29 maj 2015

0

Roger Zelazny po raz drugi.


Z kontynuacjami czy drugimi tomami pewnych cykli lub sag zwykle jest tak, że znacząco odstają od swoich poprzedniczek i nie trzymają tego samego poziomu. Pierwszy tom to prawdziwy bestseller, często określany jako prawdziwe arcydzieło, zdobywca wielu nagród. A co z kolejnymi tomami? No cóż, są dobrze napisane, ale jednak nie to. Roger Zelazny to nazwisko, które każdy, bez wyjątku, fan gatunku fantasy powinien znać i kojarzyć z magiczną krainą Amber, która stoi w opozycji do naszej, mogłoby się wydawać, że szarej i smutnej rzeczywistości. "Kroniki Amberu" to światowej sławy cykl, który na stałe wpisał się do kanonu najważniejszych książek fantastycznych - niepowtarzalny świat, specyficzny klimat, nowatorskie i ciekawe rozwiązania fabularne czy narratorskie. Tom pierwszy to klasyka gatunku. Jak jest z dwójką?

Merlin, główny bohater "Kronik Amberu. Tom II" to syn Corwina i Dary. Poznajemy go w ostatnim dniu kwietnia, kiedy to, jak co roku, ktoś chce go zabić. Tym razem próba zabójstwa przybiera zupełnie inny obrót, niż jak to przystało na coroczną tradycję i Merlin, zupełnie przypadkowo przenosi się do innej rzeczywistości. Od tego momentu akcja rusza z kopyta.

Zelazny pozostał przy swoich własnych rozwiązaniach narratorskich i to Merlin jest naszym narratorem. Wszystkie wydarzenia, światy i inne postacie poznajemy z jego perspektywy, co jak dało się to już zauważyć w tomie pierwszym, niesie za sobą pewne konsekwencje - nie odstaniemy suchych i obiektywnych opisów, a pełne emocji i uczuć dogłębne charakterystyki, które ani na jeden moment nie zwolnią tempa akcji. To duży plus, a zarazem wielka umiejętność wybitnego pisarza - wielu z młodego pokolenia chciałoby pisać w ten sposób i w tak dużym stopniu angażować swojego czytelnika w opowiadaną historię.

W tomie pierwszym "Kronik Amberu" dostawaliśmy bardzo dobrze napisane i barwne opisy Amberu i jego struktury jako takiej, jednak autor skupiał się tylko i wyłącznie na centralnym punkcie miasta, czyli pałacu. W drugim tomie dostajemy możliwość poznania innych mieszkańców wielkiego miasta, jego zakamarków, tajemnic, ciemnych uliczek, miejsc, gdzie lepiej się nie zapuszczać. Zelazny prezentuje nam naprawdę szeroką paletę osobowości, podkreślając przy tym oryginalność i wyjątkowość Amberu.

Co jest takiego wyjątkowego w "Kronikach Amberu"? Niewiarygodny, niezwykle plastyczny język! Każdy, kto tylko pomyśli o pisaniu, powinien sięgnąć po dzieło Zelaznego i przeczytać parę rozdziałów. Światy przedstawione, postaci i ich działania są opisane w wyjątkowo wiarygodny sposób. Wszystko jest bardzo łatwe do wyobrażenia, mimo że czytamy powieść z zakresu fantasy, to wszystkie rasy i dziwactwa przedstawionego świata są dla nas czymś oczywistym. Krnąbrny język, ciekawie napisane dialogi, z humorem i ironią, jednocześnie nie zahaczające o banał i patos. Styl i użyty język to czysta przyjemność dla oka.

Tom drugi ma jedną, a w zasadzie dwie, bardzo poważne wady. Pierwsza z nich to prawdziwy chaos opisywanych wydarzeń. Jak już wspomniałem, część drugą czyta się naprawdę dobrze, jednak mnogość postaci, wątków potrafi przytłoczyć najbardziej wytrwałego czytelnika. Dobija spora liczba niedokończonych wydarzeń, które po pierwszym wrażeniu miały spore znaczenie w kontekście całej fabuły, a po kilku stronach okazało się, że autor postanowił je porzucić. To samo dotyczy sporej liczby postaci, kompletnie niezwiązanych z fabułą, a Merlin spotyka je co parę stron. Nie wnoszą nic ciekawego, są typowymi i średnio napisanymi zapychaczami, tak by coś się działo.

Druga wada, o której chciałem wspomnieć to banalny finał. Tak epicka opowieść jak "Kroniki Amberu" zasługuje na spektakularne i godne zapamiętania zakończenie. Jest oczywiście zupełnie na odwrót, co mocno zabolało, gdy przewróciłem ostatnią stronę powieści. Finał tej historii jest przewidywalny i chaotyczny. Zelazny na przestrzeni całej powieści rozwinął bardzo dużą liczbę wątków, które zapragnął jakoś skleić na dwa rozdziały przez końcem. Efekt jest tego taki, że czytelnik może poczuć tylko i wyłącznie zniesmaczenie, bo zabieg ten widać gołym okiem, a całość akcji dąży tylko w jednym kierunku. To chyba najsłabsza strona "Kronik", a po dwóch lub trzech rozdziałach zapowiadało się naprawdę nieźle!

Wytrawni pasjonaci gatunku będą i tak wniebowzięci. nie jest to steampunk, nie jest to paranormal fantasy, nie są to inne, współczesne dziwactwa, które jakimś cudem kwalifikują się do tego gatunku. "Kroniki Amberu" to fantastyka z krwi i kości, której, niestety, już się nie pisze. Nie ma tutaj żadnych wilkołaków, trupów, dziwacznych machin i niezrozumiałych zabiegów fabularnych. Wszystko jest klarowne, a przyjemność z czytania powieści płynie szerokim strumieniem. Wszyscy Ci, którzy zaczynają swoją przygodę z fantastyką i szukają czegoś klasycznego, polecam! Nie zawiedziecie się, zostaniecie pochłonięci przez niezwykle barwny i dobrze skonstruowany świat, a styl autora po prostu Was zachwyci. Czego chcieć więcej?

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję

www.zysk.com.pl

Wydawnictwo
Zysk i S-ka

Data wydania
7 kwietnia 2015

Liczba stron
764

Ocena
7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz