musi być przemyślany, nawet najmniejszy błąd zostanie wykorzystany przez wirusa, co może zakończyć się naprawdę tragicznie. Strefa skażenia daje do myślenia, co autor podkreśla na każdym kroku - uparł się wręcz by uświadomić swoim czytelnikom, ze wirus to naprawdę niebezpieczna broń, która rozprzestrzenia się w straszliwym tempie. Wyglądało to trochę, jakby Preston chciał nam pogrozić palcem i skarcić, że bagatelizujemy ten problem.   Wszyscy, którzy lubią pełnokrwiste i do bólu prawdziwe thrillery medyczne znajdą w Strefie skażenia prawdziwą gratkę. Od początkowych stron poczujecie wiszące niebezpieczeństwo, a wartka akcja pochłonie Was bez reszty. Uważajcie tylko na obrazowe i plastyczne opisy - jest ich sporo, każdy tak samo przerażający i autentyczny. Jeśli macie wrażliwe żołądki możecie poczuć nieprzyjemne konwulsje podczas lektury, ale zarzekam się, że warto. Strefa skażenia to bardzo dobry kawał thrillera!  A właśnie tę książkę możecie wygrać w rocznicowym konkursie! Serdecznie Was zachęcam do udziału! [KLIK]   Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję   www.wsqn.pl   Wydawnictwo SQN  Data wydania 18 lutego 2015  Liczba stron 320  Ocena 7/10Czego ludzie boją się najbardziej? Tego co nieznane. Niewiedza to potężna broń, która paraliżuje strachem każdego. Ludzkość od wieków żyje w strachu przed wizją apokalipsy, końca świata. W ciągu naszej historii ten temat był poruszany wielokrotnie, co rusz pojawiały się kolejne wizje końca ludzkości, okraszone niewysłowionym cierpieniem. Astronomowie przewidują, że w końcu coś na nas spadnie, geolodzy mówią o ogólnoświatowym trzęsieniu ziemi, a nawiedzeni wierni zwiastują przyjście kogoś, kto rozwali cały świat w drobny mak. Wiecie co jest najgorsze? To czyste spekulacje i tak naprawdę można je uznać za bzdury wyssane z palca. Tak po prawdzie najbardziej niebezpieczne są nieodkryte choroby na które nie ma lekarstwa. To istna walka z czasem, która niesie za sobą niewyobrażalną ilość śmierci. Kilka miesięcy temu wszyscy słyszeliśmy co działo się w środkowej Afryce - setki zabitych, kolejne zainfekowane wioski i miasta i groźba światowej pandemii. Ebola i jej cień zawisł nad światem, a media z całego świata skutecznie podkręcały atmosferę. Jak to było naprawdę? Zapraszam Was na recenzję Strefy skażenia Richarda Prestona.


Pierwsze przypadki zakażenia wirusem ebola pojawiły się w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Pamiętajmy, że ludzkość walczy z innym, równie groźnym wirusem HIV, a wszystkie społeczeństwa dopiero uczą się co to takiego właściwie jest, a zarażeni nie są śmiertelnym niebezpieczeństwem dla reszty. Od 1980 roku rozpoczyna się prawdziwa walka - śmiertelnie niebezpieczny wirus daje o sobie znać, pokazując swoją siłę, a ówcześni lekarze nie są w stanie nic zrobić. Strefa skażenia to zapis drogi, jaki przeszła ludzkość by poznać ten specyficzny wirus. Preston stworzył powieść przerażająco autentyczną. I chwała mu za to!

Napisanie książki opartej na faktach, zmieniając niektóre nazwiska i wydarzenia wydaje się być bardzo prostym zadaniem. Nic bardziej mylnego! Setki godzin poświęconych na poznanie rzeczywistości, mozolna konstrukcja fabuły - to nie może być ckliwa opowiastka, która po prostu jest i nie porusza nas w jakikolwiek sposób. Medyczna literatura faktu jest tym bardziej trudnym gatunkiem - autor musi się znać na tym o czym chce pisać, jednak największa trudność polega na jak najbardziej obrazowym pokazaniu czytelnikowi o co w tym chodzi - bez zbędnych, skomplikowanych naukowo opisów poszczególnych czynności i specyficznych zabiegów. Taka książka musi być do bólu prawdziwa i odzwierciedlać grozę tamtych wydarzeń. I znów Preston wychodzi z tego zadania obronną ręką. Świetnie napisana Strefa skażenia ukazuje okropną rzeczywistość, w której znaleźli się zwykli ludzie, postawieni przed nieznanym.

Kilka zdań należy poświęcić stylowi autora. Do bólu prawdziwy, ciut emocjonalny, ale i profesjonalny w najbardziej odpowiednich momentach. Preston pokazuje, że wie o czym pisze i ma dokładny plan pokazania nam swoich odczuć i niebezpieczeństwa wirusa. Kłują w oczy krótkie zdania umiejscowione w lekturze, które psują napięcie. Nie jest to wielka wada, ale właśnie w tym uwidacznia się kunszt autora i sposób posługiwania się językiem. Z drugiej strony, ten typ gatunku literackiego nie potrzebuje epickich opisów, nagromadzonych emocjonalnie. Niemniej jednak w niektórych momentach przydałby się ciut inny opis.

Strefa skażenia nie jest dla ludzi o słabych żołądkach. W telewizji informowano nas o liczbie ofiar, gdzie w Europie zmarł kolejny pacjent szpitala, który niedawno był w Afryce. Jednak nikt nie mówił czym charakteryzuje się zakażeniem wirusem ebola, jakie są jego objawy, na co zwrócić uwagę. Preston skutecznie odsłania przed nami prawdę i obrazowo opisuje wszystkie dolegliwości związane z zarażeniem. Przy czym "dolegliwości" to za słabe słowo, by opisać w jednym słowie to co się dzieje z człowiekiem, w chwili gdy wirus dostanie się do organizmu. To powolne i bolesne wyniszczenie ciała - człowiek chce umrzeć i zapomnieć o wszystkim. Ebola jest straszliwym wirusem, który robi z człowiekiem co chce. A Preston? Opisuje to wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Brutalność, dosadność opisów daje o sobie znać już od początkowych stron książki, gdzie poznajemy historię samego wirusa i jego pierwszych ofiar. Uwierzcie mi, potrzebowałem chwili by to wszystko sobie wyobrazić i wcale nie było mi do śmiechu, gdy uświadomiłem sobie, że kilkanaście minut wcześniej jadłem obiad.

Strefa skażenia wciąga od pierwszych stron. To nie tylko zasługa aktualnemu tematowi, ale i płaszczyźnie fabularnej, którą wykorzystał autor. Wszystko nabiera dodatkowej autentyczności, gdy zdamy sobie sprawę, że bohaterowie książki są ludźmi z krwi i kości, tak jak my. Nie są niepokonanymi herosami, których nie ima się żadne niebezpieczeństwo, a wirus im nie straszny. Boją się tak jak my, są świadomi realnego zagrożenia - każdy ich ruch musi być przemyślany, nawet najmniejszy błąd zostanie wykorzystany przez wirusa, co może zakończyć się naprawdę tragicznie. Strefa skażenia daje do myślenia, co autor podkreśla na każdym kroku - uparł się wręcz by uświadomić swoim czytelnikom, ze wirus to naprawdę niebezpieczna broń, która rozprzestrzenia się w straszliwym tempie. Wyglądało to trochę, jakby Preston chciał nam pogrozić palcem i skarcić, że bagatelizujemy ten problem. 

Wszyscy, którzy lubią pełnokrwiste i do bólu prawdziwe thrillery medyczne znajdą w Strefie skażenia prawdziwą gratkę. Od początkowych stron poczujecie wiszące niebezpieczeństwo, a wartka akcja pochłonie Was bez reszty. Uważajcie tylko na obrazowe i plastyczne opisy - jest ich sporo, każdy tak samo przerażający i autentyczny. Jeśli macie wrażliwe żołądki możecie poczuć nieprzyjemne konwulsje podczas lektury, ale zarzekam się, że warto. Strefa skażenia to bardzo dobry kawał thrillera!

A właśnie tę książkę możecie wygrać w rocznicowym konkursie! Serdecznie Was zachęcam do udziału! [KLIK]


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję

 www.wsqn.pl


Wydawnictwo
SQN

Data wydania
18 lutego 2015

Liczba stron
320

Ocena
7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz