29 wrz 2014

14

Pierwszy, ukraiński technothriller. Bot - Maksym Kidruk


Żyjemy w takich czasach, że bez technologicznych innowacji ani rusz. Dzieciaki biegają po podwórku z tabletami i gigantycznymi smartfonami, zapominając o pistoletach i piaskownicy. Codziennie zalewają nas informacje o nowych wynalazkach, podobno mających nam ułatwić życie w taki sposób byśmy nie musieli robić nic, tylko leżeć brzuchem do góry - może wymyślą coś, co będzie za nas zarabiało pieniądze hym? W ostatnich latach technika poszła tak bardzo naprzód, że wszystko staje się dla człowieka osiągalne, a on sam często musi hamować swoje zapędy, bo łatwo z czegoś przyziemnego zrobić prawdziwą maszynę do zabijania. Można się zastanawiać do czego to wszystko dąży - przecież to co nam przedstawiano w filmach sprzed dwóch dekad, może mieć rację bytu już teraz - wystarczy jeden człowiek, który zapragnie władzy i popularności, a do tego dysponuje niemałą gotówką. O tym będzie najnowsza książka Maksyma Kidruka - Bot, który jest pierwszym, ukraińskim technothrillerem. Szykujcie się na potężną dawkę naukowych pojęć.


Chile jest ponad dwa razy większe od Polski. Ponad 23 miliony ludzi tego kraju żyje w dużych miastach i ich skupiskach, rzadko emigrując do mniejszych miasteczek. Dużą część kraju zajmują Andy - najdłuższy łańcuch górski na świecie, jak i wielkie pustynie, często bardziej zabójcze niż Sahara. Właśnie na jednej z tych pustyń - Atakamie rozgrywa się akcja Bota, na niej ma siedzibę tajne laboratorium NGF Lab, w którym boty, które znamy z różnorakich FPS-ów czy innych gier, zostały stworzone na podobieństwo małych, dwunastoletnich chłopców. Jednak nie wszystko idzie po myśli naukowców i coś nieprzewidzianego dzieję się z malcami - proszą o pomoc genialnego programistę Tymura, który pracuje w jednej, z ukraińskich firm. Jak to wszystko się skończy? Musicie sami się przekonać, bo fabuły Wam nie zdradzę, gdyż..

Jest ona zbyt skomplikowana technicznie. Aby zrozumieć co dzieję się z botami i z czym mamy do czynienia, trzeba lekko wysilić mózgownice i skupić się na tym, o czym bohaterowie mówią. Trzeba przyznać, że fabuła jest jak z filmu - myślące roboty, które wymykają się spod kontroli, nikt nie wie co jest tego przyczyną, pojawia się jeden śmiałek, który ma odwagę, by się im sprzeciwić. Trochę to zakrawa o patos i kicz, jednak Kidruk potrafi wszystko wytłumaczyć w racjonalny, czysto techniczny sposób, pozbawiając nas jakichkolwiek argumentów. Na szczęście przychodzą przypisy, których jest aż 138 i wszystkie wytłumaczą nam wszelkie naukowe niuanse i wątpliwości.

To wszystko sprawia, że książka nie jest dla każdego. Przeciętny Kowalski, który zapragnie przeczytać coś nowego, co wyrwie go z butów może czuć się rozczarowany, lub wręcz przeciwnie, może pisać peany na cześć Bota. Z tą książką jest poważny problem, bo miejscami jest ona lekka i przyjemna, fabuła gmatwa się niebotycznie, akcja pędzi, a za kilka stron autor zalewa nas przemyśleniami i domysłami bohaterów, które często mają czysto technologiczny wydźwięk. Można się w tym wszystkim pogubić i stracić sens czytania, zwłaszcza gdy czegoś nie rozumiemy albo po prostu kompletnie nas to nie obchodzi, bo z nowinkami technologicznymi jesteśmy na bakier.

Jak już wspomniałem akcja pędzi i to w zawrotnym tempie, chwil wytchnienia mamy naprawdę niedużo. W Bocie zawsze coś się dzieje, czy to z perspektywy tytułowych botów czy naukowców, chcących za wszelką cenę doprowadzić zaistniałą sytuację do szczęśliwego końca. Właśnie w tym momencie muszę zwrócić uwagę na największą wadę tej książki - autor bardzo często rzuca nam soczysty kawał spojlera, który, tak sądzę, w jego domyśle miał potęgować napięcie i zachęcać do dalszego czytania, a mnie po prostu irytował. Jak to wygląda? Dość krótki rozdział, traktujący o poszczególnym bohaterze jest zakończony małym akapitem w stylu Jednak nie dane mu już będzie.. albo Skąd mógł wiedzieć, że już nigdy jej nie zobaczy? i jeszcze to Gdyby wiedział jak blisko jest rozwiązania, historia potoczyłaby się inaczej. Rozumiecie o czym mówię? Podobny środek zastosował Colin Woodard w swojej Republice Piratów, której recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Dla mnie zabieg kompletnie niepotrzebny i denerwujący.

Bohaterowie są naprawdę dobrze skonstruowani, ale Kidruk mógł wycisnąć z nich jeszcze więcej. Wyczuwam zmarnowany potencjał przynajmniej trójki postaci, którzy mogli wtrącić swoje trzy grosze, zamiast pomijać ich roli, która i tak była znikoma. Jednakże ogólne rysy i schemat postępować nie zmienia się - gdy heros będzie zabijaką i hulajduszą, taki będzie do końca książki. No może Tymur ciut się zmieni, ale to raczej wpływ wydarzeń, które miały miejsce na Atakamie, i których on sam był naocznym świadkiem.

W pewnych momentach Kidruk opisuje brutalne sceny rodem z horroru. Nie wychodzi mu to, widać jak na talerzu, że pisze to na siłę. Zamysł był dobry, owszem, pewne sceny wymagają takiego opisu i byłyby naprawdę przerażające do tego stopnia, że włoski same stawały by dęba, gdyby autor lepiej je opisał. Tak to zakrawają one o lekki kicz i śmiejemy się tam gdzie powinniśmy się bać, lub nie czujemy totalnie nic. Pod koniec historii zaczęły pojawiać się nawet sceny seksualne i to w dość ordynarny sposób, ale o nich nie wspomnę już ani słowem.

Niemniej jednak Bot, to kawał bardzo dobrego technothrillera, który wciąga i nie pozwala od siebie oderwać. Historia malców i ich panów jest naprawdę interesująca, zwłaszcza pod kątem obecnych, technicznych możliwości człowieka, który za jakiś czas, być może, będzie mógł wyprodukować takiego małego bota. Bot to książką, która idealnie wpasowała się w nasze czasy, przez co może być ona niedoceniana przez ludzi, którzy z nauką są na bakier. Mnóstwo przypisów i skomplikowanych teorii może odstraszyć, jednak zapewniam Was, że to wszystko nie jest takie trudne - wszystko, prędzej czy później zostanie Wam wyjaśnione. Bardzo spodobała mi się notka autora na samym końcu książki, niejako wyjaśniająca kulisy powstania jego książki - podpiera swoje teorie prawdziwymi wykładami i tekstami naukowców z bardzo wielu dziedzin; wyjaśnia dlaczego Atakama i oczywiście przestrzega nas przed nadmiernym entuzjazmem nad technologicznymi innowacjami.

Wszystko to sprawia, że książkę czujemy na sobie - mamy wrażenie jakbyśmy sami w niej uczestniczyli, co dodaje jej kolejnej porcji realności. Niezmiernie się cieszę, że mogłem Bota poznać, bo to naprawdę dobra powieść. Realność wychodzi z każdej przeczytanej kartki, a Ty możesz tylko siedzieć i czekać na finał tej historii, która niekoniecznie musi być okraszona fajerwerkami. Jeśli lubisz techniczne nowinki, roboty, a z fizyką mógłbyś biec za rękę przez świat - bierz śmiało, będziesz się nieźle bawił. Tak jak ja :)


Za niejednokrotne bóle głowy, wywołane skomplikowanym językiem i teoriami dziękuję

www.wydawnictwoakurat.pl


Wydawnictwo
Akurat

Data wydania
27 sierpnia 2014

Liczba stron
624

Ocena
7/10

14 komentarzy:

  1. Mam w planach, odkąd jakiś czas temu zobaczyłam okładkę. Teraz zostałam jeszcze bardziej przekonana do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie czytam, tak po parę stron dziennie z braku czasu:) Bardzo się boję książek o przyszłości, o jakichś robotach itp, ale Botowi postanowiłam dać szansę i sprawdzić jak to przyjmę:) Książka bardzo gruba, ale naprawdę da się to szybko przeczytać, bo jest ciekawe:) Nigdy nic takiego nie czytałam, więc pewnie można mnie zaliczyć do tych przeciętnych Kowalskich :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I się doczekałam Twojej opinii ;)
    Przyznam, że spoilery dla mnie nie były niefortunne. Jestem przyzwyczajona po S.Kingu, który lubi takie rzeczy serwować, a dla mnie tylko dopełniały smaczku, bo choć mogę wiedzieć CO się stanie, to nie powinnam wiedzieć JAK ;) To potęgowało we mnie ciekawość.
    Co do tych kiczowatych scenek, które mógł sobie zaoszczędzić... Przyznam, że ja czytuję dużo "strasznej" literatury, a akurat przy tej się naprawdę przestraszyłam ;D Nie wiem... może po prostu trafił w jakąś moją strunę i nie spowodował, że odebrałam go jako trywialnego :))
    A co do naukowego języka - czytuję dużo Cook'a, który ma medycynę w małym palcu, a w tym właśnie nanotechnologię. Całą tę otoczkę znam więc od podszewki i czytało mi się przyjemnie. Miałam "problem" jedynie z niektórymi programistycznymi tekstami... Nie ukrywam, że z takich zawiłości jestem noga, ale wydaje mi się, że dzięki plastycznemu językowi Kidruka zrozumiałam wszystko na miarę potrzeb ;)
    Niemniej cieszę się, że Ci się podobał... Myślę, że to dobra pozycja i godna polecenia wszystkim :)

    PS. Próbowałeś zrozumieć zbiór Mandelbrota? ;D Ja się poddałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmieszne jest to, że ja go w sumie ogarniam ;P Na informatyce katowali nas liczbami urojonymi i liczbami, które nie miały prawa bytu ;D Gdy się je ogarnie, nie są one wcale takie głupie, a bardzo przydatne, do ciężkich zadań, tak jak pisze autor w swoim posłowiu :)

      Usuń
    2. Podziwiam ... Chociaż nie, jesteś facetem. Wy macie po prostu do tego "łeb" stworzony ;)

      Usuń
  4. Przekonałeś mnie, że jednak to książka nie dla mnie. Fizyka i techniczne nowinki to zdecydowanie nie moje klimaty, ale film chyba byłby z tego niezły?
    Poza tym coś Cię wreszcie zadowoliło, a to nie lada sukces ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się, że autor poruszył w książce wiedzę pochodzącą z różnych dziedzin, ale na szczęście wszystko wytłumaczył, więc moim zdaniem to jest książka dla każdego właśnie :) Tak, spoilery i mnie wkurzały i to bardzo. Moim zdaniem bez zdradzania, że ten i ten bohater długo nie pożyje, książkę czytałoby się znacznie lepiej. Jak rozumiem erotyzm w tej powieści też Cię zniesmaczył? Mnie to raziło i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ten erotyzm jakiś takiś był sztuczny i pisany na siłę, jakby pod publiczkę. Sceny z kosmosu i nierealne :D

      Usuń
    2. Zdecydowanie tak, dla mnie to absurdalne sceny, zupełnie niepotrzebne w takiej historii.

      Usuń
  6. Zmartwiłeś mnie tymi spoilerami - sama czegoś takiego nie lubię i wkurza mnie to w połowie horrorów i innych książek z wartką akcją. Sama zaczęłam czytać "Bota", ale nie idzie mi ta lektura jakoś specjalnie płynnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak każda się rozkręca, ale ciężko na początku ogarnąć te wszystkie naukowe określenia ;D

      Usuń
  7. Mam ją u siebie i w sumie lubię takie książki, chociaż nie zawsze potrafię się w nich całkowicie odnaleźć.. Ale cieszy mnie to, że jest akcja akcja i akcja! :D Niedługo się za nią zabieram :)

    OdpowiedzUsuń