19 mar 2015

0

Kamil pisze #20 Mój drugi, największy skarb. Biblioteczka


Parę dni temu dotarło do mnie, że nigdy nie pokazałem Wam mojej biblioteczki. Może czekałem na odpowiednią porę? Najsensowniejszym wytłumaczeniem byłby fakt, że parę miesięcy nie było ona wcale taka duża i dopiero działalność blogowa pozwoliła mi na systematyczne jej powiększanie. Zawsze marzyłem o ogromnym pomieszczeniu wypełnionym po brzegi mnóstwem książek i uparcie do tego celu dążę. Moglibyście powiedzieć, że dobrze wyszedłem zakładając bloga i mam książki za darmo. Otóż nie, blog to praca jak każda inna, z tym wyjątkiem, że wynagrodzenie otrzymuję właśnie w papierowych cegiełkach. Dzisiaj chciałbym pokazać Wam dwa miejsca - w obu trzymam sporą liczbę książek, przy czym w jednym znajdują się te przeczytane, a w drugim te, które czekają na swoją kolej lub były przeczytane stosunkowo niedawno. Zapraszam!


Książki w moim rodzinnym domu to wszystko to, co już przeczytałem, co zakupiłem dawno temu. Tak naprawdę znajdują się tam moje książkowe początki - zaczynając od Władcy Pierścieni, przez Harry'ego Pottera, Wilbura Smitha, aż po rodzinną Achaję. W żadnej z dwóch biblioteczek nie mam ustalonego porządku - nie mam świra na punkcie kolorów, gatunku czy autora. Swoje książki układam w przypadkowym porządku, przy czym duże serie muszą stać obok siebie, na honorowym miejscu. Niestety mam coraz mniej miejsca i za parę miesięcy po prostu będę musiał wykombinować coś, co pozwoli mi na przywożenie do domu kolejnych partii lektur.

Książki domowe, bo tak o nich mówię znajdują się na paru regałach, które były specjalnie pod nie zaprojektowane i zrobione, wtedy jeszcze nawet mi przez myśl nie przeszło by pisać bloga, dlatego początkowy plan zakładał kupno jednej, dwóch książek na miesiąc, w zależności o moich funduszy. Jak wyszło, sami wiecie. Nie jestem wylewnym człowiekiem w stosunku do moich rodziców, co mogą mi mieć czasem za złe, jednak w tym miejscu chciałbym powiedzieć, że bardzo ich szanuję i cenię za jeden, ważny fakt. Czytają i kolekcjonują książki. W swoim pokoju mają małą biblioteczkę, do której co dwa tygodnie dochodzi nowa książka - o tej specjalnej kolekcji powiem kiedy indziej, jednak w ich sypialni znajdę ciekawe thrillery i kryminały, fantastykę czy powieść współczesną. Fajnie jest mieć takich rodziców, serio :D

Moja kolekcja domowa jest trudna do przeliczenia. Ostatnio podjąłem się pewnej próby i doliczyłem się 131 książek z przeróżnych gatunków. Do tego trzeba dodać lektury szkolne, słowniki, dzieła Słowackiego i Mickiewicza, encyklopedie i inne starsze ciut książki. Wszystkiego razem jest około 170 pozycji. Dodajmy do tego książki rodziców i otrzymamy dosyć ładną liczbę 210 pozycji. Wszystko znajdziecie na poniższych zdjęciach, wraz z opisem. Przepraszam za jakość, aparat odmówił posłuszeństwa w najmniej odpowiednim momencie. Gdy uda nam się znowu współpracować wrzucę tutaj zdjęcie całej półki, tak byście mogli zobaczyć jak to wygląda.

Zaczynamy od klasyków. Słowacki, Kochanowski.
Różnorakie słowniki i encyklopedie.

Na górze lektury szkolne i niedokończona saga wiedźmińska.. Wciąż brakuje mi 3 tomów!
Pod spodem klasyka - Mickiewicz, twórcy okresu romantyzmu i pozytywizmu oraz książki o historii Polski.


Najwyżej stoją książki, które zostały przeczytane już dawno temu. Harry, Smith, Eragon, Brown.
Niżej część tolkienowskich dzieł, później Martin, Achaja.

Od lewej Sherlock, Tokarczuk, kilka kryminałów, thrillerów i jeden egzemplarz Koszmarnego Karolka - ktoś to czytał oprócz mnie? Pośrodku stare, ale jare gry planszowe. Po prawej książki Canavan, Miłoszewskiego i egzemplarze książek fantasy dla młodzieży.

Pomiędzy klasyką, którą widzieliście na górze znajdziecie książki Ćwieka, Bretta,i prawdziwy miks kryminałów, thrillerów,  fantasy, książek dla dzieci, historycznych i popularnonaukowych.

Jedna z dwóch części biblioteczki rodziców. Od góry Larsson, Grey, później kilka kryminałów i literatury kobiecej. Jest tam również King ze swoją Christine, a nawet Coelho. Druga część zostanie ujawniona za parę tygodni, bo znajduje się tam coś, co należy pokazać w pełnej kolekcji. 

W Krakowie jest ciut inaczej. Nie układam książek wcale, oprócz jednego stosu, w którym znajdziecie książki do przeczytania. Powód jest prosty - nie ma zwyczajnie na nie miejsca. Wiecie jak jest na mieszkaniach studenckich. Nie masz całego dla siebie, Twoim miejscem jest jeden pokój, w dodatku dzielę go z Lubą, stąd muszę się jakoś pomieścić. Początkowo moja mała kolekcja zajmowała inne miejsce, jednak pewnego dnia musiałem zamienić się półkami z Lubą i to bez jej wiedzy :D Tak wiem, jestem bezczelnym człowiekiem, jednak w tamtym momencie musiałem to zrobić - nie miałem gdzie trzymać kolejnych książek.

Nie myślę co będzie, gdy aktualne miejsce przechowywania książek wypełni się po brzegi, nie chcę o tym myśleć po prostu, bo nie mam zielonego pojęcia co mógłbym w takiej sytuacji zrobić. Przecież nie będę trzymał książek w pudłach! Po to są, żeby je czytać i się nimi chwalić. Najsensowniejszym działaniem byłoby przewiezienie ich części do domu. Pożyjemy, zobaczymy. W Krakowie doliczyłem się 53 pozycji. Powiecie, że mało, że nie ma się czym chwalić. Dla mnie to duża liczba, zwłaszcza gdy pomyślę, o moich zamiarach sprzed kilku lat, w których ani mi się śniło pisanie o książkach. Dodajmy do tego 12 gier i robi nam się lekki chaos, który nijak nie da się okiełznać. A będzie tego coraz więcej.

Wszystkie 53 książki krakowskie zebrane w 7 małych stosów.

Jenga z książek? Czemu nie!
Stos osiągnął wysokość 135 centymetrów! :D

0 komentarze:

Prześlij komentarz