W 966 roku Mieszko I przyjął chrzest. Za rok będziemy obchodzić 1050 rocznicę tego wydarzenia.Tym gestem zmienił oblicze swojego Państwa na zawsze. Państwa, które w swoich korzeniach miało głęboką wiarę w pradawnych bogów i bóstwa. Ich kult był wysoko rozwinięty, a wszystkie wizyty dziwacznych biskupów czy misjonarzy kończył się kompletnym fiaskiem. Dlaczego niby teraz miałoby być inaczej? Czy chrzest cokolwiek zmieni? Siedemset lat później Rzeczpospolita nazywana zostaje "przedmurzem chrześcijaństwa", skutecznie broniąc całą Europę przed najazdem Turków i ich religii. Co zmieniło się przez ten czas? Czy pradawni bogowie umarli? Tym wstępem zapraszam na recenzję książki Tomasza Duszyńskiego "Droga do Nawi"
Nawi, słowiańska kraina zmarłych, królestwo Welesa. Trójka bohaterów, Polak, Alek i dwójka Rosjan - Misza i Ksenia. Światowid. Perun. Co ich łączy? Trójka naszych głównych bohaterów jest zabawkami w rękach bogów - tak naprawdę pradawne, słowiańskie bóstwa wcale nie wymarły. Ich kult jest żywy, ich sylwetki nadal są czczone. Perun chce wrócić, powrócić z dawnym, niesamowicie mocnym i wiernym kultem, który przywróci mu dawną świetność. Światowid, tak dobrze znany w polskich realiach, jest zagadką, enigmą - czy dołączy do Peruna i pomoże mu przywrócić dawną sławę?
Brzmi zwyczajnie i dość normalnie, prawda? Jednak słowiańskie realia jakie nadał swojej powieści Duszyński czynią ją wyjątkową i niezwykle przystępną dla każdego z nas. Ta mała cecha zadecydowała, że z książką można się w pewien sposób utożsamić, doskonale znając realia, w jakich przedstawieni są główni bohaterowie. A skoro o nich mowa..
Wszystkie trzy postacie są na wskroś.. ludzkie, to chyba najlepsze określenie. Mają swoje wady i zalety, ambicje, ku którym dążą, własne cele, słabości, smutki, zawiła przeszłość. Duszyński niezwykle skrupulatnie opisuje procesy myślowe każdego z nich, po kilkudziesięciu stronach wiemy dokładnie z kim mamy do czynienia. Znamy ich zamiary, pogląd na świat, wiemy czym się kierują, jakie mogą być ich wybory. Misza i Ksenia to Rosjanie z krwi i kości, Alek to Polak, tak, taki typowy Polak, normalny, zwykły gość, taki jak ja czy Ty. Co ciekawsze, pisarz pokazał swój literacki warsztat właśnie w rozdziałach pisanych z innej perspektywy. To ostatnio modny zabieg, jednak nie wszystkim to dobrze wychodzi. Z Duszyńskim było, a w zasadzie jest inaczej - każdy rozdział wydaje się być pisany przez kogoś innego, autor z sobie znaną lekkością wchodzi w rolę jednego ze swoich bohaterów i po prostu pisze, jakby to miało wyglądać z ich perspektywy. To duuży plus na koncie "Droga do Nawi".
W ciągu całej powieści skaczemy między różnymi lokacjami, jednak i w tym aspekcie autor spisał się na mocną piątkę. Rosja, a w szczególności Moskwa jest na wskroś moskiewska, taka jak powinna być, Warszawa - polska i taka nasza, swojska. A świat pradawnych bogów? To już tajemnica, którą musicie sami odkryć, czytając "Drogę do Nawi". Akcja, mimo że skacze z miejsca na miejsce, pozbawiona jest niepotrzebnego chaosu i zagmatwania - wszystko jest zaplanowane i konsekwentnie prowadzone do samego końca. Duszyński umiejętnie prowadzi swojego czytelnika przez własną intrygę, zaskakuje zwrotami akcji, każe czekać gdy tempo zwalnia i ciągnie za rękę gdy przyspiesza.
Język i styl autora są wyważone, a jednocześnie niepozbawione ironicznych uwag i kąśliwych zdań. Duszyński z łatwością przedstawia dawne jak i współczesne realia, umiejętnie komentując je trafnymi i niezwykle celnymi uwagami. Mogę się jedynie przyczepić do ciut za długich opisów w kilku miejscach oraz natłoku pobocznych postaci, które niby mają odegrać znaczącą rolę w całej przygodzie, a z kilkoma wychodzi zupełnie inaczej.
Wychwalam i zalecam, jednak skądś taka ocena się wzięła. Mimo tych wszystkich zalet, "Droga do Nawi" jest dość przewidywalna i utkana z typowych schematów. Owszem, mamy nasze pradawne bóstwa, nasi bohaterowie wyłamują się z religijnego schematu i nie chcą być ich zabawkami co może prowadzić do wyłącznie jednej sytuacji, swoistego punktu kulminacyjnego, czyli spotkanie twarzą w twarz z pradawnymi, które z góry możemy założyć jak się skończy. W międzyczasie dostajemy kolejne schematyczne sytuacje, które zostały w słowiańską otoczkę. Czy to wystarczy? No nie do końca.
Nie zrozumcie mnie źle, "Droga do Nawi" nie jest książką złą. To ciekawe połączenie dawnych mitologii słowiańskich z naszą realną codziennością. To inne spojrzenie na tą tematykę, ciekawa próba zainteresowania swojego czytelnika dawnymi bóstwami i ich genezą. Kiedyś wiedziałem trochę o tamtych czasach i ówczesnych kultach, dzięki Duszyńskiemu z przyjemnością wróciłem do dawnej wiedzy. "Droga do Nawi" pełna jest zwrotów akcji, ciekawych spostrzeżeń, ironicznych uwag, dobrze opisanych bohaterów, czytanie przebiega niezwykle sprawnie i przyjemnie. Przeszkadzają wykorzystywane schematy i pewna przewidywalność, jednak dal fanów gatunku fantasy "Droga do Nawi" będzie niezwykle ciekawym doświadczeniem.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji gorąco dziękuję
Wydawnictwo
Czwarta Strona
Data wydania
sierpień 2015
Liczba stron
544
Ocena
6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz