5 paź 2014

4

Kamil pisze #12 Relacja z trzeciego dnia Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie. Pokaz filmu Gladiator!


Za tę relację zabierałem się kilka razy, bo sam nie wiedziałem, jaką formę wybrać i czy przedstawić Wam suche fakty okraszone kilkoma zdjęciami, czy zdecydować się na opis, w którym zawrę wszystkie szczegóły. Wygrała ta druga opcja; oczywiście zdjęć nie zabraknie, ba! nawet film się pojawi :) Pokaz filmu Gladiator z muzyką na żywo zaplanowany został na 27 września, na godzinę 18.00. Można powiedzieć, że bilety kupiliśmy w ostatniej chwili, gdyż miejsc do wyboru praktycznie bardzo malutko, a po dwóch dniach od zakupu gruchnęła wieść, że na pokazie będzie obecny sam Hans Zimmer! Po tej informacji wejściówki rozeszły się jak ciepłe bułeczki i nikt nie zwracał uwagi na odległość miejsca od sceny, myśląc tylko o tym, żeby zobaczyć na żywo genialnego kompozytora.


Nasze miejsca były usytuowane na górnej trybunie, jednak dokładnie na przeciwko sceny, dzięki czemu mieliśmy doskonały obraz całego pokazu jak i areny. Warto zaznaczyć, że miejsce wydarzenia, czyli niedawno wybudowana Kraków Arena zachwycała swoim ogromem i kształtem. Mogąca pomieścić około 15 tysięcy widzów skutecznie może konkurować z Ergo Areną czy nawet Spodkiem - potencjał ogromny. Właśnie takiego miejsca brakowało w tym mieście, do tej pory ciężko było znaleźć dobrą lokalizację koncertów największych gwiazd, a jak wiadomo, na Błoniach i Rynku to praktycznie niemożliwe. Kraków Arena to jedna z lepszych inwestycji tego miasta! Mieszkamy od niej 7 minut drogi piechotą, więc dostęp do niej mamy praktycznie idealny.

Od początku zastanawiała nas jedna rzecz. Czy obowiązuje jakiś dress code na takich imprezach?
Czy trzeba ubrać się elegancko czy "ciuchy na co dzień" wystarczą? Zdecydowaliśmy się ubrać elegancko i dobrze zrobiliśmy, bo.. wyróżnialiśmy się z tłumu! Przeważająca większość ludzi była ubrana normalnie, bez elegancji, choć zdarzały się pary, które ubrane były podobnie jak my. Osobiście uważam, że tego typu koncert, gdzie orkiestra gra na żywo, jest dyrygent i inne tego typu sprawy wymagają odpowiedniego podejścia widzów - przecież odpowiedni ubiór to wyraz szacunku dla ich pracy.

Weszliśmy do wnętrza Areny i .. szlag mnie trafił! Przy wejściach na trybuny, z dwóch stron zostały rozmieszczone miejsca dla firmy gastronomicznej, która oprócz napojów, w swojej ofercie miała: piwo, popcorn, zapiekanki, nachosy i inne przekąski. No jasna cholera może człowieka trafić! Wyobrażacie sobie taką sytuację w teatrze, filharmonii czy operze? Nie patrzmy na horrendalne ceny jakie sobie życzyli za usługi, ale tak po prostu nie wypada! Pokaz filmu z muzyką na żywo to kulturalne wydarzenie, któremu należy się szacunek i respekt! Wyobraźcie sobie taką sytuację - siedzicie na krzesełku, oglądacie film, wsłuchujecie się w genialne wykonanie utworów przez orkiestrę, a tu za Waszymi plecami ktoś pożera popcorn, pije piwsko i przegryza to jeszcze nachosami, bezlitośnie przy tym chrupiąc, szmerając i tłukąc się! No przecież można wykitować na miejscu. Zero szacunku do muzyków i dyrygenta, którzy przez ponad trzy godziny (z małą przerwą) grają bez wytchnienia. Tym faktem jestem po prostu zniesmaczony.


Wracając do pokazu. Po krótkich przemówieniach organizatorów, przyszedł czas na gościa honorowego czyli Hansa Zimmera, genialnego kompozytora. Okazał się miłym, sympatycznym człowiekiem, który potrafi żartować i powiedzieć kilka pięknych słów o orkiestrze. To właśnie ich nazwał gladiatorami sceny, gdyż wiedział jak trudne zadanie przed nimi stoi. Po tym wszystkim przyszedł czas na gwóźdź programu, czyli pokaz filmu. Niestety nie mogła wystąpić przed nami Lisa Gerrard, kobieta, która zaśpiewała w oryginale filmu, a jej miejsce zastąpiła Kaitlyn Lusk, która śpiewała już w Krakowie na FMF, przy okazji pokazu Władcy Pierścieni.

Pierwsze wrażenie po wybrzmieniu pierwszych dźwięków? Idealnie dopasowany dźwięk i jego głośność. Film i muzyka dobrze ze sobą współgrały, nie było żadnych zgrzytów, tylko przy wyższych partiach orkiestra zagłuszała rozmowy aktorów w filmie. Pokaz podzielono na dwie części, mniej więcej w połowie Gladiatora ogłoszono 15 minut przerwy dla muzyków i dyrygenta, by mogli trochę odpocząć i ochłonąć. Dla widzów był to czas podziwiania Areny i jej wielkości, a robiła duże wrażenie! Trybuny były wypełnione po brzegi, a dosłownie wszyscy byli zachwyceni dotychczasowym pokazem. Gdy rozbrzmiały pierwsze dźwięki części drugiej, wszyscy czekali na kwintesencje Gladiatora czyli finałową walkę Maximusa z Kommodusem i napisy końcowe, gdzie możemy posłuchać najbardziej rozpoznawalny kawałek ścieżki dźwiękowej całego filmu czyli Now we are free. 

Ekulturalni tu byli!
 Gdy pomyślę o tych dwóch momentach, do tej pory przebiegają mnie ciarki po całym ciele. Po walce Maximusa Luba zawsze płacze, więc spodziewałem się hektolitrów łez w jej wykonaniu, gdy usłyszymy muzykę na żywo. Tak się nie stało i wyszło tak, że to mnie ogarnęły większe emocje od Niej :P Nie spodziewałem się, że będzie aż tak wielka różnica między słuchaniem widowiska na żywo, a oglądaniem filmu w domowym zaciszu. Wierzcie mi, to dwa kompletnie różne sprawy. Nie da się tego opisać, bo samemu trzeba to przeżyć i mówię Wam - cokolwiek będzie za rok, jedźcie do Krakowa! Warto! Oczywiście wykonanie Kaitlyn różniło się od oryginału jednak dała ona z siebie wszystko i pokazała, że głos ma i to jaki!

Muszę trochę ponarzekać, bo podczas napisów końcowych część widzów zaczęła wychodzić z pokazu! Finałowa część filmu, a ludzie wychodzą? To nie do pomyślenia i niektórzy znów pokazali jakikolwiek brak szacunku dla orkiestry. Jednak gdy pokaz się skończył i orkiestra zamilkła na trybunach wybuchły najgłośniejsze oklaski jakie słyszałem i trwały nieprzerwanie przez ponad 5 minut! Owacje na stojącą zachwyconych widzów pokazały, że muzycy dali prawdziwy popis swoich możliwości. W tym miejscu składam głęboki ukłon w stronę orkiestry  Sinfonietta Cracovia, chóru Pro Musica Mundi oraz dyrygenta, który prowadził całe widowisko Ludwiga Wicki. Genialne wykonanie muzyki, które na zawsze pozostanie w mej pamięci. Do tej pory jestem zachwycony o czarowany pokazem, który wydobył z nas największe emocje.

Kończąc, muszę powiedzieć, że cokolwiek by nie było, za rok też się wybierzemy! Patrząc na skalę tegorocznego widowiska, można dojść do wniosku, że organizatorzy zrobią wszystko by za rok udowodnić, że potrafią organizować prawdziwie epickie koncerty. Nie pozostaje nic innego jak czekać te 365 dni i wypatrywać informacji o pokazach, gwiazdach i wydarzeniach towarzyszących 8 Festiwalowi Muzyki Filmowej. Zachęcam Was bardzo gorąco, bo warto, naprawdę! 

P.S. Ten tekst pisałem przy słuchaniu ścieżki dźwiękowej z Gladiatora - nawet nie wiecie jak dobrze się pisało! :D


Film powyżej to nasze nagranie finałowej walki, prawdziwa bomba!

A tutaj macie więcej zdjęć :D

Dzień dobry. Jestem Maximus.
Pan po prawej to Hans.
Ile tu ludzi!

4 komentarze:

  1. Chciałabym tam być ;)
    rozumiem Twoje zniesmaczenie jedzeniem, mnie nawet w kinie wnerwia chrupanie, a co dopiero podczas takiego koncertu. To tak jakby ktoś robił to w teatrze...
    Filmik super, domyślam się jaki efekt był na żywo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne świetne przeżycie i zazdroszczę strasznie i również bym się wściekała na całą otoczkę gastronomiczną, no przecież w niektórych miejscach to po prostu nie przystoi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci, marzyłam o tym, żeby pojechać do Krakowa na ten pokaz (zwłaszcza, że kocham i ubóstwiam muzykę Zimmera), ale oczywiście nie wyszło. Termin nijak mi nie pasował. A tym jedzeniem też jestem zniesmaczona, nawet gdy jestem w kinie, doprowadza mnie to do pasji. Dramat oglądam, wzruszam się jak to ja, i nagle tuż za mną chrup chrup szszszelessst chrup chrup. I jak tu nie dostać białej gorączki?!

    P.S. Mam nadzieję, że za rok uda mi się pojechać do Krakowa, uwielbiam i głównie słucham właśnie muzyki filmowej, a już drugi rok z rzędu nie mogę trafić na ten festiwal! :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie gadaj! :O Żarcie podczas takiego koncertu? Ale bym się wku*wił gdybym tam był.
    Ale samo widowisko musiało być mega!

    OdpowiedzUsuń