I to nie typowa, filmowa sieka, gdzie trup ściele się gęsto, płyną hektolitry krwi. Sieka literacka. Pełna wtórności, schematyczności i powtarzalności. Nudna i sztampowa. Gdy przeczytałem opis książki Jenny Martin, byłem zachwycony! Wyścigi, kosmos, klimat gwiezdnych wojen i pędząca do przodu akcja, która nadaje charakteru całej opowieści. Nic z tego. Przygotujcie się na blisko 400 stron nudy.
Mamy XXIV wiek. Planetą Castra rządzi pewna korporacja, która zbija majątek na czym się tylko da, przy okazji dręcząc obywateli planety czym popadnie. Lekko nie jest, życie jest ciężkie. Na tym nieszczęsnym padole przyszło żyć naszej głównej bohaterce, Phoebe, siedemnastoletniej dziewoi, która zmieni losy świata. Jako dziecko straciła rodziców, a po tacie odziedziczyła talent do ścigania się. I tak, jako młoda dziewczynka tuła się po planecie, żebra, kradnie, życie ogólnie daje jej wycisk.
Aż tu nagle w zupełnie przypadkowy sposób odkrywa swój talent, zostaje zauważona przez pewnego obleśnego typa, który widzi w młodej potencjał. Łoży kasę na jej treningi, załatwia sponsorów, kreuje na gwiazdę. Oczywiście nie robi tego z dobroci serca, znacie takich ludzi - mają swój ukryty cel, którego za żadne skarby świata się nie domyślimy. I przychodzi taki czas, kiedy nasza młoda, utalentowana dziewczyna musi zdecydować w jakich barwach będzie się ścigać, bo przecież od tego zależą losy świata.
Teraz pokrótce wymienię wszystkie wątki, na jakie można się natknąć podczas lektury książki. Śmierć rodziców, tułaczka, odkrycie talentu, umowa z szemranym typem, treningi, rodzinna tajemnica, intrygi polityczne, miłosny trójkąt, bezwzględna walka o władzę.. o czymś zapomniałem? Ach tak, zbliżająca się wojna domowa, która może zmienić praktycznie wszystko. I w tym wszystkim musi się odnaleźć Phoebe. No ja na jej miejscu bym nie dał rady, dla mnie to byłoby za dużo.
Ale po kolei. Wszystkie, WSZYSTKIE, elementy i wątki, z których składa się "Wyścig" są do bólu powtarzalne. Znajdziecie je w pierwszej lepszej przygodówce klasy B, gdzie schematyczność to chleb powszedni. Oczywiście, znajdą się amatorzy tego typu pisania i prowadzenia wątków, jednak ja, po zachęceniu przez reklamę książki oczekiwałem czegoś więcej. Akcja miała pędzić na łeb na szyję, nie zważając na nic. Owszem, można wyczuć pewien natłok wątków, które potrafią się na siebie nakładać, jednak tak naprawdę coś zaczęło się dziać, a jakże, pod sam koniec historii.
Trójkąt miłosny, który skutecznie zniechęcał mnie, i to wielokrotnie do odłożenia książki na bok i zajęcia się czymś przyjemniejszym. Po co? Po co coś takiego w książce? Rozumiem, że to przygodówka dla nastolatków, ale ileż można? Czy nie można wymyślić czegoś innego, ciut bardziej angażującego czytelnika? na dodatek ten wątek jest tak rozwleczony, że chwilami zastanawiałem się czy czytam książkę przygodową czy też jakiś marnej jakości harlequin?
I na koniec postaci, które miały zachwycać portretem psychologicznym i swoją różnorodnością. Bohaterowie, Ci główni to zwykli nastolatkowie, którzy żyją w trochę innych czasach, niczym się nie wyróżniają, tak naprawdę nie potrafię powiedzieć o nich czegoś wyjątkowego. O pobocznych nawet nie wspominam, bo, po pierwsze jest ich za dużo, a po drugie, żadnego nie pamiętam.
Są jakieś plusy "Wyścigu"? Są, dzięki dobrej reklamie może uda się zachęcić nie czytającą młodzież do sięgnięcia po książkę, która podobno jest mieszanką Star Wars i Szybkich i Wściekłych. Czego taki nastoletni czytelnik może chcieć więcej? Cóż z tego, że książka jest do bólu słaba i ciężko powiedzieć o niej coś pozytywnego?
Książkę do recenzji udostępniło wydawnictwo
Wydawnictwo
Akurat
Data wydania
13 kwietnia 2016
Liczba stron
400
Ocena
2/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz