Na co dzień mieszkam w Krakowie. Nie pochodzę z tego miasta, jednak w od początków mojego krótkiego życia towarzyszyło mi nieustannie - w czasach młodości to właśnie podróż do stolicy Małopolski była największą atrakcją. Wawel, Stare Miasto, Kazimierz.. Rodzice chcieli pokazać mi masę zabytków, pokazać ciekawe zakątki miasta, zainteresować, a ja.. cóż, błagałem by wzięli mnie do najbliższego McDonalda, bo u nas w mieście takich cudów nie ma. W ocenie zagranicznych turystów, Kraków to jedna z najładniejszych miast na świecie, i chociaż rodacy aż tak pozytywnie nastawieni nie są, to trzeba przyznać, że akurat to miasto ma swój urok i niepowtarzalną atmosferę. Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński, ukrywający się pod nazwiskiem Maryli Szymiczkowej napisali książkę, którą chciałem mieć od razu w swojej biblioteczce. "Tajemnica domu Helclów" to kryminał w stylu retro, którego akcja dzieje się właśnie w Krakowie.
Zaczyna się niezwykle leniwie. Pani Szczupaczyńska, która ma mnóstwo spraw na głowie, takich jak wybór wina do obiadu, sprawdzenie czy służąca dobrze wykonała swoją pracę, okropnie się nudzi. Jest typową, XIX-wieczną panią domu, której domowe obowiązki sprowadzają się do godnego reprezentowania domu, picia herbaty z przyjaciółmi i uczęszczanie wraz z mężem na spotkania towarzyskie, bale i innego typu uroczystości. Przez kompletny przypadek, nasza główna bohaterka natyka się na serię zbrodni w domu spokojnej starości, gdzie damy w starczym już wieku oddają się w ręce sióstr zakonnych. Dom Helclów to miejsce zbrodni, a Pani Szczupaczyńska to taka nasza, krakowska Pani Marple.
Oprawa historyczna książki to mistrzostwo świata. Jak już wspomniałem, mieszkam w Krakowie, jednak nigdy nie miałem okazji poznać historii tego miasta - oczywiście, to czego uczono mnie w szkole to tylko oględne i często bezwartościowe informacje. Można powiedzieć, że "Tajemnica domu Helclów" to potężne źródło informacji o Krakowie z ostatnich lat XIX wieku. Drobiazgowość życia codziennego społeczeństwa, życia miasta, jego funkcjonowania jest naprawdę kapitalnie opracowana i pokazana w czysty i przejrzysty sposób. To historyczna gratka dla rodowitych Krakusów, którzy chcą poznać swoje miasto z kryminalnej strony.
Nasza główna bohaterka, Pani Szczupaczyńska to niczym niewyróżniająca się pani domu, która ma swoich usługach dobrą służącą, nie musi się niczym martwić, gdyż pensja męża, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego zapewnia mocną, materialną przyszłość. Sama Szczupaczyńska ma aspiracje do bycia kims więcej niż kobietą, która jest żoną profesora. Oczywiście, przywykła do arystokratycznego stylu życia, jednak ona też chciałaby coś w życiu osiągnąć. Jej postać jest naprawdę dobrze skonstruowana i opisana - logiczna, poprawna charakterystyka, która przyciąga oko przeciętnego czytelnika.
Jak sprawdza się kryminał retro w stolicy Małopolski? Na to pytanie nie mogę odpowiedzieć, po prostu nie znam na nie odpowiedzi. "Tajemnica domu Helclów" reklamowana jest jako kryminał.. Tylko że akurat tego gatunku, w tej książce jest najmniej. Paradoksalnie, tę książkę kryminałem nazwać nie można, ba! to powieść obyczajowa, z kryminalnym wątkiem w tle. Dlaczego tak się dzieje? Autorzy, zwyczajowo popełnili jeden, ale to bardzo poważny błąd. Skupili się na jak najdokładniejszym przedstawieniu XIX-wiecznego Krakowa, zapominając przy tym, że przecież gdzieś tam jest zagadka zabójstwa do rozwiązania.
Wygląda to tak, że nasza główna bohaterka, bijąca na głowę ówczesnych, doświadczonych inspektorów, rozwiązuje każdy aspekt zagadki, krok po kroku, niewyobrażalnie męcząc czytelnika. Masa opisów, ich drobiazgowość, usilna chęć przedstawienia wszystkiego z drobnymi szczegółami, nieustanne spowalnianie tempa akcji - to wszystko składa się na gatunkowe przeciętniaka, przez którego ciężko przebrnąć, nawet amatorom gatunku. A przecież "Tajemnica domu Helclów" ma aspiracje do bycia w gronie lepszych, polskich kryminałów tego roku. Niestety, błędy autorów, chcących pokazać nam życie miasta, zamiast stworzenia ciekawej zagadki kryminalnej, mogą odstraszyć potencjalnych czytelników.
Bardzo podoba mi się wprowadzenie do każdego rozdziału - krótkie zdanie, zwięźle opisujące co będzie się w nim działo. To tylko taki retro smaczek, ale jakże optymistycznie nastrajający na resztę lektury. Szkoda tylko, że zamiast porządnego, dobrze napisanego kryminału, "Tajemnica domu Helclów" okazuje się być dobrze napisaną powieścią obyczajową, która ani nie zachwyca ani nie powoduje żadnych, większych emocji. Taką książkę najlepiej podsumuje znane wszystkim zdanie "miało być pięknie, a wyszło jak zwykle". I na tym zakończę.
Za przekazanie książki do recenzji dziękuję
Wydawnictwo
Znak
Data wydania
lipiec 2015
Liczba stron
288
Ocena
5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz