30 paź 2014

0

Dulce et decorum est pro patria mori! Lisowczycy, powieść historyczna Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego.


Z lekcji historii wiemy jak burzliwe były dzieje naszego kraju. Wojny, zdrady, wielki zasięg, by w końcu ulec zaborcom. Polska ma jedną z najbardziej powikłanych i zagmatwanych historii spośród wszystkich krajów globu. Nie ma się co dziwić - nasze serca od dawna był harde i skore do bitki, a miłość do ojczyzny prawdziwa i czysta. Wiek XVII to długie wojny, wielkie bitwy, genialni wodzowie i zdradzieccy królowie, którzy zrujnowali ten kraj. Szlachta czuje się coraz swawolniej i nie poczuwa się w obowiązku obrony kraju, a gromadzeniu własnych bogactw i wprowadzania anarchii w ojczyźnie. Smutne, jednak prawdziwe. Niestety w szkole nie uczą wszystkiego, a warto wiedzieć, że Zygmunt III Waza oprócz tego, że przeniósł stolicę z pięknego Krakowa do Warszawy, był wierutnym kłamcą i zdrajcom i to przez niego nasze wpływy na Rusi bezpowrotnie się skończyły. Nauczyciele milczą na temat oryginalnej formacji, która na początku wieku została sformowana przez Aleksandra Lisowskiego herbu Jeż. Pamięć o nich przetrwała, choć choć niektórzy twierdzą, że istnieją powody by ich nienawidzić. Dlaczego?  Wszyscy znają potęgę i moc husarii. Postrach wrogów, którzy uciekali z pola bitwy, gdy nasze jednostki wkraczały w bój. To o nich uczą nas w szkołach, pokazują jaką byliśmy potęgą. O Lisowczykach milczą. Palili, grabili co się dało. Byli niepowstrzymaną falą, która rozlała się na Rusi w sposób niekontrolowany. Okoliczni mieszkańcy opowiadali o ich okrucieństwie, swawoli i niechęci do bojarów. Pozostaje pytanie dlaczego tak postępowali? Nie mieli żołdu. Lisowski obiecał królowi, że nie będą pobierać wynagrodzenia, tylko sami je sobie zdobywać, w imię ojczyzny, która musi być silna. Wojna polsko-rosyjska, która rozpoczęła się w 1609 roku ciągnęła się nieoficjalnie aż do 1920, bo okres ten to wieczne wojny i potyczki z Rosjanami, nawet gdy państwo polskie zniknęło z map świata.  Ferdynand Antoni Ossendowski (ur. 27 maja 1876 w Lucynie w Inflantach Polskich, zm. 3 stycznia 1945 w Żółwinie) – polski pisarz, dziennikarz, podróżnik, antykomunista, nauczyciel akademicki, członek Akademii Francuskiej, działacz polityczny, naukowy i społeczny. Syn lekarza Marcina Ossendowskiego i Wiktorii z domu Bortkiewicz. Ossendowskiemu światową sławę przyniosła książka Zwierzęta, ludzie, bogowie, która na przełomie 1920 i 1921 r. ukazała się w Nowym Jorku, w 1922 r. w Londynie, a w 1923 r. w Warszawie. Łącznie osiągnęła ona rekordową liczbę dziewiętnastu tłumaczeń na języki obce. Ossendowski opisał w niej wspomnienia z ucieczki z Rosji ogarniętej chaosem rewolucji. Ukazało się 77 książek pisarza, które wydano również w 150 przekładach na 20 języków. Przez pewien czas należał do piątki najbardziej poczytnych pisarzy na świecie, a jego książki porównywano z dziełami Kiplinga, Londona czy Maya. W latach międzywojennych łączny nakład książek „polskiego Karola Maya” sięgnął 80 mln egzemplarzy.  Imponujące prawda? Dlaczego więc niewielu jest Polaków, którzy słyszeli o pisarzu, który był tak samo popularny jak Sienkiewicz, którego wszyscy znają? To przez jego książkę Lenin, opisująca działalność wodza, w której w ostrej krytyce wypowiada się o rewolucji komunizmu. Był pilnie poszukiwany przez NKWD, a wszystkie jego książki zostały objęte cenzurą. Dopiero od 1989 jego prace mogły być oficjalnie wydawane.  Lisowczycy to powieść na wskroś historyczna. Mnóstwo, autentycznych postaci, walki, bitwy, miejsca i twierdze, które zwiedzimy podczas lektury potrafią przytłoczyć. Jednak Ossendowski w taki sposób prowadzi swoją akcję, że po kilku stronach zostajemy po prostu wchłonięci przez opisywane wydarzenia i dopiero po zamknięciu książki zapytacie Ale co się teraz stało? Nie są to jednak tylko i wyłącznie suche fakty historyczne, które większość z nas zna z lekcji historii. Marcin Lis, główny bohater powieści przeżywa takie przygody, że nie jeden rycerz i zabijaka by mu zazdrościł, a to jeszcze nie koniec! Mamy nawet wątek miłosny, który jest skonstruowany na starą modłę, ognistej miłości białogłowej do szlachetnego rycerza, ale o tym za chwilę.  Nie każdy jest fanem historii, nie każdy lubi uczyć się dat, postaci i miejsc. Jestem takim człowiekiem, że wszystkie te smaczki i nazwy do wykucia i zapomnienia wpadają mi do głowy tyle, że pamiętam je do dziś. Mój romans z historią zaczął się w gimnazjum, gdzie niezwykle sympatyczna nauczycielka rozpaliła tą miłość, a w liceum, mimo klasy matematycznej, trafiliśmy na doskonałego, lecz wymagającego nauczyciela. Historia zawsze była takim moim hobby i podchodzę do niej z łatwością, dlatego Lisowczycy to kolejna powieść historyczna, przy której bawiłem się niezwykle dobrze.   Początkujący czytelnik może już na początku powieści trafić na przeszkodę nie do pokonania. Jest to archaiczny język, taki jakim posługiwali się ówcześni panowie i chłopi. Mamy więc przestawny szyk zdania, liczne, łacińskie wtrącenia i cały klimat tamtej epoki. Można poczuć, że bierzemy udział we wszystkich, opisywanych wydarzeniach i dla miłośnika historii, będzie to nie lada gratką. Jednak ludzie nie związani z tą nauką, początek może być naprawdę ciężki, jednak nie martwcie się! Po kilkunastu stronach wsiąknięcie na tyle, że będziecie chcieli więcej i więcej! Lisowczycy Was po prostu pochłoną.  Aż trudno uwierzyć, ale ta książka powstała w 1929 roku, a ja przeczytałem ją po 85 latach od daty opublikowania! To naprawdę niezwykłe, jak książka historyczno-przygodowa może być świadectwem tamtych czasów dla przyszłych pokoleń i jakie wartości może ze sobą nieść. Marcin lis, główny bohater to hulajdusza i zabijaka, któremu do bitki niezwykle śpieszno. Jest przy tym niezwykle sympatyczną postacią i aż chciałoby się z nim zaprzyjaźnić. Facet o niezwykle czystym sercu, kocha swoją ojczyznę jak matkę, bogobojny, a i obietnic dotrzymuje - ideał na męża można by rzec. Wspominałem wyżej o wątku miłosnym i tutaj rozwinę swoją myśl. Mamy przedstawioną miłość Marcina do pewnej białogłowy i miło się czytało o ich uczuciu. To tak jakbym czytał o miłości Skrzetuskiego i Kurcewiczównej albo Kmicica i Billewiczównej - uczucie czyste, a gorące; niewinne i gorliwe. Dzisiaj już tak się nie pisze o uczuciach, więc była to naprawdę miła odskocznia.  Pamiętacie jak w szkołach mówiono nam, że książki Sienkiewicza, niektóre utwory wieszczów były pisane ku pokrzepieniu serc? Tak samo możemy powiedzieć o powieści Ossendowskiego. Niezwykle ciepła i rzetelna opowieść o losach odważnych Polaków, którzy wielbią ponad wszystko swoją ojczyznę i mogliby zrobić dla niej wszystko. Czasy, w której powstali Lisowczycy były, mimo niepodległości, bardzo trudne dla Polski - zagrożenie ze strony Niemiec, Rosji, szerzący się komunizm, kryzys ekonomiczny. W książkach ludzie mogli znaleźć chwilę pociechy i przywrócić swoją wiarę, że naród polski to silne i zorganizowane społeczeństwo, które miało i ma swoich bohaterów. Dzisiejszy świat rzuca się w stronę pieniądze, a historyczne wartości, jak honor, odwaga czy ojczyzna powoli odchodzą w zapomnienie. Tytułowe powiedzenie Dulce et decorum est pro patria mori czyli słodko i zaszczytnie umrzeć za ojczyznę to frazes, którego nikt już nie pamięta.  Zawsze będę wypowiadał się w sposób gorliwy i ciepły o historii Polski - wiem, że nasze dzieje są niezwykle skomplikowane, pełne w odważne zrywy, wielkie bitwy i świetnych przywódców. Dzisiejsza młodzież (czuję się jak stary dziadek!) zapomina o wspaniałej historii naszego kraju i nie przywiązuje do tego wagi. Często nie mają pojęcia, że gdyby nie nasi przodkowie, którzy kochali swoją ojczyznę, nasz kraj mógłby dzisiaj wyglądać kompletnie inaczej. To niezwykle ważne by spopularyzować naszą historię wśród młodych i mam taki pomysł - zamiast bezmyślne uczyć ich dat, miejsc i nazwisk, które i tak zapomną, pokazać im tę książkę i dostarczyć świetnej rozrywki - będą się bawić o wiele lepiej niż podczas nauki faktów historycznych. Z Lisowczyków wyciągną więcej wiedzy niż z podręcznika zapełnionego suchymi faktami. To byłoby świetne wprowadzenie w temat wieku XVII, a wierzcie mi - zapamiętali by go najlepiej ze wszystkich okresów historycznych. Polecam!  Za egzemplarz gorąco dziękuję   www.zysk.com.pl
Z lekcji historii wiemy jak burzliwe były dzieje naszego kraju. Wojny, zdrady, wielki zasięg, by w końcu ulec zaborcom. Polska ma jedną z najbardziej powikłanych i zagmatwanych historii spośród wszystkich krajów globu. Nie ma się co dziwić - nasze serca od dawna był harde i skore do bitki, a miłość do ojczyzny prawdziwa i czysta. Wiek XVII to długie wojny, wielkie bitwy, genialni wodzowie i zdradzieccy królowie, którzy zrujnowali ten kraj. Szlachta czuje się coraz swawolniej i nie poczuwa się w obowiązku obrony kraju, a gromadzeniu własnych bogactw i wprowadzania anarchii w ojczyźnie. Smutne, jednak prawdziwe. Niestety w szkole nie uczą wszystkiego, a warto wiedzieć, że Zygmunt III Waza oprócz tego, że przeniósł stolicę z pięknego Krakowa do Warszawy, był wierutnym kłamcą i zdrajcą i to przez niego nasze wpływy na Rusi bezpowrotnie się skończyły. Nauczyciele milczą na temat oryginalnej formacji, która na początku wieku została sformowana przez Aleksandra Lisowskiego herbu Jeż. Pamięć o nich przetrwała, choć choć niektórzy twierdzą, że istnieją powody by ich nienawidzić. Dlaczego?



Wszyscy znają potęgę i moc husarii. Postrach wrogów, którzy uciekali z pola bitwy, gdy nasze jednostki wkraczały w bój. To o nich uczą nas w szkołach, pokazują jaką byliśmy potęgą. O Lisowczykach milczą. Palili, grabili co się dało. Byli niepowstrzymaną falą, która rozlała się na Rusi w sposób niekontrolowany. Okoliczni mieszkańcy opowiadali o ich okrucieństwie, swawoli i niechęci do bojarów. Pozostaje pytanie dlaczego tak postępowali? Nie mieli żołdu. Lisowski obiecał królowi, że nie będą pobierać wynagrodzenia, tylko sami je sobie zdobywać, w imię ojczyzny, która musi być silna. Wojna polsko-rosyjska, która rozpoczęła się w 1609 roku ciągnęła się nieoficjalnie aż do 1920, bo okres ten to wieczne wojny i potyczki z Rosjanami, nawet gdy państwo polskie zniknęło z map świata.

Ferdynand Antoni Ossendowski (ur. 27 maja 1876 w Lucynie w Inflantach Polskich, zm. 3 stycznia 1945 w Żółwinie) – polski pisarz, dziennikarz, podróżnik, antykomunista, nauczyciel akademicki, członek Akademii Francuskiej, działacz polityczny, naukowy i społeczny. Syn lekarza Marcina Ossendowskiego i Wiktorii z domu Bortkiewicz. Ossendowskiemu światową sławę przyniosła książka Zwierzęta, ludzie, bogowie, która na przełomie 1920 i 1921 r. ukazała się w Nowym Jorku, w 1922 r. w Londynie, a w 1923 r. w Warszawie. Łącznie osiągnęła ona rekordową liczbę dziewiętnastu tłumaczeń na języki obce. Ossendowski opisał w niej wspomnienia z ucieczki z Rosji ogarniętej chaosem rewolucji. Ukazało się 77 książek pisarza, które wydano również w 150 przekładach na 20 języków. Przez pewien czas należał do piątki najbardziej poczytnych pisarzy na świecie, a jego książki porównywano z dziełami Kiplinga, Londona czy Maya. W latach międzywojennych łączny nakład książek „polskiego Karola Maya” sięgnął 80 mln egzemplarzy.

Imponujące prawda? Dlaczego więc niewielu jest Polaków, którzy słyszeli o pisarzu, który był tak samo popularny jak Sienkiewicz, którego wszyscy znają? To przez jego książkę Lenin, opisująca działalność wodza, w której w ostrej krytyce wypowiada się o rewolucji komunizmu. Był pilnie poszukiwany przez NKWD, a wszystkie jego książki zostały objęte cenzurą. Dopiero od 1989 jego prace mogły być oficjalnie wydawane.

Lisowczycy to powieść na wskroś historyczna. Mnóstwo, autentycznych postaci, walki, bitwy, miejsca i twierdze, które zwiedzimy podczas lektury potrafią przytłoczyć. Jednak Ossendowski w taki sposób prowadzi swoją akcję, że po kilku stronach zostajemy po prostu wchłonięci przez opisywane wydarzenia i dopiero po zamknięciu książki zapytacie Ale co się teraz stało? Nie są to jednak tylko i wyłącznie suche fakty historyczne, które większość z nas zna z lekcji historii. Marcin Lis, główny bohater powieści przeżywa takie przygody, że nie jeden rycerz i zabijaka by mu zazdrościł, a to jeszcze nie koniec! Mamy nawet wątek miłosny, który jest skonstruowany na starą modłę, ognistej miłości białogłowej do szlachetnego rycerza, ale o tym za chwilę.

Nie każdy jest fanem historii, nie każdy lubi uczyć się dat, postaci i miejsc. Jestem takim człowiekiem, że wszystkie te smaczki i nazwy do wykucia i zapomnienia wpadają mi do głowy tyle, że pamiętam je do dziś. Mój romans z historią zaczął się w gimnazjum, gdzie niezwykle sympatyczna nauczycielka rozpaliła tą miłość, a w liceum, mimo klasy matematycznej, trafiliśmy na doskonałego, lecz wymagającego nauczyciela. Historia zawsze była takim moim hobby i podchodzę do niej z łatwością, dlatego Lisowczycy to kolejna powieść historyczna, przy której bawiłem się niezwykle dobrze. 

Początkujący czytelnik może już na początku powieści trafić na przeszkodę nie do pokonania. Jest to archaiczny język, taki jakim posługiwali się ówcześni panowie i chłopi. Mamy więc przestawny szyk zdania, liczne, łacińskie wtrącenia i cały klimat tamtej epoki. Można poczuć, że bierzemy udział we wszystkich, opisywanych wydarzeniach i dla miłośnika historii, będzie to nie lada gratką. Jednak ludzie nie związani z tą nauką, początek może być naprawdę ciężki, jednak nie martwcie się! Po kilkunastu stronach wsiąknięcie na tyle, że będziecie chcieli więcej i więcej! Lisowczycy Was po prostu pochłoną.

Aż trudno uwierzyć, ale ta książka powstała w 1929 roku, a ja przeczytałem ją po 85 latach od daty opublikowania! To naprawdę niezwykłe, jak książka historyczno-przygodowa może być świadectwem tamtych czasów dla przyszłych pokoleń i jakie wartości może ze sobą nieść. Marcin lis, główny bohater to hulajdusza i zabijaka, któremu do bitki niezwykle śpieszno. Jest przy tym niezwykle sympatyczną postacią i aż chciałoby się z nim zaprzyjaźnić. Facet o niezwykle czystym sercu, kocha swoją ojczyznę jak matkę, bogobojny, a i obietnic dotrzymuje - ideał na męża można by rzec. Wspominałem wyżej o wątku miłosnym i tutaj rozwinę swoją myśl. Mamy przedstawioną miłość Marcina do pewnej białogłowy i miło się czytało o ich uczuciu. To tak jakbym czytał o miłości Skrzetuskiego i Kurcewiczównej albo Kmicica i Billewiczównej - uczucie czyste, a gorące; niewinne i gorliwe. Dzisiaj już tak się nie pisze o uczuciach, więc była to naprawdę miła odskocznia.

Pamiętacie jak w szkołach mówiono nam, że książki Sienkiewicza, niektóre utwory wieszczów były pisane ku pokrzepieniu serc? Tak samo możemy powiedzieć o powieści Ossendowskiego. Niezwykle ciepła i rzetelna opowieść o losach odważnych Polaków, którzy wielbią ponad wszystko swoją ojczyznę i mogliby zrobić dla niej wszystko. Czasy, w której powstali Lisowczycy były, mimo niepodległości, bardzo trudne dla Polski - zagrożenie ze strony Niemiec, Rosji, szerzący się komunizm, kryzys ekonomiczny. W książkach ludzie mogli znaleźć chwilę pociechy i przywrócić swoją wiarę, że naród polski to silne i zorganizowane społeczeństwo, które miało i ma swoich bohaterów. Dzisiejszy świat rzuca się w stronę pieniądze, a historyczne wartości, jak honor, odwaga czy ojczyzna powoli odchodzą w zapomnienie. Tytułowe powiedzenie Dulce et decorum est pro patria mori czyli słodko i zaszczytnie umrzeć za ojczyznę to frazes, którego nikt już nie pamięta.

Zawsze będę wypowiadał się w sposób gorliwy i ciepły o historii Polski - wiem, że nasze dzieje są niezwykle skomplikowane, pełne w odważne zrywy, wielkie bitwy i świetnych przywódców. Dzisiejsza młodzież (czuję się jak stary dziadek!) zapomina o wspaniałej historii naszego kraju i nie przywiązuje do tego wagi. Często nie mają pojęcia, że gdyby nie nasi przodkowie, którzy kochali swoją ojczyznę, nasz kraj mógłby dzisiaj wyglądać kompletnie inaczej. To niezwykle ważne by spopularyzować naszą historię wśród młodych i mam taki pomysł - zamiast bezmyślne uczyć ich dat, miejsc i nazwisk, które i tak zapomną, pokazać im tę książkę i dostarczyć świetnej rozrywki - będą się bawić o wiele lepiej niż podczas nauki faktów historycznych. Z Lisowczyków wyciągną więcej wiedzy niż z podręcznika zapełnionego suchymi faktami. To byłoby świetne wprowadzenie w temat wieku XVII, a wierzcie mi - zapamiętali by go najlepiej ze wszystkich okresów historycznych. Polecam!


Za egzemplarz gorąco dziękuję

Z lekcji historii wiemy jak burzliwe były dzieje naszego kraju. Wojny, zdrady, wielki zasięg, by w końcu ulec zaborcom. Polska ma jedną z najbardziej powikłanych i zagmatwanych historii spośród wszystkich krajów globu. Nie ma się co dziwić - nasze serca od dawna był harde i skore do bitki, a miłość do ojczyzny prawdziwa i czysta. Wiek XVII to długie wojny, wielkie bitwy, genialni wodzowie i zdradzieccy królowie, którzy zrujnowali ten kraj. Szlachta czuje się coraz swawolniej i nie poczuwa się w obowiązku obrony kraju, a gromadzeniu własnych bogactw i wprowadzania anarchii w ojczyźnie. Smutne, jednak prawdziwe. Niestety w szkole nie uczą wszystkiego, a warto wiedzieć, że Zygmunt III Waza oprócz tego, że przeniósł stolicę z pięknego Krakowa do Warszawy, był wierutnym kłamcą i zdrajcom i to przez niego nasze wpływy na Rusi bezpowrotnie się skończyły. Nauczyciele milczą na temat oryginalnej formacji, która na początku wieku została sformowana przez Aleksandra Lisowskiego herbu Jeż. Pamięć o nich przetrwała, choć choć niektórzy twierdzą, że istnieją powody by ich nienawidzić. Dlaczego?  Wszyscy znają potęgę i moc husarii. Postrach wrogów, którzy uciekali z pola bitwy, gdy nasze jednostki wkraczały w bój. To o nich uczą nas w szkołach, pokazują jaką byliśmy potęgą. O Lisowczykach milczą. Palili, grabili co się dało. Byli niepowstrzymaną falą, która rozlała się na Rusi w sposób niekontrolowany. Okoliczni mieszkańcy opowiadali o ich okrucieństwie, swawoli i niechęci do bojarów. Pozostaje pytanie dlaczego tak postępowali? Nie mieli żołdu. Lisowski obiecał królowi, że nie będą pobierać wynagrodzenia, tylko sami je sobie zdobywać, w imię ojczyzny, która musi być silna. Wojna polsko-rosyjska, która rozpoczęła się w 1609 roku ciągnęła się nieoficjalnie aż do 1920, bo okres ten to wieczne wojny i potyczki z Rosjanami, nawet gdy państwo polskie zniknęło z map świata.  Ferdynand Antoni Ossendowski (ur. 27 maja 1876 w Lucynie w Inflantach Polskich, zm. 3 stycznia 1945 w Żółwinie) – polski pisarz, dziennikarz, podróżnik, antykomunista, nauczyciel akademicki, członek Akademii Francuskiej, działacz polityczny, naukowy i społeczny. Syn lekarza Marcina Ossendowskiego i Wiktorii z domu Bortkiewicz. Ossendowskiemu światową sławę przyniosła książka Zwierzęta, ludzie, bogowie, która na przełomie 1920 i 1921 r. ukazała się w Nowym Jorku, w 1922 r. w Londynie, a w 1923 r. w Warszawie. Łącznie osiągnęła ona rekordową liczbę dziewiętnastu tłumaczeń na języki obce. Ossendowski opisał w niej wspomnienia z ucieczki z Rosji ogarniętej chaosem rewolucji. Ukazało się 77 książek pisarza, które wydano również w 150 przekładach na 20 języków. Przez pewien czas należał do piątki najbardziej poczytnych pisarzy na świecie, a jego książki porównywano z dziełami Kiplinga, Londona czy Maya. W latach międzywojennych łączny nakład książek „polskiego Karola Maya” sięgnął 80 mln egzemplarzy.  Imponujące prawda? Dlaczego więc niewielu jest Polaków, którzy słyszeli o pisarzu, który był tak samo popularny jak Sienkiewicz, którego wszyscy znają? To przez jego książkę Lenin, opisująca działalność wodza, w której w ostrej krytyce wypowiada się o rewolucji komunizmu. Był pilnie poszukiwany przez NKWD, a wszystkie jego książki zostały objęte cenzurą. Dopiero od 1989 jego prace mogły być oficjalnie wydawane.  Lisowczycy to powieść na wskroś historyczna. Mnóstwo, autentycznych postaci, walki, bitwy, miejsca i twierdze, które zwiedzimy podczas lektury potrafią przytłoczyć. Jednak Ossendowski w taki sposób prowadzi swoją akcję, że po kilku stronach zostajemy po prostu wchłonięci przez opisywane wydarzenia i dopiero po zamknięciu książki zapytacie Ale co się teraz stało? Nie są to jednak tylko i wyłącznie suche fakty historyczne, które większość z nas zna z lekcji historii. Marcin Lis, główny bohater powieści przeżywa takie przygody, że nie jeden rycerz i zabijaka by mu zazdrościł, a to jeszcze nie koniec! Mamy nawet wątek miłosny, który jest skonstruowany na starą modłę, ognistej miłości białogłowej do szlachetnego rycerza, ale o tym za chwilę.  Nie każdy jest fanem historii, nie każdy lubi uczyć się dat, postaci i miejsc. Jestem takim człowiekiem, że wszystkie te smaczki i nazwy do wykucia i zapomnienia wpadają mi do głowy tyle, że pamiętam je do dziś. Mój romans z historią zaczął się w gimnazjum, gdzie niezwykle sympatyczna nauczycielka rozpaliła tą miłość, a w liceum, mimo klasy matematycznej, trafiliśmy na doskonałego, lecz wymagającego nauczyciela. Historia zawsze była takim moim hobby i podchodzę do niej z łatwością, dlatego Lisowczycy to kolejna powieść historyczna, przy której bawiłem się niezwykle dobrze.   Początkujący czytelnik może już na początku powieści trafić na przeszkodę nie do pokonania. Jest to archaiczny język, taki jakim posługiwali się ówcześni panowie i chłopi. Mamy więc przestawny szyk zdania, liczne, łacińskie wtrącenia i cały klimat tamtej epoki. Można poczuć, że bierzemy udział we wszystkich, opisywanych wydarzeniach i dla miłośnika historii, będzie to nie lada gratką. Jednak ludzie nie związani z tą nauką, początek może być naprawdę ciężki, jednak nie martwcie się! Po kilkunastu stronach wsiąknięcie na tyle, że będziecie chcieli więcej i więcej! Lisowczycy Was po prostu pochłoną.  Aż trudno uwierzyć, ale ta książka powstała w 1929 roku, a ja przeczytałem ją po 85 latach od daty opublikowania! To naprawdę niezwykłe, jak książka historyczno-przygodowa może być świadectwem tamtych czasów dla przyszłych pokoleń i jakie wartości może ze sobą nieść. Marcin lis, główny bohater to hulajdusza i zabijaka, któremu do bitki niezwykle śpieszno. Jest przy tym niezwykle sympatyczną postacią i aż chciałoby się z nim zaprzyjaźnić. Facet o niezwykle czystym sercu, kocha swoją ojczyznę jak matkę, bogobojny, a i obietnic dotrzymuje - ideał na męża można by rzec. Wspominałem wyżej o wątku miłosnym i tutaj rozwinę swoją myśl. Mamy przedstawioną miłość Marcina do pewnej białogłowy i miło się czytało o ich uczuciu. To tak jakbym czytał o miłości Skrzetuskiego i Kurcewiczównej albo Kmicica i Billewiczównej - uczucie czyste, a gorące; niewinne i gorliwe. Dzisiaj już tak się nie pisze o uczuciach, więc była to naprawdę miła odskocznia.  Pamiętacie jak w szkołach mówiono nam, że książki Sienkiewicza, niektóre utwory wieszczów były pisane ku pokrzepieniu serc? Tak samo możemy powiedzieć o powieści Ossendowskiego. Niezwykle ciepła i rzetelna opowieść o losach odważnych Polaków, którzy wielbią ponad wszystko swoją ojczyznę i mogliby zrobić dla niej wszystko. Czasy, w której powstali Lisowczycy były, mimo niepodległości, bardzo trudne dla Polski - zagrożenie ze strony Niemiec, Rosji, szerzący się komunizm, kryzys ekonomiczny. W książkach ludzie mogli znaleźć chwilę pociechy i przywrócić swoją wiarę, że naród polski to silne i zorganizowane społeczeństwo, które miało i ma swoich bohaterów. Dzisiejszy świat rzuca się w stronę pieniądze, a historyczne wartości, jak honor, odwaga czy ojczyzna powoli odchodzą w zapomnienie. Tytułowe powiedzenie Dulce et decorum est pro patria mori czyli słodko i zaszczytnie umrzeć za ojczyznę to frazes, którego nikt już nie pamięta.  Zawsze będę wypowiadał się w sposób gorliwy i ciepły o historii Polski - wiem, że nasze dzieje są niezwykle skomplikowane, pełne w odważne zrywy, wielkie bitwy i świetnych przywódców. Dzisiejsza młodzież (czuję się jak stary dziadek!) zapomina o wspaniałej historii naszego kraju i nie przywiązuje do tego wagi. Często nie mają pojęcia, że gdyby nie nasi przodkowie, którzy kochali swoją ojczyznę, nasz kraj mógłby dzisiaj wyglądać kompletnie inaczej. To niezwykle ważne by spopularyzować naszą historię wśród młodych i mam taki pomysł - zamiast bezmyślne uczyć ich dat, miejsc i nazwisk, które i tak zapomną, pokazać im tę książkę i dostarczyć świetnej rozrywki - będą się bawić o wiele lepiej niż podczas nauki faktów historycznych. Z Lisowczyków wyciągną więcej wiedzy niż z podręcznika zapełnionego suchymi faktami. To byłoby świetne wprowadzenie w temat wieku XVII, a wierzcie mi - zapamiętali by go najlepiej ze wszystkich okresów historycznych. Polecam!  Za egzemplarz gorąco dziękuję   www.zysk.com.pl
www.zysk.com.pl


Wydawnictwo
Zysk i S-ka

Data wydania
2014

Liczba stron
326

Ocena
7/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz