11 sty 2015

0

Zwieńczenie polskiej trylogii szpiegowskiej


O czym myślicie, gdy ktoś Wam powie o zawodzie szpiega? Szybkie samochody? Życie w luksusach? Piękne kobiety? James Bond? Tak, brytyjski szpieg to najpopularniejszy agent na świecie i nie ma co się temu dziwić - jego sylwetka na stałe utrwaliła się w naszej, społecznej świadomości i większość z nas tylko czeka na najnowszy film z jego przygodami. W Polsce zawód szpiega jest okryty nutką tajemnicy, choć co jakiś czas, ktoś zdradzi jakąś tajemnice, ktoś co powie o słowo za dużo, a nawet wyda książkę, ot tak. Były agent ukrywający się pod pseudonimem Vincent V. Severski napisał najbardziej popularną trylogię szpiegowską w naszym kraju, zdobywając rzesze fanów, czekających na kolejne przygody ulubionych bohaterów. Zapraszam na recenzję trzeciego, a zarazem ostatniego tomu trylogii - Nieśmiertelnych.  Przyznam się szczerze, że Nieśmiertelni to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i to był mój największy błąd. Czytałem o jego trylogii w serwisach z recenzjami i spora część osób mówiła wprost, że można ją czytać w sposób niechronologiczny i nie będzie z tym wielkich problemów. Oczywiście, jak z każdą trylogią, najlepszym rozwiązaniem jest czytanie od początku do końca, jednak na przekór wszystkiemu zdecydowałem się na czytanie od samego końca. I poległem.  Polskie i brytyjskie służby otrzymały informację o przeprowadzonych próbach atomowych na terenie Korei Północnej, jednak broń pochodziła z bliżej położonego Iranu. Konrad Wolski to as polskiego wywiadu i właśnie to on, wraz z innymi agentami otrzymuje zadanie infiltracji irańskiego podziemia atomowego. Początkowe fazy planu idą jak po maśle, wszystkie trybiki działają perfekcyjnie, jednak jak to zwykle bywa i jak można się domyślić od samego początku, wystarczy jeden mały błąd, by wszystko posypało się niczym domek z kart. Tak jest i w tym przypadku. Zaczyna się niebezpieczna gra, której stawką jest bezpieczeństwo całego globu.  Zarys fabuł przypomina najlepsze scenariusze wybitnych filmów szpiegowskich, zapewniających niebywałe emocje do ostatniej sekundy i wartką akcję, która będzie wciskała w fotel. Moim błędem było myślenie, że dostanę coś na kształt filmu, w którym będę uczestniczył w wielkiej, wywiadowczej machinie. Kolejnym błędem było czytanie jako pierwszego, tego ostatniego tomu trylogii. Udało mi się przebrnąć przez grubą, liczącą ponad 800 stron książkę, choć były monety, kiedy chciałem się poddać i dać sobie spokój. Dopiero po przeczytaniu Nieśmiertelnych dotarło do mnie, że chyba tak naprawdę nie jestem zagorzałym fanem powieści szpiegowskich.  Akcja toczy się na terenach różnych państw i krain całego świata - Teheran, Polska, Szwecja, Czeczenia - to tylko te najważniejsze miejsca, do których zostaniemy zabrani. O ile tempo akcji rozkręca się powoli, to autor miał niebywale irytującą tendencję do spowalniania jej w najmniej odpowiednich momentach. Kuleje tutaj zwłaszcza wątek szwedzki, którego prowadzenie pozostawia wiele do życzenia. Cóż z tego, że potencjał spory, zaczyna się w iście, szwedzkim kryminale, jak rozwinięcie akcji, jest na tyle ospałe, że chciałem by przygody inspektora Salandera skończyły się jak najszybciej.  Równie mocno boli, ale tylko z mojej winy, ciągłe powroty do wątków z poprzednich części, przez co moja przygoda z Nieśmiertelnymi była niekiedy prawdziwą wojną. By w pełni zrozumieć osobowość Konrada i jego kolegów, należy bezwzględnie przeczytać poprzednie tomy trylogii. Bez tego ani rusz. O ile główne wątki są całkowicie nowe i czyta się je z niejaką łatwością, tak przemyślenia poszczególnych postaci, czy pewne retrospekcje, wprowadzają, przynajmniej mnie, w dziwną konsternację i w takich momentach zaczynałem zastanawiać się czy rozumiem co właśnie przeczytałem.  Prawdziwym diamentem tej książki jest język i styl pisania Severskiego. Książkę czyta się naprawdę bardzo przyjemnie i moim marzeniem jest pisać tak jak autor i dostosowywać swój styl do opisywanej sytuacji. Drobiazgowy, tak byśmy zrozumieli wszystko co powinniśmy zrozumieć, drobiazgowy kiedy trzeba, a raz bardzo emocjonalny i pełen patosu, który przypomina wzniosłe, amerykańskie filmy, a raczej ich zakończenia. Taki styl wprost uwielbiam i mógłbym się nad nim rozpływać godzinami. Jeśli miałbym opisać go za pomocą jednego słowa, wybrałbym mądry.  Postaci to klasa sama w sobie. Konrad to typowy przedstawiciele honorowych i uciemiężonych bohaterów, którzy za swoich przyjaciół są w stanie znieść wszystkie upokorzenia i obelgi. To taki trochę Wallenrod, wszak imię zobowiązuje. Jednak prawdziwymi bohaterami tej książki, którzy po prostu skradli show są postaci drugoplanowe. Ich kreacja to popis umiejętności Severskiego - teherańscy, rosyjscy i czeczeńscy szpiedzy różnią się od siebie na tyle, że można by ich było wziąć za szpiegów z dwóch krańców świata. Co ważniejsze, nikt tutaj nie jest jednoznaczny - tak naprawdę nie wiemy co myślą i jak zachowają się w danej sytuacji. To tylko podkręca i tak ubogą akcję, ratując ją niejako ze szpiegowskiego szamba.  Zdaję sobie sprawy z popełnionego przeze mnie błędu i myślę, że gdybym zaczął od początku, mógłbym nazywać się fanem Severskiego i jego trylogii. Tak niestety się nie stało, co nie oznacza jednak, że nie może tak być. Nieśmiertelni nie są złą książką, trafiły jednak w nieodpowiednie łapy, w skutek czego są oceniani w sposób wyłącznie subiektywny i nijak mogę temu zaradzić. Ostatnie strony mogą trzymać w napięciu, bo w końcu coś się dzieję i jesteśmy świadkami prawdziwej mieszanki wybuchowej, jednak umknęło mi to gdzieś po prawdziwej batalii z czytaniem ostatniego tomu trylogii. Ciężko mi polecać tę książkę, jednak wiem, że znajdą się osoby, które lubią podobne tematy i cenią sobie dobrze napisaną powieść, z autorem, który wie co chce przekazać i wie jak to napisać. Gdybym tylko nie zdecydował się czytać ostatniego tomu jako pierwszego,moja osobista ocena na pewno byłaby wyższa.  Za udostępnienie egzemplarza książki serdecznie dziękuję księgarni Matras   www.matras.pl  Wydawnictwo Czarna Owca  Data wydania 22 października 2014  Liczba stron 812  Ocena 5/10O czym myślicie, gdy ktoś Wam powie o zawodzie szpiega? Szybkie samochody? Życie w luksusach? Piękne kobiety? James Bond? Tak, brytyjski szpieg to najpopularniejszy agent na świecie i nie ma co się temu dziwić - jego sylwetka na stałe utrwaliła się w naszej, społecznej świadomości i większość z nas tylko czeka na najnowszy film z jego przygodami. W Polsce zawód szpiega jest okryty nutką tajemnicy, choć co jakiś czas, ktoś zdradzi jakąś tajemnice, ktoś co powie o słowo za dużo, a nawet wyda książkę, ot tak. Były agent ukrywający się pod pseudonimem Vincent V. Severski napisał najbardziej popularną trylogię szpiegowską w naszym kraju, zdobywając rzesze fanów, czekających na kolejne przygody ulubionych bohaterów. Zapraszam na recenzję trzeciego, a zarazem ostatniego tomu trylogii - Nieśmiertelnych.



Przyznam się szczerze, że Nieśmiertelni to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i to był mój największy błąd. Czytałem o jego trylogii w serwisach z recenzjami i spora część osób mówiła wprost, że można ją czytać w sposób niechronologiczny i nie będzie z tym wielkich problemów. Oczywiście, jak z każdą trylogią, najlepszym rozwiązaniem jest czytanie od początku do końca, jednak na przekór wszystkiemu zdecydowałem się na czytanie od samego końca. I poległem.

Polskie i brytyjskie służby otrzymały informację o przeprowadzonych próbach atomowych na terenie Korei Północnej, jednak broń pochodziła z bliżej położonego Iranu. Konrad Wolski to as polskiego wywiadu i właśnie to on, wraz z innymi agentami otrzymuje zadanie infiltracji irańskiego podziemia atomowego. Początkowe fazy planu idą jak po maśle, wszystkie trybiki działają perfekcyjnie, jednak jak to zwykle bywa i jak można się domyślić od samego początku, wystarczy jeden mały błąd, by wszystko posypało się niczym domek z kart. Tak jest i w tym przypadku. Zaczyna się niebezpieczna gra, której stawką jest bezpieczeństwo całego globu.

Zarys fabuł przypomina najlepsze scenariusze wybitnych filmów szpiegowskich, zapewniających niebywałe emocje do ostatniej sekundy i wartką akcję, która będzie wciskała w fotel. Moim błędem było myślenie, że dostanę coś na kształt filmu, w którym będę uczestniczył w wielkiej, wywiadowczej machinie. Kolejnym błędem było czytanie jako pierwszego, tego ostatniego tomu trylogii. Udało mi się przebrnąć przez grubą, liczącą ponad 800 stron książkę, choć były monety, kiedy chciałem się poddać i dać sobie spokój. Dopiero po przeczytaniu Nieśmiertelnych dotarło do mnie, że chyba tak naprawdę nie jestem zagorzałym fanem powieści szpiegowskich.

Akcja toczy się na terenach różnych państw i krain całego świata - Teheran, Polska, Szwecja, Czeczenia - to tylko te najważniejsze miejsca, do których zostaniemy zabrani. O ile tempo akcji rozkręca się powoli, to autor miał niebywale irytującą tendencję do spowalniania jej w najmniej odpowiednich momentach. Kuleje tutaj zwłaszcza wątek szwedzki, którego prowadzenie pozostawia wiele do życzenia. Cóż z tego, że potencjał spory, zaczyna się w iście, szwedzkim kryminale, jak rozwinięcie akcji, jest na tyle ospałe, że chciałem by przygody inspektora Salandera skończyły się jak najszybciej.

Równie mocno boli, ale tylko z mojej winy, ciągłe powroty do wątków z poprzednich części, przez co moja przygoda z Nieśmiertelnymi była niekiedy prawdziwą wojną. By w pełni zrozumieć osobowość Konrada i jego kolegów, należy bezwzględnie przeczytać poprzednie tomy trylogii. Bez tego ani rusz. O ile główne wątki są całkowicie nowe i czyta się je z niejaką łatwością, tak przemyślenia poszczególnych postaci, czy pewne retrospekcje, wprowadzają, przynajmniej mnie, w dziwną konsternację i w takich momentach zaczynałem zastanawiać się czy rozumiem co właśnie przeczytałem.

Prawdziwym diamentem tej książki jest język i styl pisania Severskiego. Książkę czyta się naprawdę bardzo przyjemnie i moim marzeniem jest pisać tak jak autor i dostosowywać swój styl do opisywanej sytuacji. Drobiazgowy, tak byśmy zrozumieli wszystko co powinniśmy zrozumieć, drobiazgowy kiedy trzeba, a raz bardzo emocjonalny i pełen patosu, który przypomina wzniosłe, amerykańskie filmy, a raczej ich zakończenia. Taki styl wprost uwielbiam i mógłbym się nad nim rozpływać godzinami. Jeśli miałbym opisać go za pomocą jednego słowa, wybrałbym mądry.

Postaci to klasa sama w sobie. Konrad to typowy przedstawiciele honorowych i uciemiężonych bohaterów, którzy za swoich przyjaciół są w stanie znieść wszystkie upokorzenia i obelgi. To taki trochę Wallenrod, wszak imię zobowiązuje. Jednak prawdziwymi bohaterami tej książki, którzy po prostu skradli show są postaci drugoplanowe. Ich kreacja to popis umiejętności Severskiego - teherańscy, rosyjscy i czeczeńscy szpiedzy różnią się od siebie na tyle, że można by ich było wziąć za szpiegów z dwóch krańców świata. Co ważniejsze, nikt tutaj nie jest jednoznaczny - tak naprawdę nie wiemy co myślą i jak zachowają się w danej sytuacji. To tylko podkręca i tak ubogą akcję, ratując ją niejako ze szpiegowskiego szamba.

