23 sie 2014

11

Oryginalny pomysł, to nie wszystko co dobra książka mieć musi.


Kamil czyta książki troje sarah lotz wypadek katastrofa troje dzieci recenzja opinia czarny czwartek fikcja rzeczywistość Pamiętacie jak kilkanaście tygodni temu dostaliście czarną, tajemniczą kopertę z nieznaną zawartością? Po jej otwarciu okazało się, że zawiera pierwszy rozdział nowej książki, nieznanej dotąd autorki. Fragment był niezwykle wciągający i rozpalający chęci na więcej - coś takiego przecież nie mogło mieć miejsca! A może..? Czyżbyśmy zapomnieli o katastrofie czterech samolotów, która miała miejsce niespełna dwa lata temu? Czy to fikcja literacka czy czysta rzeczywistość? Kampania promocyjna faktycznie była oryginalna i ostrząca ząbki na więcej - czegoś takiego jeszcze nikt nie widział. Nie brałem w tym szale udziału, jednak stawiając się na miejscu blogerek i blogerów, którzy mieli okazję przeczytać tylko ten pierwszy rozdział książki - nie miałbym wątpliwości, że czeka mnie nieziemska lektura i wprost nie mógłbym się doczekać, aż powieść Sarah Lotz trafi w moje ręce. Po kilku tygodniach w końcu przeczytałem Troje i dołączam do grona osób, które dały się nabrać na tą zmyślną fikcyjną rzeczywistość :)


12 stycznia 2012 roku w czwartek, później znany jako Czarny Czwartek, na czterech kontynentach, w tym samym czasie rozbijają się cztery samoloty, różnych linii lotniczych. Z tej tragedii przeżyło tylko troje dzieci, które nie odniosły żadnych, trwałych obrażeń; dociera również informacja, że jedyna amerykańska pasażerka lotu do Tokio pozostawiła wiadomość, która zmieni oblicze świata - tak naprawdę od jej relacji i końcowej wypowiedzi rozpoczyna się książka Sarah Lotz. Po tym wydarzeniu zaczyna się globalny szał i histeria - ludzie chcą wiedzieć jakim cudem troje dzieci przeżyło katastrofę, pojawiają się różnorakie teorie spiskowe, domysły, a media i prasa po prostu szaleją - zrobią wszystko, by pstryknąć zdjęcie ocalałym, a za chwilę rozmowy, z którymś z dzieci, są w stanie zapłacić masę pieniędzy. Pojawia się idiotyczna i absurdalna teoria, że Troje to wcielenia Jeźdźców Apokalipsy, a katastrofę przeżyło jeszcze jedno dziecko, które ukrywa się gdzieś na ulicach Kapsztadu. Co jest jeszcze bardziej zaskakujące, to fakt, że pomysł zbiera coraz większe żniwo i coraz więcej ludzi zaczyna w to wierzyć, zarażając innych i przekonując, że świat czeka wojna i zejście na ziemie Antychrysta.

Troje jest niezwykle zróżnicowaną książką - mamy tutaj reportaże, wywiady, transkrypty nagrań, raporty Komisji Katastrof Lotniczych, fragmenty książek, zapiski z czatów i przesłane listy oraz maile. Ogrom może przytłoczyć i na początku ciężko ogarnąć o czym czytamy i kto, co mówi - jednak gdy już poznamy poszczególnych bohaterów i ich nazwiska, będzie coraz lepiej. Moim osobistym faworytem są wspomnienia babci Bobbyego i opiekuna Jess - to na nich widać, co tak naprawdę się dzieje i do czego może doprowadzić ogólny, medialny szum i globalna histeria. 

Autorka nie skupia się tylko i wyłącznie na historii dzieci - jej powieść porusza inne, ważniejsze aspekty funkcjonowania naszego świata. Znajdziemy tutaj rozgrywki polityczne, wykorzystywanie wiary i naiwności ludzi do swoich celów, upartość mediów i dziennikarzy, nieporadność specjalistów i lekarzy. Sarah Lotz przedstawia kształtowanie się różnorakich teorii spiskowych, i pokazuje jak przyjmowane są na różnych płaszczyznach - ludzie są w stanie uwierzyć we wszystko, jeśli ktoś umie to dobrze zaprezentować i sprzedać. Troje to książka o okrucieństwie, bezradności, chaosie i wyzysku, niezwykle sprawnie oddająca wielokulturowość naszego świata i różne sposoby myślenia jak i postępowania.

Warsztat pisarski nie jest na wysokim poziomie. Pierwsze zachwyty minęły, wciągnęliśmy się w opowiadaną historię, wiemy o co chodzi, do czego to wszystko zmierza, a i sami mamy jakieś tam teorie - zaczynamy skupiać się nie tylko na historii, ale i sposobie jej przedstawienia. A ta trochę zaczyna nużyć i męczyć. Relacje ludzi spokrewnionych z dziećmi, lub w jakiś inny sposób z nimi związanych, zaczynają się mieszać i ujednolicać, co nie powinno mieć miejsca, zwłaszcza, że mówimy tutaj o ludziach z czterech różnych kontynentów - a jakoś w połowie książki odniosłem wrażenie, że historię opowiada jedna i ta sama osoba, która podszywa się pod prezentowane nam postacie. Sposób wypowiedzi i użyte słownictwo praktycznie się powtarza - jasnym jest, że jakiś religijny maniak nie będzie mówił w ten sam sposób, co naukowy specjalista, ale relacje typowych szaraków społecznych pokrywają się ze sobą, co po chwili zaczyna po protu wkurzać. 

Emocje dawkowane są w bardzo dobrych proporcjach - zmuszają do dalszego czytania i powodują, że człek nie chce przerwać czytania ani na chwilę. Tak jest tylko na początku. Im dalej w las, tym coraz częściej uczucia wypierane są przez suche fakty. Jak już wspomniałem wyżej, kampania reklamowa była na najwyższym poziomie, jednak nie wciskałbym czytelnikom, że jest to thriller - trochę tej książce do niego brakuje, a kompletny brak umiejętności podtrzymania napięcia znacząco wpływa na ocenę.

Początkowo przeraziła mnie mała czcionka książki, ale wyszło jej to na dobre - rozdziały są krótsze, przez co wszystko lepiej się czyta. Każdy kto czytał, na pewno miał jakieś swoje teorie i spiski, których się spodziewał - nie lubię banalnych rozwiązań jak ingerencja Obcych czy tajne badania światowych rządów, więc mój zapał trochę się ostudził gdy po 100 stronach wszystko szło w kierunku wydarzeń paranormalnych - "coo? jak too? Takie badziewne zakończenie, w takiej dobrej historii?". Połączymy to z jednolitymi relacjami i ostatnie strony czytało mi się bardzo ciężko, szczególnie historię autorki fikcyjnej książki, która uciekła z kraju po opublikowaniu swojej powieści - niby jakieś domysły ma, jest niezdecydowana i niepewna siebie, kompletnie jak dziennikarz-amator - jej postawa irytowała.

Samo zakończenie bardzo mnie rozczarowało. Spodziewałem się czegoś wielkiego i oryginalnego, a dostałem odgrzewany kotlet i to kilka razy. Mimo, że koniec tej historii jest lekko "uchylony" - powinien zmuszać do myślenia, tak ja się poddałem i nie zawracałem sobie tym głowy. Zawsze uważałem, że dobre zakończenie cechuje autora, jako porządnego i mającego pomysł pisarza, otwarte zakończenia są słabe, nawet jeśli zamysł był szlachetny i ciekawy, to powoduje u mnie odrzucenie i irytacje. Tutaj mamy tego kwintesencje, bo Lotz ewidentnie chciała, by historia Trojga i jej zakończenie było wolną interpretacją i chwilą zadumy. Bardziej wyszło jej przedstawienie dzisiejszych problemów świata, gonitwę za pieniądzem i wykorzystywanie władzy do swoich urojonych przekonań, niż historię trzech dzieciaków, które cudem przeżyły katastrofę. 

Mimo tych niedociągnięć i wad, mogę powiedzieć, że warto przeczytać tę książkę. Troje prezentuje coś innego niż wszystkie opowieści - historia momentami jest wciągająca i potrafi zachwycić, ale tych chwil jest stosunkowo niewiele. Forma już lekko kuleje i o wiele bardziej podobał mi się reportaż w wykonaniu Maxa Brooksa, którego recenzję znajdziecie TUTAJ. Troje zaskakuje i można ją nazwać kontrowersyjną, zwłaszcza, że mechanizmy działania małych i większych społeczności są autentyczne, a religijni maniacy i zwolennicy dziwnych teorii spiskowych gdzieś tam sobie żyją. Warto zaznajomić się z tą lekturą, bo książka to rewelacyjny temat do dyskusji, nie tylko o przedstawionej historii.


Za możliwość przeczytania opowieści o Trojgu dziękuję



Wydawnictwo
Akurat

Data wydania
22 maja 2014

Liczba stron
480

Ocena
6/10


11 komentarzy:

  1. Dla mnie ta książka swoim paradokumentalnym wydźwiękiem, zrobiła wielkie wrażenie. I te niedopowiedzenia na długo jeszcze będą siedzieć w mojej głowie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja ocena mnie nie dziwi i tak jak przewidywałam: czytelnicy podzielą się na zadowolonych zwolenników przedstawionej teorii i zagorzałych przeciwników ;) Zakładam, że jesteś w drugiej grupie. Na mnie otoczka medialna podziałała, a samą książkę czytałam z wypiekami na twarzy. Finał mnie zaskoczył, ale lubię tematy związane z ... (nie będę spojlerować) i wierzę, że gdzieś tam, coś takiego istnieje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem zwolennikiem i przeciwnikiem, bo w sumie sam nie wiem czy przemawia do mnie to co miało być tutaj wielkim przesłaniem - zakończenie mnie rozczarowało i to bardzo, stąd taka ocena ;D

      Usuń
  3. No proszę, pojawiła się wreszcie mniej przychylna recenzja tej powieści. Czekałam na to, bo jak dotąd widziałam właściwie tylko zachwyty, a miło jest poznać też skrajną opinię. Książka i do mnie dotarła, czarna koperta również, chociaż kampania marketingowa nie odniosła takiego skutku w moim przypadku, bo najpierw dostałam książkę, a dopiero potem kopertę z rozdziałem (którego nie czytałam). Ale mimo wszystko jestem ciekawa tej historii, więc podejdę do niej bez uprzedzeń. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą książką jest tak, że lepiej podchodzić do niej bez emocji, bo tak naprawdę do samego końca nie wiemy o co chodzi ;D

      Usuń
  4. Mam ogromne chęci na tę książki, wbrew tej recenzji, bo jest naprawdę wiele pozytywnych! A poza tym, opis brzmi bardzo intrygująco. :)
    Pozdrawiam, shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Troche żałuję, że nie kupiłam. Przynajmniej sama bym wiedziała co o książce sądzić, bo opis do mnie przemawia.
    Zapraszam do mnie
    www.nalogowy-ksiazkoholik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje się jakby, fragment, który był przesłany wcześniej był najlepszym wycinkiem z całej historii. Chce się aż napisać, teoria spiskowa, by jak najbardziej zarobić na promocji. Fakt promocja, moim zdaniem była ogromna i chyba miało to dużo wspólnego z popularnością tej serii. Dlatego lubię poczekać aż ta cała wrzawa minie, i doszukać się tych "prawdziwych" recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię otwartych zakończeń, ale akurat w tej książce ono pasuje, bo pozostawia czytelnika w takiej niepewności:) Mi się podobała, fajnie wypromowana, pięknie wydana i nigdy nic podobnego nie czytałam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wreszcie ktoś, kto nie zachwyca się nad tą pozycją ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kusi mnie ta książka bo wiele o niej czytałam na różnych blogach :) Poczekam jednak trochę zanim sięgnę po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń