13 lis 2014

0

NOWY CYKL! Kamil sztukuje #1 Twory ludzkiego ciała.


Sztuka potrafi być dziwna. Potrafi zaciekawić, zniesmaczyć, zastanowić, zainteresować, obrzydzić, zdegustować. Współczesna sztuka to kompletnie inna bajka. Nie mamy już typowych obrazów, rzeźb - mamy instalacje. Zawirowań i dyskusji na temat kierunku rozwoju sztuki jest bez liku - można się zastanawiać do czego to wszystko zmierza, jednak artyści robią swoje i wymyślają coraz to dziwniejsze dzieła sztuki. Ja sam się zastanawiałem nad tym problemem, a szalę goryczy (i śmiechu) przepełniły zajęcia, na które uczęszcza Luba -  właśnie o sztuce współczesnej. Wpadłem na pomysł, który nie miałby prawa istnienia bez jej pomocy - przybliżyć Wam najbardziej pokręcone, ciekawe i szokujące dzieła. Nie mam na celu ośmieszenia kogokolwiek, a w sposób subiektywny opisać poszczególne obrazy, rzeźby i instalacje. Postanowiliśmy, że raz na miesiąc wybierzemy 5 przykładów, opartych na jednym temacie, który sami określimy. Zainteresowani? 



Zaczynam prawdziwym hardcorem, epickim master of disaster tematyki sztuki, czymś, co fizjologom się nie śniło, a zwykli ludzie nigdy na to by nie wpadli. Tematem numer jeden, który zadebiutuje ten cykl to TWORY LUDZKIEGO CIAŁA. Tak, moi Drodzy - gówno też może być sztuką i to wcale nie gównianą! Jak się okazuje ludzie byli zainteresowani tą tematyką zaraz po II Wojnie Światowej! Wtedy to właśnie pojawił się pierwszy.. obraz w wykonaniu Marcela Duchampa.

Sztuka potrafi być dziwna. Potrafi zaciekawić, zniesmaczyć, zastanowić, zainteresować, obrzydzić, zdegustować. Współczesna sztuka to kompletnie inna bajka. Nie mamy już typowych obrazów, rzeźb - mamy instalacje. Zawirowań i dyskusji na temat kierunku rozwoju sztuki jest bez liku - można się zastanawiać do czego to wszystko zmierza, jednak artyści robią swoje i wymyślają coraz to dziwniejsze dzieła sztuki. Ja sam się zastanawiałem nad tym problemem, a szalę goryczy (i śmiechu) przepełniły zajęcia, na które uczęszcza Luba -  właśnie o sztuce współczesnej. Wpadłem na pomysł, który nie miałby prawa istnienia bez jej pomocy - przybliżyć Wam najbardziej pokręcone, ciekawe i szokujące dzieła. Nie mam na celu ośmieszenia kogokolwiek, a w sposób subiektywny opisać poszczególne obrazy, rzeźby i instalacje. Postanowiliśmy, że raz na miesiąc wybierzemy 5 przykładów, opartych na jednym temacie, który sami określimy. Zainteresowani?   Zaczynam prawdziwym hardcorem, epickim master of disaster tematyki sztuki, czymś, co fizjologom się nie śniło, a zwykli ludzie nigdy na to by nie wpadli. Tematem numer jeden, który zadebiutuje ten cykl to TWORY LUDZKIEGO CIAŁA. Tak, moi Drodzy - gówno też może być sztuką i to wcale nie gównianą! Jak się okazuje ludzie byli zainteresowani tą tematyką zaraz po II Wojnie Światowej! Wtedy to właśnie pojawił się pierwszy.. obraz w wykonaniu Marcela Duchampa.  Gdzieś wyczytałem, że to autoportret stworzony dla kochanki na podpórce na książki. Duchamp słynął z dziwnych i pokręconych instalacji na przykład Fontanna - do wygooglania. Paysage fautif, bo tak owo dzieło się nazywa, w wolnym tłumaczeniu oznacza uszkodzony krajobraz. Naprawdę, niezły pejzażyk nam się trafił :) Duchamp nienawidził powtarzalności w sztuce, nie chciał tworzyć czegoś co zostało już stworzone, a jak możemy się domyślić, ciężko było stworzyć coś nowego. W wywiadzie z 1960 roku, artysta powiedział: The idea of repeating, for me, is a form of masturbation. I tak, rok później stworzył ów obraz przy pomocy swojej spermy. Na początku nikt nie wiedział z czego zrobiony jest pejzaż i dopiero w latach 80 ubiegłego wieku odkryto pochodzenie malowidła.     Jedziemy dalej i zatrzymujemy się przy najbardziej kontrowersyjnym i tajemniczym obiekcie, a raczej obiektach w sztuce, które do dziś są tematem wielu spekulacji, a wielu ludzi chciałoby zajrzeć do środka. O czym mowa? O Gównie artysty stworzonego przez Piero Manzoni, który postanowił, w 90 ponumerowanych i sygnowanych puszkach umieścić po 30 gram swojego gówna (trzeba nazywać rzeczy tak jak zostały nazwane przez artystę), które później zamknął i chciał sprzedać.  Manzoni uznał, że puszki będą sprzedawane za cenę w złocie, odpowiadającą ich wadze  - w roku 1961 musieliście wyłożyć za taką puszeczkę około 37 dolarów. Rozgłos i fala krytyki na dzieło spadły na Manzoniego z całego świata, jednak szybko stało się fenomenem i największą zagadką sztuki współczesnej. Czy zawartość puszek jest faktycznie taka jak powiedział artysta? Kilkukrotnie eksperymentowano, kombinowano jak dowieść prawdziwości tej tezy. DO tej pory ustalono, że w puszcze znajduję się jej mniejsza wersja, jednak co w niej jest, nie wiadomo do dzisiaj. Aha! W 2012 roku puszkę numer 12 sprzedano za 161 tysięcy dolarów.   Teraz będzie bardzo kontrowersyjnie i niektórzy mogą poczuć maksimum zniesmaczenia i zgorszenia. Po ukazaniu się tego dzieła, świat obiegły liczne dyskusje na temat wolności przekazu, cienką granicą miedzy sztuką, a bluźnierstwem. Nie znam drugiego, tak licznie hejtowanego obrazu, a prób jego uszkodzenia nie zliczysz. Mowa o Piss Christ Andreasa Serrano, który nasikał do przezroczystego naczynia, po czym umieścił w nim plastikowy krucyfiks. Fotografia, którą później zrobił została potępiona przez wszystkie środowiska katolickie, a samo zdjęcię wywołało największy skandal kulturalny końca XX wieku. Można się zastanawiać gdzie sięga wolność w tworzeniu, zapewniona artystom przez prawo, jednak nadal istnieje pewna granica, której nie powinno się przekraczać.   Czas na mały performance. Brytyjska artystka Millie Brown, zasłynęła z wymiotowania na płótno. Yup, nie macie problemów ze wzrokiem. Brytyjka odpowiednio przygotowuje się do wystąpienia - nic nie je przez dwa dni, robi miesięczne przerwy między wystąpieniami, na dodatek twierdzi, że nie szkodzi to jej zdrowiu. Co robi Millie? Pije mleko sojowe, wcześniej zabarwione na różne kolory, tak by później wyrzygać je w niezmienionej formie na płótno. Pomyślcie! Przecież ta artystka nie może ot tak narzygać i nazwać to dziełem sztuki! Ona musi się odpowiednio ustawić, pomóc sobie palcami i dostosować odległość od płótna. Możecie stukać się w głowę, jednak ludzie uważają to za naprawdę niezłe przedstawienie, a jej obrazy są porównywane do dzieł Pollocka (w sumie to obrazki czterolatka mogłyby nimi być). Z informacji dodatkowych - artystka działa od 2004 i ma się świetnie, dobrze zarabia na swoich dziełach, wystąpiła w teledysku do piosenki Lady Gagi.   Na koniec zostawiłem coś, w co nie mogłem uwierzyć i nie uwierzyłem póki nie zobaczyłem. Dzieło pochodzi z 2012 roku i tak naprawdę nie mam pojęcia jaki był zamysł autora. Ważne, że miał pomysł, który opierał się na popularności jednego  piosenkarzy. Otóż, Fox Bronte napisał do fanek Justina Biebera, aby wysłały na jego adres domowy swoje włosy. Tłumaczył im, że chce zrobić coś, co jeszcze nikt nie zrobił i stworzy z ich przesyłek portret ich ukochanego piosenkarza. Odzew był dość duży, wystarczający, aby ukończyć epickie dzieło. Efekt możecie podziwiać obok, jednak można się zastanawiać co w tym dziwnego? Portret został stworzony z włosów łonowych. I tu pojawia się pytanie, czy przesyłki przesłały typowe psychofanki, czy takie normalne też. Tego nie wiemy, jednak zdziwiłbym się i byłbym w szoku, jeśli ktoś normalny z miłości do swojego ulubionego artysty chciał przyczynić się w ten sposób do utrwalenia pamięci o nim.    To tyle na dzisiaj. Zachowałem chronologię, starając się przybliżyć Wam jak na przestrzeni 60 lat różni artyści zapragnęli wykorzystać twory swoich ciał do dziwnych i czasem niesmacznych projektów. Wiem, zacząłem z grubej rury, jednak to tylko przykład tego, że nikt nie wie w jakim kierunku zmierza dzisiejsza sztuka i może za kilka lat na wystawach w największych muzeach świata będziemy oglądać zamordowanych i zmasakrowanych ludzi, przywiezionych prosto z kostnicy? Artysta może mieć zamysł i go zrealizować, ale jest grupa ludzi, która decyduje, czy jest ono warte zainteresowania i to dzięki nim, a częściej przez nich mamy takie przykłady dzieł sztuki. Nie mówię tutaj o portrecie Biebera z łoniaków, ale taki Manzoni nieźle się obłowił na własnym gównie :) Do zobaczyska za miesiąc, obiecuje, że będzie mniej hardcorowo :)  Tekst napisany przeze mnie. Wszystkie określenia i epitety pochodzą z mojej głowy. Przykłady i treści merytoryczne przygotowała Luba.
Gdzieś wyczytałem, że to autoportret stworzony dla kochanki na podpórce na książki. Duchamp słynął z dziwnych i pokręconych instalacji na przykład Fontanna - do wygooglania. Paysage fautif, bo tak owo dzieło się nazywa, w wolnym tłumaczeniu oznacza uszkodzony krajobraz. Naprawdę, niezły pejzażyk nam się trafił :) Duchamp nienawidził powtarzalności w sztuce, nie chciał tworzyć czegoś co zostało już stworzone, a jak możemy się domyślić, ciężko było stworzyć coś nowego. W wywiadzie z 1960 roku, artysta powiedział: The idea of repeating, for me, is a form of masturbation. I tak, rok później stworzył ów obraz przy pomocy swojej spermy. Na początku nikt nie wiedział z czego zrobiony jest pejzaż i dopiero w latach 80 ubiegłego wieku odkryto pochodzenie malowidła. 

Sztuka potrafi być dziwna. Potrafi zaciekawić, zniesmaczyć, zastanowić, zainteresować, obrzydzić, zdegustować. Współczesna sztuka to kompletnie inna bajka. Nie mamy już typowych obrazów, rzeźb - mamy instalacje. Zawirowań i dyskusji na temat kierunku rozwoju sztuki jest bez liku - można się zastanawiać do czego to wszystko zmierza, jednak artyści robią swoje i wymyślają coraz to dziwniejsze dzieła sztuki. Ja sam się zastanawiałem nad tym problemem, a szalę goryczy (i śmiechu) przepełniły zajęcia, na które uczęszcza Luba -  właśnie o sztuce współczesnej. Wpadłem na pomysł, który nie miałby prawa istnienia bez jej pomocy - przybliżyć Wam najbardziej pokręcone, ciekawe i szokujące dzieła. Nie mam na celu ośmieszenia kogokolwiek, a w sposób subiektywny opisać poszczególne obrazy, rzeźby i instalacje. Postanowiliśmy, że raz na miesiąc wybierzemy 5 przykładów, opartych na jednym temacie, który sami określimy. Zainteresowani?   Zaczynam prawdziwym hardcorem, epickim master of disaster tematyki sztuki, czymś, co fizjologom się nie śniło, a zwykli ludzie nigdy na to by nie wpadli. Tematem numer jeden, który zadebiutuje ten cykl to TWORY LUDZKIEGO CIAŁA. Tak, moi Drodzy - gówno też może być sztuką i to wcale nie gównianą! Jak się okazuje ludzie byli zainteresowani tą tematyką zaraz po II Wojnie Światowej! Wtedy to właśnie pojawił się pierwszy.. obraz w wykonaniu Marcela Duchampa.  Gdzieś wyczytałem, że to autoportret stworzony dla kochanki na podpórce na książki. Duchamp słynął z dziwnych i pokręconych instalacji na przykład Fontanna - do wygooglania. Paysage fautif, bo tak owo dzieło się nazywa, w wolnym tłumaczeniu oznacza uszkodzony krajobraz. Naprawdę, niezły pejzażyk nam się trafił :) Duchamp nienawidził powtarzalności w sztuce, nie chciał tworzyć czegoś co zostało już stworzone, a jak możemy się domyślić, ciężko było stworzyć coś nowego. W wywiadzie z 1960 roku, artysta powiedział: The idea of repeating, for me, is a form of masturbation. I tak, rok później stworzył ów obraz przy pomocy swojej spermy. Na początku nikt nie wiedział z czego zrobiony jest pejzaż i dopiero w latach 80 ubiegłego wieku odkryto pochodzenie malowidła.     Jedziemy dalej i zatrzymujemy się przy najbardziej kontrowersyjnym i tajemniczym obiekcie, a raczej obiektach w sztuce, które do dziś są tematem wielu spekulacji, a wielu ludzi chciałoby zajrzeć do środka. O czym mowa? O Gównie artysty stworzonego przez Piero Manzoni, który postanowił, w 90 ponumerowanych i sygnowanych puszkach umieścić po 30 gram swojego gówna (trzeba nazywać rzeczy tak jak zostały nazwane przez artystę), które później zamknął i chciał sprzedać.  Manzoni uznał, że puszki będą sprzedawane za cenę w złocie, odpowiadającą ich wadze  - w roku 1961 musieliście wyłożyć za taką puszeczkę około 37 dolarów. Rozgłos i fala krytyki na dzieło spadły na Manzoniego z całego świata, jednak szybko stało się fenomenem i największą zagadką sztuki współczesnej. Czy zawartość puszek jest faktycznie taka jak powiedział artysta? Kilkukrotnie eksperymentowano, kombinowano jak dowieść prawdziwości tej tezy. DO tej pory ustalono, że w puszcze znajduję się jej mniejsza wersja, jednak co w niej jest, nie wiadomo do dzisiaj. Aha! W 2012 roku puszkę numer 12 sprzedano za 161 tysięcy dolarów.   Teraz będzie bardzo kontrowersyjnie i niektórzy mogą poczuć maksimum zniesmaczenia i zgorszenia. Po ukazaniu się tego dzieła, świat obiegły liczne dyskusje na temat wolności przekazu, cienką granicą miedzy sztuką, a bluźnierstwem. Nie znam drugiego, tak licznie hejtowanego obrazu, a prób jego uszkodzenia nie zliczysz. Mowa o Piss Christ Andreasa Serrano, który nasikał do przezroczystego naczynia, po czym umieścił w nim plastikowy krucyfiks. Fotografia, którą później zrobił została potępiona przez wszystkie środowiska katolickie, a samo zdjęcię wywołało największy skandal kulturalny końca XX wieku. Można się zastanawiać gdzie sięga wolność w tworzeniu, zapewniona artystom przez prawo, jednak nadal istnieje pewna granica, której nie powinno się przekraczać.   Czas na mały performance. Brytyjska artystka Millie Brown, zasłynęła z wymiotowania na płótno. Yup, nie macie problemów ze wzrokiem. Brytyjka odpowiednio przygotowuje się do wystąpienia - nic nie je przez dwa dni, robi miesięczne przerwy między wystąpieniami, na dodatek twierdzi, że nie szkodzi to jej zdrowiu. Co robi Millie? Pije mleko sojowe, wcześniej zabarwione na różne kolory, tak by później wyrzygać je w niezmienionej formie na płótno. Pomyślcie! Przecież ta artystka nie może ot tak narzygać i nazwać to dziełem sztuki! Ona musi się odpowiednio ustawić, pomóc sobie palcami i dostosować odległość od płótna. Możecie stukać się w głowę, jednak ludzie uważają to za naprawdę niezłe przedstawienie, a jej obrazy są porównywane do dzieł Pollocka (w sumie to obrazki czterolatka mogłyby nimi być). Z informacji dodatkowych - artystka działa od 2004 i ma się świetnie, dobrze zarabia na swoich dziełach, wystąpiła w teledysku do piosenki Lady Gagi.   Na koniec zostawiłem coś, w co nie mogłem uwierzyć i nie uwierzyłem póki nie zobaczyłem. Dzieło pochodzi z 2012 roku i tak naprawdę nie mam pojęcia jaki był zamysł autora. Ważne, że miał pomysł, który opierał się na popularności jednego  piosenkarzy. Otóż, Fox Bronte napisał do fanek Justina Biebera, aby wysłały na jego adres domowy swoje włosy. Tłumaczył im, że chce zrobić coś, co jeszcze nikt nie zrobił i stworzy z ich przesyłek portret ich ukochanego piosenkarza. Odzew był dość duży, wystarczający, aby ukończyć epickie dzieło. Efekt możecie podziwiać obok, jednak można się zastanawiać co w tym dziwnego? Portret został stworzony z włosów łonowych. I tu pojawia się pytanie, czy przesyłki przesłały typowe psychofanki, czy takie normalne też. Tego nie wiemy, jednak zdziwiłbym się i byłbym w szoku, jeśli ktoś normalny z miłości do swojego ulubionego artysty chciał przyczynić się w ten sposób do utrwalenia pamięci o nim.    To tyle na dzisiaj. Zachowałem chronologię, starając się przybliżyć Wam jak na przestrzeni 60 lat różni artyści zapragnęli wykorzystać twory swoich ciał do dziwnych i czasem niesmacznych projektów. Wiem, zacząłem z grubej rury, jednak to tylko przykład tego, że nikt nie wie w jakim kierunku zmierza dzisiejsza sztuka i może za kilka lat na wystawach w największych muzeach świata będziemy oglądać zamordowanych i zmasakrowanych ludzi, przywiezionych prosto z kostnicy? Artysta może mieć zamysł i go zrealizować, ale jest grupa ludzi, która decyduje, czy jest ono warte zainteresowania i to dzięki nim, a częściej przez nich mamy takie przykłady dzieł sztuki. Nie mówię tutaj o portrecie Biebera z łoniaków, ale taki Manzoni nieźle się obłowił na własnym gównie :) Do zobaczyska za miesiąc, obiecuje, że będzie mniej hardcorowo :)  Tekst napisany przeze mnie. Wszystkie określenia i epitety pochodzą z mojej głowy. Przykłady i treści merytoryczne przygotowała Luba.
Jedziemy dalej i zatrzymujemy się przy najbardziej kontrowersyjnym i tajemniczym obiekcie, a raczej obiektach w sztuce, które do dziś są tematem wielu spekulacji, a wielu ludzi chciałoby zajrzeć do środka. O czym mowa? O Gównie artysty stworzonego przez Piero Manzoni, który postanowił, w 90 ponumerowanych i sygnowanych puszkach umieścić po 30 gram swojego gówna (trzeba nazywać rzeczy tak jak zostały nazwane przez artystę), które później zamknął i chciał sprzedać.  Manzoni uznał, że puszki będą sprzedawane za cenę w złocie, odpowiadającą ich wadze  - w roku 1961 musieliście wyłożyć za taką puszeczkę około 37 dolarów. Rozgłos i fala krytyki na dzieło spadły na Manzoniego z całego świata, jednak szybko stało się fenomenem i największą zagadką sztuki współczesnej. Czy zawartość puszek jest faktycznie taka jak powiedział artysta? Kilkukrotnie eksperymentowano, kombinowano jak dowieść prawdziwości tej tezy. DO tej pory ustalono, że w puszcze znajduję się jej mniejsza wersja, jednak co w niej jest, nie wiadomo do dzisiaj. Aha! W 2012 roku puszkę numer 12 sprzedano za 161 tysięcy dolarów.


Sztuka potrafi być dziwna. Potrafi zaciekawić, zniesmaczyć, zastanowić, zainteresować, obrzydzić, zdegustować. Współczesna sztuka to kompletnie inna bajka. Nie mamy już typowych obrazów, rzeźb - mamy instalacje. Zawirowań i dyskusji na temat kierunku rozwoju sztuki jest bez liku - można się zastanawiać do czego to wszystko zmierza, jednak artyści robią swoje i wymyślają coraz to dziwniejsze dzieła sztuki. Ja sam się zastanawiałem nad tym problemem, a szalę goryczy (i śmiechu) przepełniły zajęcia, na które uczęszcza Luba -  właśnie o sztuce współczesnej. Wpadłem na pomysł, który nie miałby prawa istnienia bez jej pomocy - przybliżyć Wam najbardziej pokręcone, ciekawe i szokujące dzieła. Nie mam na celu ośmieszenia kogokolwiek, a w sposób subiektywny opisać poszczególne obrazy, rzeźby i instalacje. Postanowiliśmy, że raz na miesiąc wybierzemy 5 przykładów, opartych na jednym temacie, który sami określimy. Zainteresowani?   Zaczynam prawdziwym hardcorem, epickim master of disaster tematyki sztuki, czymś, co fizjologom się nie śniło, a zwykli ludzie nigdy na to by nie wpadli. Tematem numer jeden, który zadebiutuje ten cykl to TWORY LUDZKIEGO CIAŁA. Tak, moi Drodzy - gówno też może być sztuką i to wcale nie gównianą! Jak się okazuje ludzie byli zainteresowani tą tematyką zaraz po II Wojnie Światowej! Wtedy to właśnie pojawił się pierwszy.. obraz w wykonaniu Marcela Duchampa.  Gdzieś wyczytałem, że to autoportret stworzony dla kochanki na podpórce na książki. Duchamp słynął z dziwnych i pokręconych instalacji na przykład Fontanna - do wygooglania. Paysage fautif, bo tak owo dzieło się nazywa, w wolnym tłumaczeniu oznacza uszkodzony krajobraz. Naprawdę, niezły pejzażyk nam się trafił :) Duchamp nienawidził powtarzalności w sztuce, nie chciał tworzyć czegoś co zostało już stworzone, a jak możemy się domyślić, ciężko było stworzyć coś nowego. W wywiadzie z 1960 roku, artysta powiedział: The idea of repeating, for me, is a form of masturbation. I tak, rok później stworzył ów obraz przy pomocy swojej spermy. Na początku nikt nie wiedział z czego zrobiony jest pejzaż i dopiero w latach 80 ubiegłego wieku odkryto pochodzenie malowidła.     Jedziemy dalej i zatrzymujemy się przy najbardziej kontrowersyjnym i tajemniczym obiekcie, a raczej obiektach w sztuce, które do dziś są tematem wielu spekulacji, a wielu ludzi chciałoby zajrzeć do środka. O czym mowa? O Gównie artysty stworzonego przez Piero Manzoni, który postanowił, w 90 ponumerowanych i sygnowanych puszkach umieścić po 30 gram swojego gówna (trzeba nazywać rzeczy tak jak zostały nazwane przez artystę), które później zamknął i chciał sprzedać.  Manzoni uznał, że puszki będą sprzedawane za cenę w złocie, odpowiadającą ich wadze  - w roku 1961 musieliście wyłożyć za taką puszeczkę około 37 dolarów. Rozgłos i fala krytyki na dzieło spadły na Manzoniego z całego świata, jednak szybko stało się fenomenem i największą zagadką sztuki współczesnej. Czy zawartość puszek jest faktycznie taka jak powiedział artysta? Kilkukrotnie eksperymentowano, kombinowano jak dowieść prawdziwości tej tezy. DO tej pory ustalono, że w puszcze znajduję się jej mniejsza wersja, jednak co w niej jest, nie wiadomo do dzisiaj. Aha! W 2012 roku puszkę numer 12 sprzedano za 161 tysięcy dolarów.   Teraz będzie bardzo kontrowersyjnie i niektórzy mogą poczuć maksimum zniesmaczenia i zgorszenia. Po ukazaniu się tego dzieła, świat obiegły liczne dyskusje na temat wolności przekazu, cienką granicą miedzy sztuką, a bluźnierstwem. Nie znam drugiego, tak licznie hejtowanego obrazu, a prób jego uszkodzenia nie zliczysz. Mowa o Piss Christ Andreasa Serrano, który nasikał do przezroczystego naczynia, po czym umieścił w nim plastikowy krucyfiks. Fotografia, którą później zrobił została potępiona przez wszystkie środowiska katolickie, a samo zdjęcię wywołało największy skandal kulturalny końca XX wieku. Można się zastanawiać gdzie sięga wolność w tworzeniu, zapewniona artystom przez prawo, jednak nadal istnieje pewna granica, której nie powinno się przekraczać.   Czas na mały performance. Brytyjska artystka Millie Brown, zasłynęła z wymiotowania na płótno. Yup, nie macie problemów ze wzrokiem. Brytyjka odpowiednio przygotowuje się do wystąpienia - nic nie je przez dwa dni, robi miesięczne przerwy między wystąpieniami, na dodatek twierdzi, że nie szkodzi to jej zdrowiu. Co robi Millie? Pije mleko sojowe, wcześniej zabarwione na różne kolory, tak by później wyrzygać je w niezmienionej formie na płótno. Pomyślcie! Przecież ta artystka nie może ot tak narzygać i nazwać to dziełem sztuki! Ona musi się odpowiednio ustawić, pomóc sobie palcami i dostosować odległość od płótna. Możecie stukać się w głowę, jednak ludzie uważają to za naprawdę niezłe przedstawienie, a jej obrazy są porównywane do dzieł Pollocka (w sumie to obrazki czterolatka mogłyby nimi być). Z informacji dodatkowych - artystka działa od 2004 i ma się świetnie, dobrze zarabia na swoich dziełach, wystąpiła w teledysku do piosenki Lady Gagi.   Na koniec zostawiłem coś, w co nie mogłem uwierzyć i nie uwierzyłem póki nie zobaczyłem. Dzieło pochodzi z 2012 roku i tak naprawdę nie mam pojęcia jaki był zamysł autora. Ważne, że miał pomysł, który opierał się na popularności jednego  piosenkarzy. Otóż, Fox Bronte napisał do fanek Justina Biebera, aby wysłały na jego adres domowy swoje włosy. Tłumaczył im, że chce zrobić coś, co jeszcze nikt nie zrobił i stworzy z ich przesyłek portret ich ukochanego piosenkarza. Odzew był dość duży, wystarczający, aby ukończyć epickie dzieło. Efekt możecie podziwiać obok, jednak można się zastanawiać co w tym dziwnego? Portret został stworzony z włosów łonowych. I tu pojawia się pytanie, czy przesyłki przesłały typowe psychofanki, czy takie normalne też. Tego nie wiemy, jednak zdziwiłbym się i byłbym w szoku, jeśli ktoś normalny z miłości do swojego ulubionego artysty chciał przyczynić się w ten sposób do utrwalenia pamięci o nim.    To tyle na dzisiaj. Zachowałem chronologię, starając się przybliżyć Wam jak na przestrzeni 60 lat różni artyści zapragnęli wykorzystać twory swoich ciał do dziwnych i czasem niesmacznych projektów. Wiem, zacząłem z grubej rury, jednak to tylko przykład tego, że nikt nie wie w jakim kierunku zmierza dzisiejsza sztuka i może za kilka lat na wystawach w największych muzeach świata będziemy oglądać zamordowanych i zmasakrowanych ludzi, przywiezionych prosto z kostnicy? Artysta może mieć zamysł i go zrealizować, ale jest grupa ludzi, która decyduje, czy jest ono warte zainteresowania i to dzięki nim, a częściej przez nich mamy takie przykłady dzieł sztuki. Nie mówię tutaj o portrecie Biebera z łoniaków, ale taki Manzoni nieźle się obłowił na własnym gównie :) Do zobaczyska za miesiąc, obiecuje, że będzie mniej hardcorowo :)  Tekst napisany przeze mnie. Wszystkie określenia i epitety pochodzą z mojej głowy. Przykłady i treści merytoryczne przygotowała Luba.Teraz będzie bardzo kontrowersyjnie i niektórzy mogą poczuć maksimum zniesmaczenia i zgorszenia. Po ukazaniu się tego dzieła, świat obiegły liczne dyskusje na temat wolności przekazu, cienką granicą miedzy sztuką, a bluźnierstwem. Nie znam drugiego, tak licznie hejtowanego obrazu, a prób jego uszkodzenia nie zliczysz. Mowa o Piss Christ Andreasa Serrano, który nasikał do przezroczystego naczynia, po czym umieścił w nim plastikowy krucyfiks. Fotografia, którą później zrobił została potępiona przez wszystkie środowiska katolickie, a samo zdjęcię wywołało największy skandal kulturalny końca XX wieku. Można się zastanawiać gdzie sięga wolność w tworzeniu, zapewniona artystom przez prawo, jednak nadal istnieje pewna granica, której nie powinno się przekraczać.


Sztuka potrafi być dziwna. Potrafi zaciekawić, zniesmaczyć, zastanowić, zainteresować, obrzydzić, zdegustować. Współczesna sztuka to kompletnie inna bajka. Nie mamy już typowych obrazów, rzeźb - mamy instalacje. Zawirowań i dyskusji na temat kierunku rozwoju sztuki jest bez liku - można się zastanawiać do czego to wszystko zmierza, jednak artyści robią swoje i wymyślają coraz to dziwniejsze dzieła sztuki. Ja sam się zastanawiałem nad tym problemem, a szalę goryczy (i śmiechu) przepełniły zajęcia, na które uczęszcza Luba -  właśnie o sztuce współczesnej. Wpadłem na pomysł, który nie miałby prawa istnienia bez jej pomocy - przybliżyć Wam najbardziej pokręcone, ciekawe i szokujące dzieła. Nie mam na celu ośmieszenia kogokolwiek, a w sposób subiektywny opisać poszczególne obrazy, rzeźby i instalacje. Postanowiliśmy, że raz na miesiąc wybierzemy 5 przykładów, opartych na jednym temacie, który sami określimy. Zainteresowani?   Zaczynam prawdziwym hardcorem, epickim master of disaster tematyki sztuki, czymś, co fizjologom się nie śniło, a zwykli ludzie nigdy na to by nie wpadli. Tematem numer jeden, który zadebiutuje ten cykl to TWORY LUDZKIEGO CIAŁA. Tak, moi Drodzy - gówno też może być sztuką i to wcale nie gównianą! Jak się okazuje ludzie byli zainteresowani tą tematyką zaraz po II Wojnie Światowej! Wtedy to właśnie pojawił się pierwszy.. obraz w wykonaniu Marcela Duchampa.  Gdzieś wyczytałem, że to autoportret stworzony dla kochanki na podpórce na książki. Duchamp słynął z dziwnych i pokręconych instalacji na przykład Fontanna - do wygooglania. Paysage fautif, bo tak owo dzieło się nazywa, w wolnym tłumaczeniu oznacza uszkodzony krajobraz. Naprawdę, niezły pejzażyk nam się trafił :) Duchamp nienawidził powtarzalności w sztuce, nie chciał tworzyć czegoś co zostało już stworzone, a jak możemy się domyślić, ciężko było stworzyć coś nowego. W wywiadzie z 1960 roku, artysta powiedział: The idea of repeating, for me, is a form of masturbation. I tak, rok później stworzył ów obraz przy pomocy swojej spermy. Na początku nikt nie wiedział z czego zrobiony jest pejzaż i dopiero w latach 80 ubiegłego wieku odkryto pochodzenie malowidła.     Jedziemy dalej i zatrzymujemy się przy najbardziej kontrowersyjnym i tajemniczym obiekcie, a raczej obiektach w sztuce, które do dziś są tematem wielu spekulacji, a wielu ludzi chciałoby zajrzeć do środka. O czym mowa? O Gównie artysty stworzonego przez Piero Manzoni, który postanowił, w 90 ponumerowanych i sygnowanych puszkach umieścić po 30 gram swojego gówna (trzeba nazywać rzeczy tak jak zostały nazwane przez artystę), które później zamknął i chciał sprzedać.  Manzoni uznał, że puszki będą sprzedawane za cenę w złocie, odpowiadającą ich wadze  - w roku 1961 musieliście wyłożyć za taką puszeczkę około 37 dolarów. Rozgłos i fala krytyki na dzieło spadły na Manzoniego z całego świata, jednak szybko stało się fenomenem i największą zagadką sztuki współczesnej. Czy zawartość puszek jest faktycznie taka jak powiedział artysta? Kilkukrotnie eksperymentowano, kombinowano jak dowieść prawdziwości tej tezy. DO tej pory ustalono, że w puszcze znajduję się jej mniejsza wersja, jednak co w niej jest, nie wiadomo do dzisiaj. Aha! W 2012 roku puszkę numer 12 sprzedano za 161 tysięcy dolarów.   Teraz będzie bardzo kontrowersyjnie i niektórzy mogą poczuć maksimum zniesmaczenia i zgorszenia. Po ukazaniu się tego dzieła, świat obiegły liczne dyskusje na temat wolności przekazu, cienką granicą miedzy sztuką, a bluźnierstwem. Nie znam drugiego, tak licznie hejtowanego obrazu, a prób jego uszkodzenia nie zliczysz. Mowa o Piss Christ Andreasa Serrano, który nasikał do przezroczystego naczynia, po czym umieścił w nim plastikowy krucyfiks. Fotografia, którą później zrobił została potępiona przez wszystkie środowiska katolickie, a samo zdjęcię wywołało największy skandal kulturalny końca XX wieku. Można się zastanawiać gdzie sięga wolność w tworzeniu, zapewniona artystom przez prawo, jednak nadal istnieje pewna granica, której nie powinno się przekraczać.   Czas na mały performance. Brytyjska artystka Millie Brown, zasłynęła z wymiotowania na płótno. Yup, nie macie problemów ze wzrokiem. Brytyjka odpowiednio przygotowuje się do wystąpienia - nic nie je przez dwa dni, robi miesięczne przerwy między wystąpieniami, na dodatek twierdzi, że nie szkodzi to jej zdrowiu. Co robi Millie? Pije mleko sojowe, wcześniej zabarwione na różne kolory, tak by później wyrzygać je w niezmienionej formie na płótno. Pomyślcie! Przecież ta artystka nie może ot tak narzygać i nazwać to dziełem sztuki! Ona musi się odpowiednio ustawić, pomóc sobie palcami i dostosować odległość od płótna. Możecie stukać się w głowę, jednak ludzie uważają to za naprawdę niezłe przedstawienie, a jej obrazy są porównywane do dzieł Pollocka (w sumie to obrazki czterolatka mogłyby nimi być). Z informacji dodatkowych - artystka działa od 2004 i ma się świetnie, dobrze zarabia na swoich dziełach, wystąpiła w teledysku do piosenki Lady Gagi.   Na koniec zostawiłem coś, w co nie mogłem uwierzyć i nie uwierzyłem póki nie zobaczyłem. Dzieło pochodzi z 2012 roku i tak naprawdę nie mam pojęcia jaki był zamysł autora. Ważne, że miał pomysł, który opierał się na popularności jednego  piosenkarzy. Otóż, Fox Bronte napisał do fanek Justina Biebera, aby wysłały na jego adres domowy swoje włosy. Tłumaczył im, że chce zrobić coś, co jeszcze nikt nie zrobił i stworzy z ich przesyłek portret ich ukochanego piosenkarza. Odzew był dość duży, wystarczający, aby ukończyć epickie dzieło. Efekt możecie podziwiać obok, jednak można się zastanawiać co w tym dziwnego? Portret został stworzony z włosów łonowych. I tu pojawia się pytanie, czy przesyłki przesłały typowe psychofanki, czy takie normalne też. Tego nie wiemy, jednak zdziwiłbym się i byłbym w szoku, jeśli ktoś normalny z miłości do swojego ulubionego artysty chciał przyczynić się w ten sposób do utrwalenia pamięci o nim.    To tyle na dzisiaj. Zachowałem chronologię, starając się przybliżyć Wam jak na przestrzeni 60 lat różni artyści zapragnęli wykorzystać twory swoich ciał do dziwnych i czasem niesmacznych projektów. Wiem, zacząłem z grubej rury, jednak to tylko przykład tego, że nikt nie wie w jakim kierunku zmierza dzisiejsza sztuka i może za kilka lat na wystawach w największych muzeach świata będziemy oglądać zamordowanych i zmasakrowanych ludzi, przywiezionych prosto z kostnicy? Artysta może mieć zamysł i go zrealizować, ale jest grupa ludzi, która decyduje, czy jest ono warte zainteresowania i to dzięki nim, a częściej przez nich mamy takie przykłady dzieł sztuki. Nie mówię tutaj o portrecie Biebera z łoniaków, ale taki Manzoni nieźle się obłowił na własnym gównie :) Do zobaczyska za miesiąc, obiecuje, że będzie mniej hardcorowo :)  Tekst napisany przeze mnie. Wszystkie określenia i epitety pochodzą z mojej głowy. Przykłady i treści merytoryczne przygotowała Luba.Czas na mały performance. Brytyjska artystka Millie Brown, zasłynęła z wymiotowania na płótno. Yup, nie macie problemów ze wzrokiem. Brytyjka odpowiednio przygotowuje się do wystąpienia - nic nie je przez dwa dni, robi miesięczne przerwy między wystąpieniami, na dodatek twierdzi, że nie szkodzi to jej zdrowiu. Co robi Millie? Pije mleko sojowe, wcześniej zabarwione na różne kolory, tak by później wyrzygać je w niezmienionej formie na płótno. Pomyślcie! Przecież ta artystka nie może ot tak narzygać i nazwać to dziełem sztuki! Ona musi się odpowiednio ustawić, pomóc sobie palcami i dostosować odległość od płótna. Możecie stukać się w głowę, jednak ludzie uważają to za naprawdę niezłe przedstawienie, a jej obrazy są porównywane do dzieł Pollocka (w sumie to obrazki czterolatka mogłyby nimi być). Z informacji dodatkowych - artystka działa od 2004 i ma się świetnie, dobrze zarabia na swoich dziełach, wystąpiła w teledysku do piosenki Lady Gagi.

Sztuka potrafi być dziwna. Potrafi zaciekawić, zniesmaczyć, zastanowić, zainteresować, obrzydzić, zdegustować. Współczesna sztuka to kompletnie inna bajka. Nie mamy już typowych obrazów, rzeźb - mamy instalacje. Zawirowań i dyskusji na temat kierunku rozwoju sztuki jest bez liku - można się zastanawiać do czego to wszystko zmierza, jednak artyści robią swoje i wymyślają coraz to dziwniejsze dzieła sztuki. Ja sam się zastanawiałem nad tym problemem, a szalę goryczy (i śmiechu) przepełniły zajęcia, na które uczęszcza Luba -  właśnie o sztuce współczesnej. Wpadłem na pomysł, który nie miałby prawa istnienia bez jej pomocy - przybliżyć Wam najbardziej pokręcone, ciekawe i szokujące dzieła. Nie mam na celu ośmieszenia kogokolwiek, a w sposób subiektywny opisać poszczególne obrazy, rzeźby i instalacje. Postanowiliśmy, że raz na miesiąc wybierzemy 5 przykładów, opartych na jednym temacie, który sami określimy. Zainteresowani?   Zaczynam prawdziwym hardcorem, epickim master of disaster tematyki sztuki, czymś, co fizjologom się nie śniło, a zwykli ludzie nigdy na to by nie wpadli. Tematem numer jeden, który zadebiutuje ten cykl to TWORY LUDZKIEGO CIAŁA. Tak, moi Drodzy - gówno też może być sztuką i to wcale nie gównianą! Jak się okazuje ludzie byli zainteresowani tą tematyką zaraz po II Wojnie Światowej! Wtedy to właśnie pojawił się pierwszy.. obraz w wykonaniu Marcela Duchampa.  Gdzieś wyczytałem, że to autoportret stworzony dla kochanki na podpórce na książki. Duchamp słynął z dziwnych i pokręconych instalacji na przykład Fontanna - do wygooglania. Paysage fautif, bo tak owo dzieło się nazywa, w wolnym tłumaczeniu oznacza uszkodzony krajobraz. Naprawdę, niezły pejzażyk nam się trafił :) Duchamp nienawidził powtarzalności w sztuce, nie chciał tworzyć czegoś co zostało już stworzone, a jak możemy się domyślić, ciężko było stworzyć coś nowego. W wywiadzie z 1960 roku, artysta powiedział: The idea of repeating, for me, is a form of masturbation. I tak, rok później stworzył ów obraz przy pomocy swojej spermy. Na początku nikt nie wiedział z czego zrobiony jest pejzaż i dopiero w latach 80 ubiegłego wieku odkryto pochodzenie malowidła.     Jedziemy dalej i zatrzymujemy się przy najbardziej kontrowersyjnym i tajemniczym obiekcie, a raczej obiektach w sztuce, które do dziś są tematem wielu spekulacji, a wielu ludzi chciałoby zajrzeć do środka. O czym mowa? O Gównie artysty stworzonego przez Piero Manzoni, który postanowił, w 90 ponumerowanych i sygnowanych puszkach umieścić po 30 gram swojego gówna (trzeba nazywać rzeczy tak jak zostały nazwane przez artystę), które później zamknął i chciał sprzedać.  Manzoni uznał, że puszki będą sprzedawane za cenę w złocie, odpowiadającą ich wadze  - w roku 1961 musieliście wyłożyć za taką puszeczkę około 37 dolarów. Rozgłos i fala krytyki na dzieło spadły na Manzoniego z całego świata, jednak szybko stało się fenomenem i największą zagadką sztuki współczesnej. Czy zawartość puszek jest faktycznie taka jak powiedział artysta? Kilkukrotnie eksperymentowano, kombinowano jak dowieść prawdziwości tej tezy. DO tej pory ustalono, że w puszcze znajduję się jej mniejsza wersja, jednak co w niej jest, nie wiadomo do dzisiaj. Aha! W 2012 roku puszkę numer 12 sprzedano za 161 tysięcy dolarów.   Teraz będzie bardzo kontrowersyjnie i niektórzy mogą poczuć maksimum zniesmaczenia i zgorszenia. Po ukazaniu się tego dzieła, świat obiegły liczne dyskusje na temat wolności przekazu, cienką granicą miedzy sztuką, a bluźnierstwem. Nie znam drugiego, tak licznie hejtowanego obrazu, a prób jego uszkodzenia nie zliczysz. Mowa o Piss Christ Andreasa Serrano, który nasikał do przezroczystego naczynia, po czym umieścił w nim plastikowy krucyfiks. Fotografia, którą później zrobił została potępiona przez wszystkie środowiska katolickie, a samo zdjęcię wywołało największy skandal kulturalny końca XX wieku. Można się zastanawiać gdzie sięga wolność w tworzeniu, zapewniona artystom przez prawo, jednak nadal istnieje pewna granica, której nie powinno się przekraczać.   Czas na mały performance. Brytyjska artystka Millie Brown, zasłynęła z wymiotowania na płótno. Yup, nie macie problemów ze wzrokiem. Brytyjka odpowiednio przygotowuje się do wystąpienia - nic nie je przez dwa dni, robi miesięczne przerwy między wystąpieniami, na dodatek twierdzi, że nie szkodzi to jej zdrowiu. Co robi Millie? Pije mleko sojowe, wcześniej zabarwione na różne kolory, tak by później wyrzygać je w niezmienionej formie na płótno. Pomyślcie! Przecież ta artystka nie może ot tak narzygać i nazwać to dziełem sztuki! Ona musi się odpowiednio ustawić, pomóc sobie palcami i dostosować odległość od płótna. Możecie stukać się w głowę, jednak ludzie uważają to za naprawdę niezłe przedstawienie, a jej obrazy są porównywane do dzieł Pollocka (w sumie to obrazki czterolatka mogłyby nimi być). Z informacji dodatkowych - artystka działa od 2004 i ma się świetnie, dobrze zarabia na swoich dziełach, wystąpiła w teledysku do piosenki Lady Gagi.   Na koniec zostawiłem coś, w co nie mogłem uwierzyć i nie uwierzyłem póki nie zobaczyłem. Dzieło pochodzi z 2012 roku i tak naprawdę nie mam pojęcia jaki był zamysł autora. Ważne, że miał pomysł, który opierał się na popularności jednego  piosenkarzy. Otóż, Fox Bronte napisał do fanek Justina Biebera, aby wysłały na jego adres domowy swoje włosy. Tłumaczył im, że chce zrobić coś, co jeszcze nikt nie zrobił i stworzy z ich przesyłek portret ich ukochanego piosenkarza. Odzew był dość duży, wystarczający, aby ukończyć epickie dzieło. Efekt możecie podziwiać obok, jednak można się zastanawiać co w tym dziwnego? Portret został stworzony z włosów łonowych. I tu pojawia się pytanie, czy przesyłki przesłały typowe psychofanki, czy takie normalne też. Tego nie wiemy, jednak zdziwiłbym się i byłbym w szoku, jeśli ktoś normalny z miłości do swojego ulubionego artysty chciał przyczynić się w ten sposób do utrwalenia pamięci o nim.    To tyle na dzisiaj. Zachowałem chronologię, starając się przybliżyć Wam jak na przestrzeni 60 lat różni artyści zapragnęli wykorzystać twory swoich ciał do dziwnych i czasem niesmacznych projektów. Wiem, zacząłem z grubej rury, jednak to tylko przykład tego, że nikt nie wie w jakim kierunku zmierza dzisiejsza sztuka i może za kilka lat na wystawach w największych muzeach świata będziemy oglądać zamordowanych i zmasakrowanych ludzi, przywiezionych prosto z kostnicy? Artysta może mieć zamysł i go zrealizować, ale jest grupa ludzi, która decyduje, czy jest ono warte zainteresowania i to dzięki nim, a częściej przez nich mamy takie przykłady dzieł sztuki. Nie mówię tutaj o portrecie Biebera z łoniaków, ale taki Manzoni nieźle się obłowił na własnym gównie :) Do zobaczyska za miesiąc, obiecuje, że będzie mniej hardcorowo :)  Tekst napisany przeze mnie. Wszystkie określenia i epitety pochodzą z mojej głowy. Przykłady i treści merytoryczne przygotowała Luba.
Na koniec zostawiłem coś, w co nie mogłem uwierzyć i nie uwierzyłem póki nie zobaczyłem. Dzieło pochodzi z 2012 roku i tak naprawdę nie mam pojęcia jaki był zamysł autora. Ważne, że miał pomysł, który opierał się na popularności jednego  piosenkarzy. Otóż, Fox Bronte napisał do fanek Justina Biebera, aby wysłały na jego adres domowy swoje włosy. Tłumaczył im, że chce zrobić coś, co jeszcze nikt nie zrobił i stworzy z ich przesyłek portret ich ukochanego piosenkarza. Odzew był dość duży, wystarczający, aby ukończyć epickie dzieło. Efekt możecie podziwiać obok, jednak można się zastanawiać co w tym dziwnego? Portret został stworzony z włosów łonowych. I tu pojawia się pytanie, czy przesyłki przesłały typowe psychofanki, czy takie normalne też. Tego nie wiemy, jednak zdziwiłbym się i byłbym w szoku, jeśli ktoś normalny z miłości do swojego ulubionego artysty chciał przyczynić się w ten sposób do utrwalenia pamięci o nim. 



To tyle na dzisiaj. Zachowałem chronologię, starając się przybliżyć Wam jak na przestrzeni 60 lat różni artyści zapragnęli wykorzystać twory swoich ciał do dziwnych i czasem niesmacznych projektów. Wiem, zacząłem z grubej rury, jednak to tylko przykład tego, że nikt nie wie w jakim kierunku zmierza dzisiejsza sztuka i może za kilka lat na wystawach w największych muzeach świata będziemy oglądać zamordowanych i zmasakrowanych ludzi, przywiezionych prosto z kostnicy? Artysta może mieć zamysł i go zrealizować, ale jest grupa ludzi, która decyduje, czy jest ono warte zainteresowania i to dzięki nim, a częściej przez nich mamy takie przykłady dzieł sztuki. Nie mówię tutaj o portrecie Biebera z łoniaków, ale taki Manzoni nieźle się obłowił na własnym gównie :) Do zobaczyska za miesiąc, obiecuje, że będzie mniej hardcorowo :)

Tekst napisany przeze mnie. Wszystkie określenia i epitety pochodzą z mojej głowy. Przykłady przygotowała Luba.

0 komentarze:

Prześlij komentarz