Zdaję sobie sprawy z popełnionego przeze mnie błędu i myślę, że gdybym zaczął od początku, mógłbym nazywać się fanem Severskiego i jego trylogii. Tak niestety się nie stało, co nie oznacza jednak, że nie może tak być. Nieśmiertelni nie są złą książką, trafiły jednak w nieodpowiednie łapy, w skutek czego są oceniani w sposób wyłącznie subiektywny i nijak mogę temu zaradzić. Ostatnie strony mogą trzymać w napięciu, bo w końcu coś się dzieję i jesteśmy świadkami prawdziwej mieszanki wybuchowej, jednak umknęło mi to gdzieś po prawdziwej batalii z czytaniem ostatniego tomu trylogii. Ciężko mi polecać tę książkę, jednak wiem, że znajdą się osoby, które lubią podobne tematy i cenią sobie dobrze napisaną powieść, z autorem, który wie co chce przekazać i wie jak to napisać. Gdybym tylko nie zdecydował się czytać ostatniego tomu jako pierwszego,moja osobista ocena na pewno byłaby wyższa.

Za udostępnienie egzemplarza książki serdecznie dziękuję księgarni Matras

O czym myślicie, gdy ktoś Wam powie o zawodzie szpiega? Szybkie samochody? Życie w luksusach? Piękne kobiety? James Bond? Tak, brytyjski szpieg to najpopularniejszy agent na świecie i nie ma co się temu dziwić - jego sylwetka na stałe utrwaliła się w naszej, społecznej świadomości i większość z nas tylko czeka na najnowszy film z jego przygodami. W Polsce zawód szpiega jest okryty nutką tajemnicy, choć co jakiś czas, ktoś zdradzi jakąś tajemnice, ktoś co powie o słowo za dużo, a nawet wyda książkę, ot tak. Były agent ukrywający się pod pseudonimem Vincent V. Severski napisał najbardziej popularną trylogię szpiegowską w naszym kraju, zdobywając rzesze fanów, czekających na kolejne przygody ulubionych bohaterów. Zapraszam na recenzję trzeciego, a zarazem ostatniego tomu trylogii - Nieśmiertelnych.  Przyznam się szczerze, że Nieśmiertelni to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i to był mój największy błąd. Czytałem o jego trylogii w serwisach z recenzjami i spora część osób mówiła wprost, że można ją czytać w sposób niechronologiczny i nie będzie z tym wielkich problemów. Oczywiście, jak z każdą trylogią, najlepszym rozwiązaniem jest czytanie od początku do końca, jednak na przekór wszystkiemu zdecydowałem się na czytanie od samego końca. I poległem.  Polskie i brytyjskie służby otrzymały informację o przeprowadzonych próbach atomowych na terenie Korei Północnej, jednak broń pochodziła z bliżej położonego Iranu. Konrad Wolski to as polskiego wywiadu i właśnie to on, wraz z innymi agentami otrzymuje zadanie infiltracji irańskiego podziemia atomowego. Początkowe fazy planu idą jak po maśle, wszystkie trybiki działają perfekcyjnie, jednak jak to zwykle bywa i jak można się domyślić od samego początku, wystarczy jeden mały błąd, by wszystko posypało się niczym domek z kart. Tak jest i w tym przypadku. Zaczyna się niebezpieczna gra, której stawką jest bezpieczeństwo całego globu.  Zarys fabuł przypomina najlepsze scenariusze wybitnych filmów szpiegowskich, zapewniających niebywałe emocje do ostatniej sekundy i wartką akcję, która będzie wciskała w fotel. Moim błędem było myślenie, że dostanę coś na kształt filmu, w którym będę uczestniczył w wielkiej, wywiadowczej machinie. Kolejnym błędem było czytanie jako pierwszego, tego ostatniego tomu trylogii. Udało mi się przebrnąć przez grubą, liczącą ponad 800 stron książkę, choć były monety, kiedy chciałem się poddać i dać sobie spokój. Dopiero po przeczytaniu Nieśmiertelnych dotarło do mnie, że chyba tak naprawdę nie jestem zagorzałym fanem powieści szpiegowskich.  Akcja toczy się na terenach różnych państw i krain całego świata - Teheran, Polska, Szwecja, Czeczenia - to tylko te najważniejsze miejsca, do których zostaniemy zabrani. O ile tempo akcji rozkręca się powoli, to autor miał niebywale irytującą tendencję do spowalniania jej w najmniej odpowiednich momentach. Kuleje tutaj zwłaszcza wątek szwedzki, którego prowadzenie pozostawia wiele do życzenia. Cóż z tego, że potencjał spory, zaczyna się w iście, szwedzkim kryminale, jak rozwinięcie akcji, jest na tyle ospałe, że chciałem by przygody inspektora Salandera skończyły się jak najszybciej.  Równie mocno boli, ale tylko z mojej winy, ciągłe powroty do wątków z poprzednich części, przez co moja przygoda z Nieśmiertelnymi była niekiedy prawdziwą wojną. By w pełni zrozumieć osobowość Konrada i jego kolegów, należy bezwzględnie przeczytać poprzednie tomy trylogii. Bez tego ani rusz. O ile główne wątki są całkowicie nowe i czyta się je z niejaką łatwością, tak przemyślenia poszczególnych postaci, czy pewne retrospekcje, wprowadzają, przynajmniej mnie, w dziwną konsternację i w takich momentach zaczynałem zastanawiać się czy rozumiem co właśnie przeczytałem.  Prawdziwym diamentem tej książki jest język i styl pisania Severskiego. Książkę czyta się naprawdę bardzo przyjemnie i moim marzeniem jest pisać tak jak autor i dostosowywać swój styl do opisywanej sytuacji. Drobiazgowy, tak byśmy zrozumieli wszystko co powinniśmy zrozumieć, drobiazgowy kiedy trzeba, a raz bardzo emocjonalny i pełen patosu, który przypomina wzniosłe, amerykańskie filmy, a raczej ich zakończenia. Taki styl wprost uwielbiam i mógłbym się nad nim rozpływać godzinami. Jeśli miałbym opisać go za pomocą jednego słowa, wybrałbym mądry.  Postaci to klasa sama w sobie. Konrad to typowy przedstawiciele honorowych i uciemiężonych bohaterów, którzy za swoich przyjaciół są w stanie znieść wszystkie upokorzenia i obelgi. To taki trochę Wallenrod, wszak imię zobowiązuje. Jednak prawdziwymi bohaterami tej książki, którzy po prostu skradli show są postaci drugoplanowe. Ich kreacja to popis umiejętności Severskiego - teherańscy, rosyjscy i czeczeńscy szpiedzy różnią się od siebie na tyle, że można by ich było wziąć za szpiegów z dwóch krańców świata. Co ważniejsze, nikt tutaj nie jest jednoznaczny - tak naprawdę nie wiemy co myślą i jak zachowają się w danej sytuacji. To tylko podkręca i tak ubogą akcję, ratując ją niejako ze szpiegowskiego szamba.  Zdaję sobie sprawy z popełnionego przeze mnie błędu i myślę, że gdybym zaczął od początku, mógłbym nazywać się fanem Severskiego i jego trylogii. Tak niestety się nie stało, co nie oznacza jednak, że nie może tak być. Nieśmiertelni nie są złą książką, trafiły jednak w nieodpowiednie łapy, w skutek czego są oceniani w sposób wyłącznie subiektywny i nijak mogę temu zaradzić. Ostatnie strony mogą trzymać w napięciu, bo w końcu coś się dzieję i jesteśmy świadkami prawdziwej mieszanki wybuchowej, jednak umknęło mi to gdzieś po prawdziwej batalii z czytaniem ostatniego tomu trylogii. Ciężko mi polecać tę książkę, jednak wiem, że znajdą się osoby, które lubią podobne tematy i cenią sobie dobrze napisaną powieść, z autorem, który wie co chce przekazać i wie jak to napisać. Gdybym tylko nie zdecydował się czytać ostatniego tomu jako pierwszego,moja osobista ocena na pewno byłaby wyższa.  Za udostępnienie egzemplarza książki serdecznie dziękuję księgarni Matras   www.matras.pl  Wydawnictwo Czarna Owca  Data wydania 22 października 2014  Liczba stron 812  Ocena 5/10
www.matras.pl

Wydawnictwo
Czarna Owca

Data wydania
22 października 2014

Liczba stron
812

Ocena
5/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz