Przyznam się bez bicia - przeczytałem jeden komiks Henryka Chmielewskiego "Tytus, Romek i A'Tomek". Powiem więcej, nadal mam problemy z rozróżnieniem poszczególnych postaci, nie wiem o co tam chodzi, na czym polega fenomen komiksu Papcia Chmiela. Co nie znaczy, że nie mam szacunku do sławnych postaci - to tak naprawdę klasyka wśród polskich komiksów, coś, co wielu lubi, a wręcz i kocha. Egmont postanowił wydać grę w tym temacie, a konkretniej, licytacyjną grę planszową, w którym naszym głównym zadaniem jest ułożenie jak najbardziej wartościowego komiksu. Zapraszam na recenzję!
Po otwarciu standardowego pudełka otrzymujemy średniej wielkości planszę, masę kwadratowych znaczników, kokosy, figurkę Papcia Chmiela, żetony orderów, plansze komiksów, zasłonki, znaczniki pieniędzy i dobrze napisaną instrukcję. To co najbardziej cieszy to oczywiście zasłonki dla każdego z graczy, które utrudniają przeciwnikom odgadnięcie ile posiadamy pieniędzy - to coś podobnego, co znamy z gry planszowej "Gra o Tron". Wszystkie elementy stoją na wysokim poziomie wykonania, jasno określone i zaznaczone, nie trafił się ani jeden element uszkodzony czy też zniszczony. Grafiki na poszczególnych żetonach i planszach są kropka w kropkę tę z komiksu i tak naprawdę nie podejmę się ich oceniania - "Tytus, Romek i A'Tomek" to klasyka sama w sobie, prawdziwa legenda.
Jak się w to gra? "Tytus, Romek i A'Tomek" to gra licytacyjna, w której naszym zadaniem jest zdobycie żetonów z poszczególnych kategorii - gość, pojazd, bohater, miejsce, tekst i kilka innych - są one warte odpowiednią liczbę punktów. Te układamy na naszych planszach. Jak zdobyć te żetony? Są one umieszczane w poszczególnych miejscach na planszy. Każdy z graczy licytuje się o poszczególne miejsce i w zależności od liczby żetonów tam leżących zdobywa ich taką liczbę. Płaci określoną sumę i dzieli ją po równo dla każdego z przeciwników, jeśli wychodzi nieparzyście, resztę wrzuca do banku - będzie ona dostępna w następnym dzieleniu. Jeśli któryś z graczy ułoży swój komiks od razu podlicza jego wartość punktową i zdobywa jednego kokosa z wartością komiksu. Dodatkowo w grze można zdobyć fajne ordery - za najlepszy komiks z jednym z trzech bohaterów komiksu, za komiks ze wszystkimi bohaterami, za najgorszy komiks, i tak dalej. Proste?
Co mogę powiedzieć o grze "Tytus, Romek i A'Tomek"? To ciekawa gra licytacyjna, oparta na mechanice gry, w której tworzymy studio filmowe. Pomysł zapożyczony, jednak jak sprawdza się w takiej tematyce? Średnio. Niestety, "Tytus, Romek i A'Tomek" to gra mierna, bardzo dobrze wykonana, ale jej mechanika nie pasuje do tego tematu. Owszem, układamy komiks, dostajemy ordery, możemy podziwiać ciekawe grafiki na żetonach, kombinować gdzie pójść va bank i zdobyć upragnione żetony, jednak nie czuć w tym klimatu. Za grosz, my po prostu licytujemy się z innymi o żetony, które dadzą nam zwycięstwo, to wszystko. Gra trwa cztery rundy, co jest naprawdę optymalnym rozwiązaniem. Tak naprawdę wątpię, bym często sięgał po ten tytuł.
Z wielką przyjemnością sięgnąłbym po "Tytus, Romek i A'Tomek", ale w wersji przygodowej? Coś muszę zbierać, omijać przeszkody, pokonywać wrogów, mam wyznaczony cel. Komiks Chmielewskiego zasługuje na takie coś - mimo że nie jestem jego fanem, to wiem, że są grupy ludzi, którzy mają wszystkie księgi przygód tytułowej trójki. I właśnie dla takich osób jest ta gra - nie ważne, że mechanika nie sprawdza się znakomicie, fani tego tytułu będą naprawdę zafascynowani! Sam jestem przychylnie nastawiony do tej gry - mogę wyciągnąć ją na stół, pokazać znajomym, jak wygląda ciekawa gra licytacyjna, ale to wszystko.
W "Tytus, Romek i A'Tomek" często zdarza się pewna, bardzo typowa sytuacja w tego typu grach planszowych. Na planszy zostają wyłożone żetony, każdy opracowuje strategię i tak naprawdę każdy z graczy chce zdobyć jedną, góra dwie plansze z żetonami. Gdy jednemu z przeciwników uda się zdobyć kilka takich plansz, my możemy być pewni, że nie będziemy w stanie wygrać. Tak było z nami, gdy grałem z Lubą - chcieliśmy sprawdzić wariant dwuosobowy. Luba po prostu wygrywała każdą licytację, w której do zdobycia były najciekawsze i te najbardziej wartościowe przedmioty - ja musiałem pogodzić się z porażką już w 3 rundzie, przez co cała gra nie należała do najprzyjemniejszych.
No właśnie, regrywalność. Wszystkie gry licytacyjne najlepiej sprawdzają się przy maksymalnej liczbie uczestników. Są większe emocje, można kombinować na różne sposoby, a cała rozgrywka jest o wiele przyjemniejsza - właśnie dla takich grup polecam tę grę. Właśnie w takich momentach wypływa z niej to co najlepsze i każdy z graczy będzie się cieszył "Tytusem, Romkiem i A'Tomkiem".
Cała rozgrywka według informacji na pudełku zajmuje około godziny czasu. Przy mniejszym gronie będzie to zdecydowanie krótsza gra, a z kolei w maksymalnym gronie są spore szanse, że przekroczycie ten limit. Egmont poleca ją już od 10 roku życia - ja podniósłbym ciut ten wiek, młodzi zwykle często denerwują się z prawdziwą pasją, gdy przegrywają ważną licytację, psując tym samym innym graczom część przyjemności płynącej w gry.
Jeśli jesteście fanami gier licytacyjnych, "Tytus, Romek i A'Tomek" sprawdzi się bardzo dobrze. Jeśli dodatkowo, lubicie komiks Papcia Chmiela, macie w domu wszystkie księgi - musicie mieć tę grę! Ja oceniam ją na 5/7 i muszę Wam powiedzieć jeszcze raz, że czekam na przygody trójki bohaterów, ale w innym wydaniu - cała gra Egmontu bardzo traci na klimacie, przez co sama idea tworzenia komiksu z bohaterami Chmielewskiego schodzi na drugi plan. Co nie zmienia faktu, że "Tytus, Romek i A'Tomek" to dobra gra licytacyjna i jako taką ją Wam polecam!
P.S. Serdecznie dziękuję Lubej za fantastyczne zdjęcia! Od dzisiaj jesteś oficjalnym fotografem bloga!
Za udostępnienie egzemplarza gry serdecznie dziękuję
Wydawnictwo
Egmont
Data wydania
2015
Sugerowana cena detaliczna
99,95 zł
Ocena
5/7
0 komentarze:
Prześlij komentarz